Najnowszy odcinek "The Last Ship" udowadnia, że serial stacji TNT jest w swoim 2. sezonie bardziej dojrzałą produkcją, która potrafi nie tylko dostarczyć solidnej rozrywki, ale też chwycić za serce.
Można być pod naprawdę sporym wrażeniem tego, jak duży postęp zrobił „
The Last Ship” w 2. serii. Rok temu był to głupiutki i ultralekki wakacyjny serial, ale uległo to zmianie. Twórcy znaleźli równowagę pomiędzy stricte rozrywkowymi aspektami produkcji a rozwojem bohaterów i ich motywacji podczas ich żmudnej operacji ratowania świata. Umiejętne rotowanie postaciami oraz nadanie im charakteru i tożsamości opłaciło się właśnie w najnowszym odcinku, który zaserwował nam iście wzruszającą końcówkę.
Scenarzystom udało się stworzenie wyrazistego i naprawdę groźnego złoczyńcy. Sean Ramsey to nie jakiś papierowy czarny charakter rodem z kreskówki, a prawdziwy psychopata z kompleksem Boga, który umiejętnie uprzykrza życie marynarzom z tytułowego niszczyciela. Sprawia to wszystko dobre wrażenie oraz jest nieźle i dosyć autentycznie zagrane. Ramsey to godny przeciwnik dla kapitana Chandlera, który już nie postrzega swojego wroga jedynie jako kogoś stojącego na drodze powodzenia misji – teraz trzeba do tego dorzucić całkowicie uzasadnioną żądzę zemsty, a to sprawia, że finałowe odcinki sezonu zapowiadają się jeszcze bardziej smakowicie.
[video-browser playlist="743429" suggest=""]
To, co najbardziej zapada w pamięć po seansie "Valkyrie", to oczywiście konsekwencje akcji na platformie wiertniczej. Kłamstwa Seana spowodowały, że ogarnięci paniką i paranoją zwykli amerykańscy obywatele zaatakowali tych, którzy tak zaciekle walczą z rozprzestrzeniającym się wirusem. Nie obeszło się bez ofiar, a uśmiercenie Ravit było niezwykle odważnym posunięciem. To bohaterka, która dała się poznać w krótkim czasie z niezwykle dobrej strony, a pożegnanie z nią wywołuje cholernie duży smutek. Niby jest to letni serial, a postacie nie są nadzwyczaj kompleksowe, ale jednak udało się twórcom wyraźnie zaakcentować fakt, że załoga statku to jedna, wielka rodzina. Jest to ukazane w prawdziwy i wiarygodny sposób – dlatego to działa i wywołuje emocje.
Można by rzec, że był to dość ciężki i przygnębiający odcinek, ale dynamicznych scen akcji nie brakowało, a i również wdarło się trochę dobrego humoru. Zaskoczył mnie Tom, który zwykle nie ucieka się do żartów, a tu zaserwował jeden całkiem fajny o teoriach spiskowych i kosmitach. No i Tex dostał kulkę w tyłek.
Wydaje się też, że recenzowany odcinek niejako zresetował wszelakie fabularne wady poprzednich odsłon. Mówię tu przede wszystkim o niepotrzebnym uwzięciu się na Rachel za zabicie Nielsa. Miejmy nadzieję, że wszyscy szybko zapomną o sprawie i ruszą dalej, bo na głowie mają o wiele ważniejsze sprawy.
Czytaj również: „The Last Ship” – TNT zamawia 3. sezon
Przed finałowymi dwoma odcinkami 2. serii „
The Last Ship” uraczył nas odsłoną – jak na ten serial – rewelacyjną. Nie dość, że to wspaniała zabawa, to jeszcze potrafi poruszyć i nie ucieka z głowy zaraz po seansie. Oby tak dalej.
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
⇓
⇓
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h