The Flash” to serial, który się nie zmienia. I bardzo dobrze. To nadal produkcja łatwa i przyjemna w odbiorze, ale jednocześnie intrygująca na tyle, by z zainteresowaniem czekać na każdy odcinek, szczególnie że w 2. serii liczba ciągłych wątków jest jeszcze większa niż przed rokiem, a „sprawy tygodnia” udanie wpisują się w fabularny koncept, na którym budowane są nowe odcinki. Oglądając "Flash of Two Worlds”, można odnieść wrażenie, że scenarzyści wciąż mają głowę pełną pomysłów, bawią się wielkim komiksowym uniwersum DC i puszczają oko do fanów. Pamiętają też o widzach, którzy nie mają pojęcia, czym jest Earth-1 i Earth-2. W tym miejscu należą się duże brawa dla twórców za rozwijanie obsady „The Flash”. Bez żadnych skrupułów do fabuły wprowadzono dwóch nowych bohaterów, którzy – jak się okazuje – w całej historii odgrywać będą bardzo ważną rolę. Jay Garrick wypada chyba nawet lepiej, niż przypuszczaliśmy. W niczym nie przypomina Harrisona Wellsa, ale Barry Allen nauczony doświadczeniem i tak nie jest w stanie mu zaufać. To właśnie dzięki Garrickowi poznajemy bliżej Zooma - głównego przeciwnika Flasha w 2. serii - oraz jego motywy działania. Scenarzyści bardzo udanie nawiązują do poprzedniego sezonu i pokazują, w jaki sposób do naszego świata przedarł się hełm Garricka. Niby mała rzecz, a cieszy.

[video-browser playlist="754218" suggest=""]

Koncept alternatywnych światów wprowadza do fabuły nieco zamieszania, w którym gubią się bohaterowie, ale na szczęście dla widza wszystko jest jasne i klarowne. Portale, które znajdują się w Central City, sprawiają, że do naszego świata przedostają się sobowtóry, będące tak naprawdę ludźmi z alternatywnej rzeczywistości. W tym miejscu warto wspomnieć o drugiej nowej postaci – Patty Spivot, upartej policjantce, która za wszelką cenę pragnie dołączyć do grupy zajmującej się tropieniem metaludzi. Nawet jeśli jej rola w odcinku sprowadza się tylko do zakładniczki, to i tak wydaje się cennym odświeżeniem obsady serialu (i na pewno sprawia lepsze wrażenie niż Eddie). Warto zwrócić też uwagę na scenę, w której Jay Garrick i Barry Allen ratują pannę Spivot i biegną w jej kierunku. Została ona żywcem wzięta z komiksowej okładki, którą promowano 2. sezon „The Flash”. Garrick to postać, która w „The Flash” powinna zadomowić się na stałe, m.in. dlatego, że pozwala Barry’emu na rozwijanie swoich umiejętności. Miotanie piorunami to kolejna nowość w repertuarze mocy głównego bohatera i zapewne nie ostatnia, której nauczy się od Jaya. Cieszy też, że twórcy nie zapominają o postaci Cisco i jego tajemniczych wizjach. Pozostaje tylko czekać, aż wątek Caitlin (przyszłej Killer Frost) również nabierze rumieńców. Nie chcę zbyt dużo rozpisywać się na temat ostatniej sceny odcinka, ale przyznaję, że dzięki alternatywnym światom i sobowtórom twórcy bardzo ułatwili sobie zadanie w przywracaniu do serialu postaci, których teoretycznie już nie ma. Czytaj również: „The Flash” – Mark Hamill powróci jako Trickster! Najnowszy odcinek miał też swoje małe grzeszki w stylu moralizatorskiej gadki Iris ze strzelającym fochy Barrym (oczywiście w cztery oczy, bez świadków). Na szczęście nie wpłynęło to negatywnie na odbiór odcinka. Wygląda na to, że nowa seria „The Flash” będzie równie dobra jak 1. sezon, a może nawet lepsza. Nie warto jednak popadać w przesadny optymizm, bo do zakończenia pozostało jeszcze aż 20 odcinków.
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj