Jedną z głównych obaw i negatywnych przesłanek przed premierą The Following była prawdopodobna konstrukcja nowego serialu Kevina Williamsona. Równo rok temu stacja Fox oszukała widzów czekających na wciągającą historię w Alcatraz. Cotygodniowe poszukiwania kolejnego więźnia nie było tym, czego po produkcji J.J. Abramsa można było się spodziewać. The Following miał być inny. Silnie eksploatowany główny wątek miał w naturalny sposób łączyć się z prezentowaniem kolejnych wyznawców głównego złoczyńcy.

W pierwszych dwóch epizodach poza trójką, która porwała syna Carrolla, scenarzyści przedstawili również postać Jordy’ego. Z kolei w trzecim odcinku do wyznawców Joego dołączył Rick, a jakby tego było mało, jeszcze jego żona – Maggie. Sekta Carrolla się rozrasta, ale inteligentny widz błyskawicznie zauważy, że coś tutaj nie gra. Czy w kolejnym epizodzie również pojawią się nowi mordercy, którzy za wszelką cenę będą chcieli uhonorować swojego przywódcę? W trzecim, recenzowanym odcinku scenarzyści starali się nabierać widzów dokładnie tak samo, jak Maggie Ryana i Debrę. Problem w tym, że było to zbyt banalne, by wywrzeć na oglądającym jakiekolwiek wrażenie.

[image-browser playlist="594911" suggest=""]

©FOX 2013

O ile w pierwszych dwóch odcinkach czuć było napięcie, emocje i mały dreszczyk podczas oglądania kolejnych scen, tak trzeci epizod zaczął powielać schematy z poprzedniego tygodnia. Samotny agent – Troy, został wysłany do domu Maggie, jako prywatny ochroniarz, na którym Carroll postawił już krzyżyk. Łatwo było przewidzieć, że prędzej czy później Troy stanie się ofiarą, bez względu na to czy pod domem obecny będzie Ryan, czy też nie.

O ile przed tygodniem w miarę rozumiałem pomysł na pierwszy sezon The Following, tak teraz po wkradnięciu się rutyny nie wiem, czego spodziewać się w kolejnych odcinkach. Czy w końcu trójka, która porwała Joeya zostanie namierzona? Ich problemy w domku na odludziu już przed tygodniem oglądało się kiepsko. Teraz, gdy okazało się, że ci, którzy do niedawna udawali gejów, znowu nimi są, a jeden z nich sprowadził sobie dodatkową zabawkę, jest jeszcze gorzej. Takie sceny zupełnie wybijają z poważnej, naładowanej emocjami tematyki serialu, którą czuć było jeszcze do niedawna. Mam wrażenie, że wraz z trzecim odcinkiem zaczyna ona gdzieś ulatywać. Jeśli konflikty wewnątrzgrupowe mają być przyczyną przyszłej porażki Carrolla, to wtedy ma to jakiś sens. Ale tylko wtedy.

[image-browser playlist="594912" suggest=""]

©FOX 2013

Ekspresowe retrospekcje pokazujące początki Joego i Ryana również nie zachwycają, ale wciąż da się znaleźć powody do umieszczania ich w kolejnych odcinkach. Scenarzyści w sensowny sposób starają się pokazać genezę konfliktu głównych bohaterów i systematycznie ujawniają kolejne fakty. Oby nie robili tego za często, bo takie wstawki również wybijają z oglądania kolejnych scen rozgrywających się w czasach obecnych.

Tematyka The Following pasuje idealnie na film, czy też miniserial. Gdy fabuła rozciągnięta zostaje na większą liczbę odcinków, bardzo łatwo popaść w rutynę i w konsekwencji zacząć zanudzać widownię. Nie wiem, czy trzeci epizod serialu stacji Fox nie zniechęci do siebie widzów. Produkcja ta wciąż ma potencjał i odpowiednio rozwijana może stać się serialem wartym zapamiętania. Aby tak się stało, poziom zapychaczy musi zostać ograniczony do minimum, a fabuła nabrać odpowiedniego tempa, co mam nadzieję, nastąpi za tydzień.

Ocena: 6,5/10

To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj