The 100 jest interesująca na statku kosmicznym, ponieważ tak dostajemy kilka niejednoznacznych wątków. Po tym, jak mieszkańcy księżyca dostali się na pokład, sprawy się komplikują i ktoś musi uratować sytuacje. Duet Raven i Diyoza może się podobać, jest zaskakująco skuteczny. Zwłaszcza ciężarna najemniczka, która z dobrze przedstawioną skutecznością i bezwzględnością radzi sobie z napastnikami. Obawiam się tylko, że ten akt przemocy może być potraktowany przez twórców do rozwijania kolejnego konfliktu i tym samym powtórki z poprzednich sezonów. Kwestia Octavii też wygląda zaskakująco sprawnie i przemyślanie. Przemiana tej postaci przez te sezony to jeden z najlepszych aspektów serialu. Teraz po tragicznych wydarzeniach z poprzedniego sezonu kobieta staje się jeszcze bardziej niejednoznaczna. Wyraźnie jest sama, bez sojuszników, rodziny (niechęć Bellammy'ego jest zaakcentowana dość wyraźnie) i przyjaciół. Ta scena, gdy chce, aby jej dawni poddani ją ukarali, mówi sama za siebie i jest na swój sposób smutna. Pod tą fasadą zadziornej, aroganckiej wojowniczki można dostrzec zżerające poczucie winy. Na razie w dość głośnej formie, ale satysfakcjonująco. Oby twórcy poświęcili trochę więcej cichszych momentów, bo jest tu potencjał na rozwój postaci. Niestety, ale cały wątek wpływu czerwonego słońca psuje wrażenie, jakie The 100 do tej pory zbudowało. Postawiono na sztampę i odtwarzania banalnych schematów z podobnych rozwiązań fabularnych. Dziwne, mało przekonujące, halucynacje, absurdalne i wręcz irytujące zachowania są potęgowane przez dość kiczowaty zabieg ustawiania kadru kamery. Ma on w dziwaczny sposób podkreślić opanowujące bohaterów szaleństwo, a wydaje się być pustym ozdobnikiem pogłębiającym problem. Jeśli ten wątek będzie szedł dalej w tym kierunku, nie widzę w tym potencjału. Nawet kiepska scena retrospekcja to udowadnia. Jest nieprzemyślana (tylko jedna postać akurat ma broń?) i oparta na prostocie, która nie była do tej pory wprowadzana w tak banalnej formie. Wydaje się, że trzeci odcinek dopiero odpowie na pytanie, jaki ma być ten sezon. Teraz, gdy mieszkańcy wrócili z pytaniem: czy jesteście tu, by zabrać nas do domu? Wszystko wywraca się tak naprawdę do góry nogami. Sugerowano widzom, że ten księżyc jest nową nadzieją dla ludzkości, a to wygląda na szycie historii w ponurych barwach. Zaczynam sądzić, że być może jednak to nie jest dobry kierunek rozwoju. The 100 rozczarowuje, bo potencjał miejsca z kompletnie nowymi zasadami jest marnowany w 2. odcinku na rzecz kiczowatych rozwiązań i kiepskich pomysłów. Oby kolejne odcinki to naprawiły.
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj