Przeskok w czasie o 5 lat daje twórcom spory potencjał to przetasowania sił na mapie Nowego Orleanu. To jest tak naprawdę największy atut 4 sezonu, bo pozwala twórcom wprowadzić nowe rozwiązania, pomysły i świeżość, która zawsze jest potrzebna, by przyciągnąć widzów. Jednocześnie wszystko jest solidnie osadzone w ustalonej konwencji, która stoi wiele klas wyżej niż The Vampire Diaries kiedykolwiek podczas 8 sezonów emisji. Potrafią odpowiednio zaciekawić, utrzymać przy tym dobre tempo i nie przesadzać z zapychaczami. Dostajemy wiele scen, które są ważne dla fabuły, rozwoju postaci i dalszych wydarzeń. Cieszy fakt, że w końcu możemy zobaczyć Klausa w kompletnie nowym środowisku. Potężny wampir tym razem jest jedynie zbitym psem. W łańcuchach, poniżony, bez władzy i potęgi do jakiej widzów przyzwyczaił, ale ciągle z tą iskrą, za jaką ta postać jest ceniona. Jego rozmowy z Marcelem o polityce i władzy są proste, wręcz oczywiste, ale w konwencji tego serialu działają wyśmienicie. Szczególnie, gdy weźmiemy pod uwagę wręcz banalny sposób, w jaki Marcel ugruntował swoją pozycję. To on wykorzystał Klausa i bez problemu osiągnął celu. Co prawda, brak mu charyzmy, ale i tak jest to duży krok naprzód dla tej postaci w porównaniu z poprzednimi sezonami. Hayley ma raczej prostą rolę do odegrania w tym odcinku i wywiązuje się z tego należycie. Były momenty, gdzie miałem wiele do zarzucenia tej postaci, jej niekonsekwencji i sztucznego zachowania. Przez te sezony Hayley jednak trochę dojrzała, a aktorka lepiej się czuje się ze swoją bohaterką. Dlatego też obecnie łatwo zaakceptować pewną siebie, twardą Hayley, która dąży do celu. Co prawda, sceny akcji są banalne, a niepotrzebne efekty komputerowe stoją na niskim poziomie (ten wilk...), to całość można uznać za atut odcinka. Obudzenie Mikaelsonów to formalność, która musiała nastąpić. Potencjał jest w tym ogromny, bo rodzina wchodzi z innego poziomu niż zazwyczaj. Oby powrót do domu nie był oparty na szybkim powrocie do status quo, bo zmiana daje świeżość, która może urozmaicić ten serial. To jest dobry, solidny początek 4 sezonu The Originals, gdzie widzimy nowy rozkład pionków i intrygującą tajemnicę, która będzie rozwijana. Cieszy fakt, że nadal priorytety twórców nie zmieniły się i jakość serialu pozostaje na podobnym poziomie.
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj