Gdy Jonathan Nolan i Lisa Joy zabierają się za ekranizację książki autorstwa Williama Gibsona, to od razu wiadomo, że będzie to projekt godny uwagi. Pytanie tylko, czy jest w nim coś, co przyciągnie nas do tego serialu na dłużej? Sprawdzamy.
Mamy rok 2032. Flynne Fisher (
Chloë Grace Moretz) to młoda dziewczyna zajmująca się schorowaną matką (
Melinda Page Hamilton) i starszym bratem Burtonem (
Jack Reynor), który nabawił się na froncie PTSD. Rodzeństwo, by kupować leki i opłacać rachunki, dorabia w wirtualnym świecie jako pomoc dla graczy chcących przejść na wyższy level w grze VR. Okazuje się, że jest wiele osób, które są w stanie za taką usługę zapłacić sporo pieniędzy. Spokojne życie Fisherów zmienia się, gdy Burton otrzymuje do testów nowy sprzęt VR. Urządzenie przenosi użytkownika do 2099 roku. Ma do wykonania pewną szpiegowską misję w Londynie, która jest tylko wstępem do czegoś, co mocno skomplikuje losy bohaterów.
Przyszłość jest mroczna i należy do nowych technologii. Trudno spodziewać się czegoś innego w produkcji, za którą stoją twórcy serialowego
Westworld i producenci wykonawczy Lisa Joy i
Jonathan Nolan. Podczas pracy nad
The Peripheral wykorzystali wszystko to, czego się nauczyli podczas tworzenia hitu HBO. Myślę, że osoby, które nie wiedzą, że nowa produkcja Amazona powstała na podstawie powieści Williama Gibsona, mogą pomyśleć, że jest to jakiś spin-off
Westworld. Przyszłość – i mówię tu o roku 2099 – jest bowiem pokazana w ten sam sposób. Wszędzie jest sterylnie czysto. Światem rządzą bogaci, zadufani w sobie ludzie lubiący minimalizm i napawający się swoim przepychem. Każdy tam zadziera nosa i mówi do innych pretensjonalnym tonem. Trudno mi powiedzieć, czy tak mocne przywiązanie do stylistyki serialu HBO można oceniać na plus. Z jednej strony bardzo dobrze to wygląda na ekranie, a z drugiej fajnie byłoby zobaczyć trochę inną wersję przyszłości.
Po pierwszych czterech odcinkach jestem zaintrygowany. Chloe Grace Moretz jest świetna jako bohaterka dobrze odnajdująca się w wirtualnym świecie. Na pewno pomaga w tym fakt, że sama jest graczem. Lubi przechodzić wraz ze znajomymi kolejne kampanie
Call of Duty. Podobno czas pomiędzy zdjęciami spędzała z Jackiem Reynorem – swoim serialowym bratem – na rozgrywkach, przez co spóźniali się na plan. Wydaje mi się, że dzięki temu ich relacja się umocniła, co fajnie wychodzi na ekranie. Aktorzy zachowują się we wspólnych scenach bardzo naturalnie. Chloer – pewnie ze względu na umiejętności nabyte podczas kręcenia dwóch części
Kick Ass – dostała dużo scen, w których mogła popracować fizycznie. Większość choreografii walk aktorka wykonała sama, dzięki czemu operator nie musiał kombinować z częstą zmianą ustawienia kamery. A scen walki jest w tym serialu sporo.
Podoba mi się też dobór castingowy.
Gary Carr i
Louis Herthum wypadają fenomenalnie jako czarne charaktery. Trzeba przyznać, że panowie w jednej scenie potrafią przemienić się ze spokojnych gentlemanów w bestie, których boją się nie tylko inny bohaterowie, ale także widzowie. Nie chciałbym spotkać na ulicy czy w barze granego przez Herthuma jegomościa z cygarem.
Peryferal w pierwszych odcinkach bardzo dużo obiecuje widzowi i powoli, ale skutecznie spełnia pokładane w nim nadzieje. Scenariusz napisany przez Scotta Smitha nie jest naszpikowany tyloma zagadkami co
Westworld. Tu od początku wiadomo, o co chodzi i kto jest głównym zagrożeniem. A jeśli widz czegoś nie zrozumie, to już Smith zadba o to, by bohaterowie w licznych rozmowach dobitnie wszystko mu wytłumaczyli. Jedni mogą to odebrać jako zbyt wielką prostotę i brak wiary w inteligencję widza. Dla innych może być to pomocne, bo faktycznie w
The Peripheral sporo się dzieje i można się pogubić.
Sama koncepcja przesyłania danych wirtualnych w czasoprzestrzeni i podróżowania w czasie jest ciekawa. Moim zdaniem William Gibson dobrze to sobie wymyślił, a twórcy serialowego
The Peripheral sprawnie przenieśli wizję pisarza na mały ekran. Nie ma może w tej produkcji niczego wielce rewolucyjnego dla samego gatunku science fiction, ale miłośnicy takich seriali powinni być zadowoleni. Wizualnie i aktorsko stoi on na bardzo wysokim poziomie. Scenariusz miejscami jest zbyt dosłowny, ale nie przeszkadza to w odbiorze produkcji.
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
⇓
⇓
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h