Zdążyłem już przywyknąć do faktu, że kolejne odcinki The Brave są ze sobą jak na razie  powiązane jedynie przez głównych bohaterów. Zaakceptowanie tego zabiegu, nieraz już wcześniej stosowanego, pomogło mi inaczej spojrzeć na ten serial. To po prostu procedural, z rozwleczonym w czasie rozwojem i poznawaniem bohaterów, jeszcze bez motywu przewodniego sezonu. Jest jednak szansa, że ten ostatni aspekt ulegnie jeszcze zmianie i dojdziemy do punktu, gdzie zamach na naszych wojaków w Turcji i ostatnia akcja w Meksyku powiążą się jakoś i dadzą drużynie spójny, długoterminowy cel. Bo potencjał na to jest i to bez zbędnego naciągania fabuły Wspomniana operacja w Meksyku, mająca na celu podłożenie pluskwy znanemu handlarzowi bronią, jest poprowadzona całkiem nieźle. Zarówno z punktu widzenia walorów rozrywkowych,  jak i produkcyjnych. Nie dość, że samo założenie nie jest tak durne jak ukraińska misja z poprzedniego odcinka, to jeszcze jakoś lepiej się to po prostu ogląda, zwłaszcza że tym razem twórcy wykorzystali okazję do pokazania nieco bardziej ludzkich twarzy postaci zarówno w ekipie analitycznej, jak i w drużynie Daltona.  The greater good Jedyne dwa zgrzyty, jakie pojawiły się w tym odcinku, to spokojna reakcja tubylców na obecność Amira oraz fakt, że samowolka Hannah przeszła właściwie bez echa. O ile może jeszcze sprawę naszego bohatera można wyjaśnić choć trochę tym, że handlarze bronią raczej przywykli do widoku różnych narodowości w swojej pracy, to jednak kwestia agentki jest po prostu zmarnowanym potencjałem na nowy, ciekawy wątek.
Podsumowując, choć początki  The Brave były słabe, serial nabrał nieco rozmachu i poprawił pewne aspekty. Czy to się utrzyma? Nie wiem, ale mam nadzieję, bo widzę teraz potencjał na niezobowiązującą rozrywkę, która może nie jest najwyższych lotów, ale jako odmóżdżacz gra dobrze.
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj