"The Affair" wkracza na inne tory. Do tej pory wszystkie ukazywane wydarzenia umotywowane były przesłuchaniem pary głównych bohaterów. Ich historie "rozjeżdżały się" w kluczowych momentach, a można to było wytłumaczyć w różnoraki sposób – słaba pamięć, inne spojrzenie na sytuacje, lub po prostu ktoś (lub każdy z nich) kłamie. Jednak w piątym odcinku zarówno Alison jak i Noah opuszczają pokój przesłuchań i od tej pory narracja będzie prowadzona przez tajemniczego obserwatora a nie przez bohaterów.
Ale to nie oznacza, że cała zagadka kryminalna odejdzie na dalszy plan. To właśnie w 6. odsłonie dowiadujemy się w końcu, co mogło doprowadzić do tragedii, którą wkrótce zobaczymy – zawiązuje się konflikt między Oscarem a Scottym i resztą rodziny Lockhartów, a tajemnica romansu Noah i Alison to bardzo krucha sprawa – w tak małym miasteczku jak Montauk trudno cokolwiek utrzymać w sekrecie. Do tego konstrukcja odcinka nadal "tradycyjnie" ukazuje historię z dwóch perspektyw.
W ostatnich odcinka "The Affair" zaczęło skupiać się także na rodzinach dwójki bohaterów – widzimy tradycyjną formę rodziny wielopokoleniowej, charakterystycznej dla małych miasteczek i wiosek ze strony Alison oraz tą nowoczesną (choć nie do końca) wersję rodziny nuklearnej, która spędza wakacje u starszego pokolenia dość niechętnie. To ma swoje konsekwencje w omawianych tutaj epizodach. Ostatnie odcinki, jak żadne wcześniej odnoszą się do tego, jak romans bohaterów może wpłynąć na resztę. Alison musi dodatkowo liczyć się ze znajomymi z miasteczka, a Noah może przecież w każdej chwili wyjechać.
[video-browser playlist="632756" suggest=""]
Muszę przyznać, że zakończenie "współczesnej" linii fabularnej jest ciekawym podejściem. Pierwsze odcinki wystarczająco podsyciły naszą ciekawość, więc teraz spokojnie możemy obserwować, do czego dojdzie i co dokładnie stanie się tego przyczyną. Za to detektyw, który wcześniej pojawiał się w pokoju przesłuchań teraz jest obecny w "aktualnej" (?) osi fabularnej. Stawiam znak zapytania, gdyż równie dobrze te sceny mogą mieć miejsce w przyszłości, już po wydarzeniach, na które czekamy. Bo przecież z jakiego powodu miałby on szukać akurat Noah, a nie Alison czy reszty jej rodziny. Jak widać, pojawia się coraz więcej pytań, a to powoduje, że serial staje się coraz ciekawszy.
Ale staje się także bardziej problematyczny. Od początku było wiadomo, że w "The Affair" nie chodzi tylko o romans. A jednak, gdy pojawia się wątek kryminalny to właśnie relacje między bohaterami stają się najważniejsze, szczególnie w 7. odcinku. Od samego początku serial był dla mnie wyzwaniem – czy będąc w nieszczęśliwym związku można szukać tego szczęścia gdzie indziej? Czy to jest fair? I czy w ogóle wiemy wystarczająco wiele, by uważać działania Noah i Alison za poprawne? A jednak są ze sobą szczęśliwi, szczerzy, itd. Siódmy odcinek bardzo dobrze odkrywa kolejne warstwy psychiki głównych bohaterów, ale nie tylko – wybrzmiewa i Helen Solloway i Cole Lockhart i trudno nie czuć, że to oni są najbardziej poszkodowani w całej zastałej sytuacji. A przecież tytułowy romans dotyczy jeszcze większej grupy osób – scenarzyści bardzo umiejętnie kreślą coraz szersze kręgi, które powstają przez kłamstwa głównych bohaterów. Szczególnie, że zarówno Dominic West jak i Ruth Wilson fantastycznie wcielają się w swoje role, a ból i strach z ich twarzy praktycznie nie schodzi.
Czytaj również: "Homeland" i "The Affair" z najwyższą oglądalnością w tym sezonie
Cierpi więc prawie każdy a pojawia się także kwestia tego, co lepsze dla związku – szczerość, która może zniszczyć relacje, czy kłamstwo, które może zżerać od środka. Jedno i drugie ma swoje strony, obie opcje są równie bolesne i nieprzewidywalne. Ocena należy zaś do widza – myślę, że wielu z nas ma zupełnie różne poglądy na to, jak powinni zachować się bohaterowie. Chyba w tym tkwi moc "The Affair".