W najnowszej odsłonie The Affair wracamy do Noah i Helen. Sprawdźmy, czy wydarzenia w trzecim odcinku zyskały na dramatyzmie.
The Affair w pierwszych sezonach kipiał od nienasyconych emocji. Podczas seansów można było odnieść wrażenie, że uczestniczymy w erotycznym spektaklu, opowiadającym o ludziach niepotrafiących kontrolować swoich pragnień. W czwartym sezonie ta estetyka jest nieobecna. Ustępuje miejsca prozie życia i problemom, które z namiętnością niewiele mają wspólnego. Trzeci odcinek, mimo wielkiego natężenia bardzo dramatycznych sytuacji, stanowi pewne światełko w tunelu dla tych którzy oczekują od
The Affair kontynuacji intymnej opowieści o mrocznych stronach miłości.
Dobrym prognostykiem ku temu jest postać Noah, który dzięki swojej romantycznej duszy jak zwykle pakuje się w kłopoty. Gość ma całkiem niezły przebieg, jeśli chodzi o destrukcyjne związki. Tym razem los łączy go z dyrektorką szkoły w której pracuje. Związek ten wydaje się bez przyszłości, zwłaszcza że Solloway naucza krnąbrnego syna swojej szefowej. Jak widać twórcy serwują nam kolejną skomplikowaną sytuację. Noah z charakterystycznym dla siebie urokiem wkracza w życie matki i syna z problemami. Wątek ten jest pewnym novum w formule
The Affair. Socjalizacja młodzieży, ich edukacja i empowerment to motywy jak do tej pory nieobecne w serialu. Jak to się sprawdza w bieżącym epizodzie? Średnio. Genialny, ale zbuntowany nastolatek to tak ograny temat w popkulturze, że trudno spodziewać się tutaj jakichkolwiek zaskoczeń. Jego zryw i późniejszy protest to już zupełne kuriozum. Przeciwko czemu (albo za czym) opowiadają się uczniowie? Jak udaje się młodemu Antonowi w przeciągu kilku minut wywołać taki chaos w szkole? Niestety jest to mało wiarygodne.
Gdy w trakcie transmisji telewizyjnej Noah Solloway „zostaje” dyrektorem szkoły, część widzów z pewnością zadrżała przed możliwym kierunkiem fabularnym serialu. Jeśli twórcy będą chcieli wmanewrować tę postać w jakiś rodzaj walki o stołki,
The Affair całkowicie straci charakter. Produkcja zdecydowanie jest lepsza wtedy, gdy Noah nie myśli głową a…czym innym. Dlatego też jego związek z Jenelle dobrze rokuje. Bohaterowie, mimo że mają podobną przeszłość, różnią się od siebie diametralnie. Ich sytuacja zawodowa jeszcze bardziej komplikuje sytuację. Dwójka ta ma dużo przeszkód na drodze do miłości, ale co to dla Sollowaya, który już z niejednego pieca chleb jadł.
O ile w segmencie poświęconym Noah da się odnaleźć znamiona dawnego
The Affair, to już opowieść o Helen jest ich całkowicie pozbawiona. Tę część odcinka poświęcono chorobie Vicka, który jest z resztą najjaśniejszą stroną tej historii. Wreszcie lepiej poznajemy doktora Ullaha. Jak do tej pory ten milczący mruk nie miał zbyt wielu okazji, aby popisać się erudycją. Teraz nadrabia to z nawiązką. Jego dialogi z Helen są przekonywujące, a końcowa rozmowa, podczas której staje w obronie swoich rodziców, robi wrażenie także pod względem aktorskim. Rak trzustki to wyrok śmierci - bohater dobitnie nas o tym przekonuje. Wygląda na to, że w tym wątku nie będzie już wielkich zaskoczeń. O ile pożegnanie z tą charakterystyczną postacią może przebiec ciekawie, to dla wątku Helen nie jest dobry prognostyk. Czy naprawdę przez kolejne odcinki będziemy obserwować rozterki i życiowe wątpliwości bohaterki w obliczu śmierci partnera? Czy zgodzić się na życzenie umierającego człowieka, czy może jednak wybrać siebie i poszukać prawdziwej miłości? Miejmy nadzieję, że twórcy nie będą szukać odpowiedzi na to pytanie przez całą długość sezonu. Niewskazane są tutaj również nagłe zwroty akcji w postaci
New Age, nawiedzonej sąsiadki wpływającego na chorobę Vica. Ostatnie, czego serialowi potrzeba, to kolejnych skoków przez rekina.
The Affair próbuje w czwartym sezonie nabrać prędkości, jednak można odnieść wrażenie, że nie robi tego właściwie. Intensyfikowanie chwytających za serce dramatycznych wydarzeń to nie droga, którą powinien podążać serial bazujący na niewypowiedzianych pragnieniach i szczerych emocjach czwórki głównych bohaterów.
The Affair wciąż ogląda się dobrze, ale jak na razie w czwartym sezonie można go rozpatrywać w kategoriach dramatu obyczajowego, a nie głębokiej, psychologicznej przypowieści o ludziach miotanych wichrami namiętności.
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
⇓
⇓
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h