The Flash pod względem budowania historii mocno opiera się na tym, co w 1. sezonie robiono w Arrow. Wyraźnie w każdym odcinku scenarzyści zarysowują sprawę tygodnia, jednocześnie rozwijając w tle wątki poboczne. W ten sposób są w stanie ustabilizować widownię i nie ma obaw, że jeśli ktoś przeoczy odcinek, to po dwóch tygodniach nie będzie miał po co wracać do serialu. Taka formuła nie dziwi, a dopóki scenarzyści mają pomysły, dopóty będzie zapewne intensywnie stosowana. W końcu metaludzi w Central City i okolicach wciąż jest wielu, a zgłębianie i badanie ich umiejętności zajmie sporo czasu.

Tym razem epizod dedykowany był popularnej bohaterce z komiksów DC zwanej Plastique. Wcieliła się w nią urocza Kelly Frye i wypada żałować, że był to tylko jednorazowy występ. The Flash cierpi na brak wyrazistych postaci kobiecych w stylu Felicity z Arrow. Iris i Caitlin nie prezentują podobnego poziomu, nawet gdy ta druga przez moment usiłuje dublować pannę Smoak (i robi to przy okazji bardzo nieudolnie). Odcinek wprowadza też (na dłużej) do serialu postać generała Wade’a Ellinga i w jego przypadku można mieć nadzieję na całkiem ciekawy wątek. Scenarzyści nie zdradzili wiele, ale końcówka epizodu wyraźnie wskazuje, że do tego motywu powrócą jeszcze wielokrotnie.

[video-browser playlist="632838" suggest=""]

Jeszcze parę tygodni temu Barry całował się z Felicity, sprawiając wrażenie, że są dla siebie stworzeni, tymczasem w 5. odcinku o uroczej blondynce ze Starling City już dawno zapomniał. Allen nadal wzdycha do Iris, a co gorsze – ujawnia się przed nią w postaci tytułowego bohatera. Tym samym scenarzyści kopiują wątek z Arrow, w którym Oliver objawiał się niemal w identyczny sposób Laurel. Wypada mieć nadzieję, że Iris nie będzie wodzona za nos tak długo, bo już w tym odcinku dała wyraźny popis głupoty i braku umiejętności rozpoznania Barry’ego (zupełnie jak Laurel w Arrow). Nawet ze zmienionym głosem Allen brzmiał bardzo podobnie, a do tego bez żadnego kaptura, stojąc kilka metrów od Iris, niespecjalnie przejmował się tym, że bohaterka może go rozpoznać.

Czytaj również: "Arrow" i "The Flash" - szczegóły odcinków połączonych fabularnie

The Flash to od pilotowego odcinka wciąż taki sam serial. Cechuje się stabilnym poziomem, interesującymi metaludźmi, wokół których scenarzyści piszą kolejne epizody, świetnym Grantem Gustinem i rozczarowującą resztą obsady. Nic w tej materii się nie zmienia. Czy to dobrze, czy źle, przekonamy się w maju, na finiszu debiutanckiej serii.

To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj