Motywem przewodnim 12. odcinka "The Originals" są osobiste porachunki poszczególnych bohaterów. Na pierwszy plan równolegle wysuwają się Klaus i jego mordercze zapędy względem Jacksona oraz Finn ze swoją nowo odkrytą pasją do bondage’u. Nikt by się nie spodziewał, że obiektem jego fantazji jest Marcel - no, chyba że te fantazje dotyczą rozlewu krwi i odgrzebywania rodzinnych sekretów. Nie jestem w stanie z zupełnie czystym sumieniem stwierdzić, że odcinek "Sanctuary" był przewidywalny, ale poznanie prawdy przez Finna - to jest tego, iż córka Klausa i Hayley żyje - było dość oczywiste. Trudno byłoby ten wątek rozciągać na ramach połowy sezonu. Podobnie sprawy się mają z Kolem i Finnem. Natura tego pierwszego musiała kiedyś wyjść na jaw. Nie wiem, kogo bardziej mi żal - nieświadomej, zakochanej w “czarowniku z bajki” Daviny czy rzeczonego maga, kiedy jego słodka luba dowie się o “zdradzie”. Swoją drogą, dziewczyna albo bardzo szybko wymyśli zaklęcie łamiące klątwę rzuconą przez złowrogiego Finna, albo będzie naocznym świadkiem śmierci łamacza damskich serc. Zawsze może też zaskoczyć widzów i go… dobić. Może nawet z drobną pomocą Rebeki. Byłoby to ciekawe. [video-browser playlist="660327" suggest=""] Każdy powoli zaczyna mieć dość zamieszania, które ma miejsce, odkąd wszyscy bracia Mikaelson są w Orleanie. Sytuacji najwyraźniej brakuje kobiecej ręki, a łapa Hayley zajęta jest bronieniem narzeczonego przed próbującym go zabić kilkunastowiecznym wampirem, który spłodził szefowej watahy dziecko. W dodatku darzącego ją afektem. Nie zrozumcie mnie źle, ale… Tak bardzo narzekaliśmy na “Modę na sukces”, a w tym momencie zaczynam wierzyć w międzyserialowe reinkarnacje. Czasem w tym aspekcie twórcy po prostu przesadzają. Powrót Rebeki w ciele aktorki Maisie Richardson-Sellers zwiastuje wiele dobrego dla "The Originals", szczególnie jeśli weźmiemy pod uwagę nowinę dotyczącą Freyi. Ta postać jest kołem ratunkowym dla powoli opadającego tempa akcji serialu. Freya jest prawdopodobnie jedyną paranormalną postacią będącą w stanie stawić czoło Finnowi i go “zdjąć”. Sama postać jest ciekawa, intrygująca i nie można odmówić jej charyzmy, ale zarazem pod względem charakteru wydaje się kompletnie inna - jakby trochę dziecięca i naiwna. Interesujące jest to, co nią kieruje, bo tak naprawdę nie wiemy kompletnie nic o tym, co się z nią działo i jakie ma plany. Czytaj również: Emily Kinney dołącza do „The Flash” Serial “The Originals” stawia sobie poprzeczkę na tyle wysoko, że najdrobniejsze potknięcia bardzo rzucają się w oczy. "Sanctuary" to jeden z tych odcinków, po których powinno być już tylko lepiej. W końcu ileż wątków można wycisnąć z jednej rodzinnej niesnaski… Pora zacząć pisać historię na czystej karcie. Szkoda tylko, że ta rządzi się własnymi prawami i lubi się powtarzać.
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj