Komedia pełna humoru, napięcia i niespodziewanych zwrotów akcji – tak w skrócie można podsumować Leap of Faith. Gdy Shawn odwiedza Michaela zdemaskowanie demona było najbardziej prawdopodobnym biegiem zdarzeń, ale scenarzyści The Good Place poszli w zupełnie innym kierunku. Okazało się to dobrym posunięciem, gdyż do końca nie wiadomo było, co się wydarzy. Wszystko było możliwe zarówno zdrada ludzkich protagonistów przez Michaela, jak i cios od Vicky, nie wspominając o dekonspiracji w inny sposób. Dlatego też ten odcinek był dobry – taka konwencja nie jest typowa dla komedii, ale tutaj świetnie się sprawdza. Scenarzystom należą się słowa uznania za przygotowane rozwiązanie. W większości zdarzenia trzymały się kupy, będąc w zgodzie z charakterami postaci. Plan wydarzeń można uznać za logiczny i zaskakujący. Z początku co prawda wskazówki zostawione przez Michaela do rozgryzienia wydały mi się zbyt przekombinowane i trudne do rozgryzienia, ale ostateczne wytłumaczenie o tysiącu dwustu zostawionych poszlakach mnie przekonało, a nawet bardzo spodobało. Pozwoliło uwierzyć, że postacie w serialu posiadają określony tok rozumowania do nich przemawiający. W końcu też prezentowani są jako osoby sprytne oraz inteligentne. Największy problem miałem z ostatnią fazą planu. O ile kartotekę można jeszcze sfałszować, by długość przedsięwzięcia zgadzała się dokładnie z okresem, który upłynął, tak ostatni fragment planu wydał się odrobinę naciągany. Chodzi mi o bohaterów leżących pod pociągiem i niewykrytych przez złą Janet. To tylko jeden mały zgrzyt na tle bardzo dobrze wyegzekwowanej reszty. Wiele dobrego znów mogę powiedzieć o poprowadzeniu postaci Michaela. Zwodzenie Shawna, Vicky, a nawet głównej czwórki było przemyślane, a także odpowiednio zagrane. Do tego stopnia, że nawet pomimo słów Eleanor do końca nie można było mieć pewności jego intencji. W końcu możliwość awansu wielu przysłania oczy. Na szczęście udało się wybrnąć z problemu, dlaczego nikt nie sprzedał Michaela Shawnowi. W zasadzie mam problemy znów jedynie z końcówką. Mam nadzieję, że demon nie będzie od tej pory tak potulny w stosunkach z ludźmi. Nie tylko pod względem akcji to był niezły epizod, ale również pod względem humoru można go wysoko oceniać. Twórcy cały czas mają ciekawe pomysły na powiązanie złego miejsca z ziemskimi przyjemnościami. Bardzo spodobał mi się pomysł z roastem. Nie tylko miał istotne znaczenie fabularne, ale przez konwencję przyjętą przez produkcję bawił. Tak samo pozytywnie oceniam pijaną Janet. To nieco oklepany motyw w komediach, ale przez oryginalność pomysłu z magnesem oraz pozytywne emocje wywoływane przez postać nie da się patrzeć na nią z irytacją czy znużeniem. Cieszy również znalezienie jakiegoś celu dla Dereka. Do tej pory uważam go za najsłabszego bohatera przedstawionego w The Good Place, lecz wywiezienie go do Mindy St. Claire wydaje się pomysłem z ogromnym potencjałem na przyszłość. Leap to Faith to znów udany epizod, który nie tylko może podobać się jako oddzielna historia, ale także jest kamieniem milowym w historii ukazywanej w produkcji. Wprowadzenie serialu na nowe tory to na pewno rzecz pożądana, a więc i pozytywna. Pozostaje jedynie zastanawiać się, co dalej, ale na szczęście odpowiedź przyjdzie bardzo szybko.
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj