Za serialem The Enemy Within nikt nie zatęskni, ale wielka szkoda, że nie udało się na przestrzeni sezonu wykorzystać niezwykle ciekawego konceptu. Erica Shepherd (w tej roli Jennifer Carpenter), wysoko postawiona agentka CIA, zostaje oskarżona o zdradę. Trzy lata później rząd potrzebuje jednak jej pomocy w walce z niezwykle groźnym terrorystą. Jeszcze na początku sezonu wydawało się, że twórcy mają pomysł na prowadzenie wątku i atrakcyjne rozbijanie przez bohaterów siatki tysięcy szpiegów na terenie USA. Okazało się jednak inaczej i przez całą pierwszą serię widzowie oglądać mogli typowy procedural starający się być czymś zupełnie innym. Przez to tak naprawdę The Enemy Within nie udało się wypracować własnej tożsamości. Kiedy do tego dorzucimy standardową, przyzwoitą jakość odcinków pod względem technicznym, trudno jest się oprzeć wrażeniu, że do czynienia mamy z serialem sprzed epoki, gdzie są chęci na pokazanie czegoś więcej, ale niezwykle trudno jest przekroczyć pewną granicę. Twórcy z Kenem Woodruffem na czele nie dopełnili prostego obowiązku, aby widzowie mogli zechcieć uczestniczyć w wykreowanym przez nich świecie. Zainteresowanie losami bohaterów było trudne ze względu na kiepską grę Morrisa Chestnuta w roli Willa Keatona, zaś bohaterka Carpenter pełna była tajemnic i dlatego też trudno oglądało się jej działania oraz relacje z innymi. Nie zawsze więc wiemy, co stoi za działaniami Shepherd. Udałoby się jeszcze obrać inną perspektywę, gdyby finał na Kubie wyjaśniłby nam nieco więcej. Nie udało się tego zrobić, zatem widzimy bohaterkę niemal doskonałą, która zawsze miała plan, ale widzowie wcale nie muszą go poznać dokładnie. Nawet nie chodzi o to, żeby wykładano nam plany na czynniki pierwsze, ale dobrze byłoby widzieć te momenty, które rozgrywały się w większości w tle. Nikt zatem nie raczy odpowiedzieć na nurtujące pytania i przez to trudno jest uwierzyć w autentyczność głównej bohaterki. O schematach i braku ciekawych pomysłów na prowadzenie wątków nie trzeba nawet wspominać. Wystarczy wziąć pierwszy lepszy procedural sprzed epoki i już będzie wszystko jasne. Można było sto razy ciekawiej poprowadzić główną bohaterkę, która mogłaby przejść realną zmianę na przestrzeni sezonu. Mogłaby m.in. chcieć zdradzić swoich partnerów, a potem pod wpływem wydarzeń zmienić swoją perspektywę. Tutaj nie zachodzą żadne procesy, widzimy zwyczajne rozwiązywanie mniej lub bardziej złożonych zagadek. Pominę już rozwiązywanie ich w tle oraz wszystkie te momenty, kiedy agenci FBI wyglądają, jakby po raz pierwszy wykonywali poważną misję. The Enemy Within przedstawia nam bohaterów jednowymiarowych, jedynie z ciekawą główną bohaterką, dla której jednak finał nie był korzystny,bo zrobił z niej nadczłowieka, którego działania są tajemnicą chyba dla niej samej. Chęć oryginalnego podejścia do gatunku nieudała się i niestety słoma wyszła z butów. Uboga forma, braki w scenariuszu i finał pozbawiony większego ładunku emocjonalnego. Nic więc dziwnego, że stacja zdecydowała się anulować serial i nie dostaniemy kolejnego sezonu.
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj