W najnowszym odcinku serial The Crossing. Przeprawa zwolnił lekko tempo i poświęcił więcej czasu na rozwój sytuacji społecznej po przybyciu uchodźców. Dzięki temu produkcja zyskała nieco na jakości, a główni bohaterowie nabrali głębi.
Całe szczęście serial w trzecim epizodzie złapał nieco wiatr w żagle. Twórcom wreszcie udało się usystematyzować wydarzenia tak, aby nie generowały chaosu, w którym nie da się połapać. Poszczególne wątki stały się czytelne i podążają miarowo w określonym kierunku. Przykładowo motyw romantyczny, który do tej pory sprawiał wrażenie niepotrzebnego wypełniacza, uległ bardzo ładnej ewolucji, włączając się płynnie do głównej historii serialu. Wreszcie też charakteru nabrał protagonista. Nie jest już tylko twardzielem z twarzą hobbita, a człowiekiem z krwi i kości, o bardzo wiarygodnym życiu wewnętrznym.
Relacje Ellisa z synem zostały pokazane w ciekawy sposób. Między tą dwójką widoczna jest chemia.
Steve Zahn czuje się dużo lepiej w rolach komediowo-obyczajowych, niż w tych wymagających zaciśnięcia warg i skopania komuś tyłka. Być może w kolejnych epizodach, bohater będzie miał więcej do grania niż strzelania. Taki rozwój wypadków usprawiedliwiałby dyskusyjny casting do najważniejszej roli w
The Crossing. W najnowszym odcinku aktor doskonale radzi sobie zarówno z dramatycznymi segmentami, podczas których prowadzi z synem naprawdę szczere i przekonywujące rozmowy, jak i tymi lżejszymi, gdy dokazuje ze swoim zastępcą lub bawi się na festynie.
Upgrade głównego bohatera sprawia, że widz wreszcie zyskuje postać, której losy nie są mu obojętne i której perypetie śledzi się z prawdziwą przyjemnością. Zamiast chaotycznego miszmaszu pełnego postaci znikających i pojawiających się na ekranie, wreszcie jest ktoś kto nas obchodzi. Nie jest to oczywiście bohater obdarzony charyzmą na miarę Jacka czy Sawyera z
Lost, ale jak na taki serial jak
The Crossing wystarczy. Poza tym, pozostałe postaci wciąż są zbyt wyblakłe, aby odcisnąć piętno na opowieści, dlatego nieco bardziej charakterystyczny protagonista jest tutaj na miarę złota.
Spowolnienie akcji pozwoliło twórcom pogłębić fabularnie warstwę społeczną. Nie ma tutaj mowy o efektownych fajerwerkach ani nawet o umiarkowanym pokazie sztucznych ogni. Widz musi zadowolić się lekką wiwisekcją obozu dla uchodźców i pobieżną analizą nastrojów panujących w miasteczku na podstawie kilku, niezbyt długich dialogów. Mimo lakonicznego podejścia do tego tematu, dobrze że jest on poruszany, bo umiejętnie intensyfikuje
worldbulding i nieco pogłębia relacje między poszczególnymi grupami bohaterów.
Przybysze powoli popadają we frustrację, będąc uwięzionymi w obozie dla uchodźców. Rosnące rozgoryczenie kontrastuje z radosnym życie toczącym się na zewnątrz. Jakby tego było mało, ekipa, która przybyła do teraźniejszości wcześniej, wywiera presję na uciekinierów, zmuszając ich do konkretnych zachowań. Wszystko to kreuje obraz udręczonej grupy w niesprzyjającym otoczeniu. W takich sytuacjach, wystarczy iskra, aby doprowadzić do niebezpiecznych zamieszek. Jeśli
The Crossing w jednym z wątków pójdzie tą drogą, to mamy szansę na naprawdę ciekawy obrót wydarzeń.
Jednym z najistotniejszych wątków fabularnych w
The Crossing jest historia przedstawicieli rasy Apex, poszukującej swojej córki. Dziewczynka śmiertelnie choruje i tylko obecność jej matki może pomóc. Na nią jednak polują przybyli wcześniej uchodźcy oraz miejscowe władze. W tym segmencie dostajemy kilka mniej lub bardziej widowiskowych scen akcji i bijatyk. Motywy survivalowe z Reece w roli głównej są zdecydowanie najsłabszym elementem omawianego odcinka. Choreografia nie powala, a aktorka
Natalie Martinez ma problemy, aby umiejętnie przedstawić emocje targające matką poszukującą córki. W tym wątku pojawia się również nowa tajemnicza postać - Doktor Sophie Forbin. Bohaterka zostaje sparowana z małą Leah, którą musi ocalić przed niechybnie zbliżającą się śmiercią. Jak na razie motywacje i cele tej postaci są nieznane. Całe szczęście działa to na korzyść serialu. Trochę tajemnic i niewiadomych nikomu jeszcze nie zaszkodziło.
Jak już ustaliliśmy w poprzednich recenzjach, serial
The Crossing ma potencjał. Użytkuje go niestety bardzo oszczędnie. Tym razem umiejętnie skorzystał ze wszystkich swoich zalet, jawiąc się jako interesująca, wielowątkowa opowieść. Ważne jest teraz, aby utrzymać poziom realizacyjny w kolejnych epizodach. Za tydzień dowiemy się, czy twórcom udało się tego dokonać.
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
⇓
⇓
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h