Laszlo Kreizler i jego zespół kontynuują śledztwo w sprawie okrutnego mordercy chłopców-prostytutek. Doktor zaczyna coraz bardziej wchodzić w umysł przestępcy i zastanawia się nad motywacjami kierującymi zabójcą w jego działaniach. To prowadzi do konfliktu z Sarą Howard, która ma sprzeczne przemyślenia. Kreizler, aby dokładnie zrozumieć umysł psychopaty postanawia wybrać się wraz z Johnem do zakładu karnego w celu rozmowy z innym okrutnym mordercą, który kilka lat wcześniej terroryzował kraj. W tym czasie Komisarz Roosevelt zaczyna tracić cierpliwość do metod działania alienisty i decyduje się wziąć sprawę w swoje ręce. Wyrusza aresztować podejrzanego, którym jest przedstawiciel wyższych sfer. Bardzo dobrze obserwuje się ekranową relację Doktora Kreizlera i Sary Howard, co jeszcze mocniej zostało pogłębione w tych dwóch odcinkach. Twórcy świetnie odwrócili sytuację i z pewnej fascynacji, która kierowała więzią tych postaci w poprzednich epizodach teraz włączyli element swoistej rywalizacji, który przemawia w interakcji Sary i Laszlo, co fantastycznie sprawdza się jako poboczny wątek prezentowanej historii. Obydwoje bardzo dobrze działają w kontrze do siebie prezentując skrajnie odmienne poglądy na sprawę okrutnego mordercy i hipotezy odnośnie jego działania. Scenarzyści zmyślnie mieszają wszelkie emocje, które rodzą się na linii relacji Howard i Kreizlera, od pełnego zaufania i troski po zwątpienie oraz gniew, które wpływają na cały proces śledztwa. Tak naprawdę dostajemy fantastyczny obraz nie tylko badania przez Sarę i Laszlo psychiki zabójcy, ale także samych siebie nawzajem, co dobrze działa na prowadzenie narracji. Najlepiej widać to w dwóch scenach. Pierwsza z nich to sekwencja w parku, w której doktor tłumaczy kobiecie, że każdy z nas od urodzenia ma predyspozycje do czynienia zła. Druga scena natomiast dotyczy spotkania Sary i Laszlo w restauracji, podczas którego młoda pracownica policji spycha starszego kolegę pod ścianę swoimi argumentami dotyczącymi jego osoby. Ta relacja to bardzo mocny element tego serialu od początku i nowe odcinki tylko to potwierdziły. Twórcy bardzo dobrze rozwinęli, szczególnie w 5. epizodzie postać Komisarza Roosevelta. Do tej pory był on nam przedstawiany jako ktoś w rodzaju dobrego pomocnika w policji, który trzyma się na uboczu i tylko od czasu do czasu potrafi wtrącić swoje uwagi. Jednak w tym wypadku mamy do czynienia z pełnokrwistym, wielowymiarowym bohaterem, który potrafi wziąć ciężar dramaturgiczny serialu na swoje barki. Scenarzyści w końcu nadali Rooseveltowi cechy bezkompromisowego stróża prawa, których nie doświadczyliśmy w jego postaci w poprzednich epizodach. Mamy zatem twardego, czasami nawet władczego i nie zważającego na zewnętrzne wpływy policjanta, który nie boi się podejmować trudnych decyzji. Najlepszym przykładem tej zmiany jest sekwencja próby zatrzymania podejrzanego o morderstwa, po której Roosevelt rozgniewany niekompetencją Kapitana Connora karze mu oddać odznakę i broń. To był znamienny zwrot w postawie tej postaci, co dobrze wróży na rozwój wątku Roosevelta w kolejnej części sezonu. Ponadto ten bohater, podobnie jak Sara, świetnie działa w kontrze do Kreizlera, z tym, że tutaj mamy do czynienia z interesującym elementem stonowanego szacunku wymieszanego z frustracją, ponieważ obydwaj panowie są odporni na argumenty innych, co w ciekawy sposób czyni ich bardzo podobnymi postaciami, jeśli chodzi o idee działania. Twórcy nie za bardzo popisali się w budowaniu napięcia, jeśli chodzi o kwestię głównego wątku serialu, czyli śledztwa w sprawie seryjnego mordercy. Wynika to z tego, że w 4. epizodzie misternie budowali nam intrygę, tworząc swoistą zabawę w kotka i myszkę zabójcy z naszymi bohaterami i oferując ciekawy element obserwacji przez mordercę grupy Kreizlera, by następnie kompletnie odejść od tej kwestii i powrócić do zagłębiania się w psychikę okrutnego szaleńca. Scenarzyści nie powinni zupełnie porzucać ciekawego elementu gry psychopaty z Kreizlerem i jego przyjaciółmi, co wniosłoby nową jakość do serialu. Można było lepiej zbalansować kwestię psychologiczną z elementami pełnej napięcia akcji. Jednak jeśli już dochodzi do scen, w których Laszlo przesłuchuje kolejne osoby mogące pomóc w sprawie, to twórcy powracają na wysokie obroty i gwarantują nam bardzo dobre sekwencje przesłuchań, będące połączeniem inteligentnej, psychologicznej gry z elementami znanymi z rasowych thrillerów. Najlepszym przykładem jest tutaj sekwencja rozmowy Laszlo z seryjnym mordercą, w której to zabójca bawi się z naszym bohaterem i wodzi go za nos. Fantastyczna scena. Twórcy zapewniają nam także ciekawy cliffhanger w postaci tropu jaki znajduje Laszlo, dotyczącego okoliczności, w jakich morduje psychopata, mianowicie dat ważnych wydarzeń w chrześcijańskim kalendarzu. Nowe odcinki serialu The Alienist byłyby niemalże idealne, gdyby nie pewne błędy w głównym wątku opowieści. Nie zmienia to faktu, że produkcję TNT nadal ogląda się bardzo dobrze dzięki pełnokrwistym bohaterom, którzy rozwijani są z odcinka na odcinek oraz ciekawej intrydze, co doskonale widać w tych epizodach.
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj