The 100 zbliża się do finału i na razie wywołuje co najwyżej przeciętne odczucia, bo wyraźnie widać, że nie jest to poziom poprzednich sezonów. Nowy odcinek rzuca trochę światła na niektóre aspekty.
Na wstępie jednak muszę narzekać: wątek Abby-ćpunki jest totalnym nieporozumieniem tego sezonu
The 100. Ten odcinek utwierdził mnie w przekonaniu, że twórcy nie tyle nie mieli pomysłu na postać, co wymyślili wątek oparty na nudnych kliszach i kiepsko odtworzonych schematach. Abby w tej wersji jest nie do zniesienia i staje się postacią, która jest zbyteczna i irytująca. Sytuacja z Clarke i próba ratowania Abby przed nią samą nie wnosi do serialu ani emocjonalnego uderzenia. ani głębszego znaczenia fabularnego. A to też ma wpływ na Clarke, która nieudolnie ukazuje matczyne uczucia wobec przybranej córki i staje się w dużej mierze hipokrytką własnej historii. Dziewczynka na to doskonale zwraca uwagę.
Cała opowieść Abby o tym, co się wydarzyło w bunkrze mogła się obyć bez wątku narkotyków. Historia o tym, jak Abby, Kane i przede wszystkim Octavia stali się tym, kogo poznaliśmy po latach, jest ciekawa, mocna i z soczystym pomysłem. Widzimy, ile Octavia musiała poświęcić, by uratować ludzi, którzy obdarzyli ją mianem przywódczyni. Dzięki jej trudnym, ale bezpardonowym decyzjom można postaci współczuć, zrozumieć i bardziej sympatyzować. Sceny w jadalni pokazują świetne emocje, a wątek kanibalizmu - choć wydaje się logiczny - pokazuje wielki akt desperacji. Dobry pomysł został nieźle zrealizowany.
Wątek Echo i spółki przygotowujących się do dywersji przed nadchodzącą bitwą jest poprawny. Widzimy solidny rozwój poszczególnych motywów doprowadzający do zmiany wizerunku Diyozy, która chce pomóc w tym,. by do walki nie doszło. Stawka jest coraz wyższa, bo losy ludzkości są w niej ceną, jaką zapłacą obie strony. Nie jestem jednak przekonany do ruchu, by zdradzić szefowi bandytów, że Octavia wie o jego planach bitewnych. To tego typu przekombinowanie, które nie ma racji bytu i większego sensu. Jedynie niepotrzebnie komplikuje coś, czego cel jest oczywisty. Najbardziej niepotrzebnym w tym miejscu wątkiem jest Raven i jej romans. Wątki romantyczne trzeba umieć wprowadzać z wyczuciem czasu i sensem. Obu czynników tutaj zabrakło.
Ten odcinek kładzie ostatnie fundamenty pod wielki dwuodcinkowy finał sezonu, gdzie dojdzie do ostatecznej walki o Ziemię. Problem w tym, że nie czuję w tym momencie, by droga do tego wydarzenia była warta tego czasu. Momentami ten sezon jest przeciągany, zapychany niepotrzebnymi wątkami i słabymi decyzjami. Coś, co do tej pory było ciekawym i wartym uwagi serialem, staje się oznaką braku pomysłu. Gdzieś po drodze to wyparowało. A szkoda. Pozostaje liczyć, że finał wynagrodzi niedociągnięcia.
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
⇓
⇓
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h