Nowy odcinek The Shannara Chronicles sugeruje, że historia do końca sezonu będzie przeskakiwać pomiędzy wyprawą młodych bohaterów a wydarzeniami w pałacu, w którym nadal znajduje się druid i reszta postaci. To ostatecznie niweczy niepokój, jaki można było odczuć w końcówce czwartego odcinka, a piąta odsłona pokazuje, że podział ten jest najlepszym z możliwych rozwiązań, bo doskonale napędza akcję. Reaper rozpoczyna się retrospekcją pokazującą scenę, o której do tej pory słyszeliśmy w opowieściach. Jest to pozytywne zaskoczenie, bo twórcy pokazują jednocześnie, że świat przedstawiony w serialu może być bogatszy dzięki takim zabiegom. Ukazanie ataku gnomów, w którym ginie ojciec Amberle, okazuje się zabiegiem potrzebnym do rozwoju fabuły i zarazem interesującym. Zastanawia mnie jednocześnie, z czego wykonane są gwiazdki gnomów, że przebijają się przez hełmy strażników jak przez masło. Na plus charakteryzacja gnomów, która jest odpowiednio dopracowana i prezentuje niezły koncept. Wszystko, co rozgrywa się podczas wyprawy, jest zgodne z tym, czego można było się spodziewać. Mamy zatem krok po kroku realizowane przewidywalne rozwiązania fabularne, aczkolwiek to jakoś szczególnie nie przeszkadza, bo raz dwa twórcy uporali się solidnie z mało ciekawym wątkiem Roverów, nieźle naprawili relację pomiędzy Amberle i Eretrią, budując coś, co można nazwać porozumieniem, i zafundowali trochę akcji. Jest lekko, przyjemnie i rozrywkowo, dlatego też jakoś szczególnie narzekać nie mogę, bo nadal trzyma to dobry poziom, a krajobrazy i scenografie często zapierają dech w piersi. Mam obiekcje jedynie do ukazania nowego demona - pierwsze wrażenie budzi pozytywne, bo wygląda świetne i groźnie, ale potem coś zaczyna zgrzytać. To, jak ukazany został w slow motion i na dziwnych półzbliżeniach, sprawia wrażenie, jakby chciano coś ukryć - tylko po co, skoro w innych momentach, gdy zabija elfów, wygląda dobrze? Coś tutaj nie do końca gra. No url Ciekawią mnie teraz dwie rzeczy związane z wyprawą bohaterów. Przede wszystkim - jak będzie rozwijać się dynamika relacji Eretria-Amberle-Wilem, która najprawdopodobniej będzie w centrum tego wątku. Piąty odcinek daje nadzieję, że może być dobrze i nie pójdzie to w stronę banalnego wątku romantycznego, który może popsuć pozytywne wrażenie. Nie obraziłbym się za ukazanie pewnych humorystycznych motywów z nutką zazdrości ze strony Amberle, która może wprowadzić trochę luzu po trochę irytującym nastawieniu księżniczki do Eretrii. Drugim aspektem jest rola Cephelo, który w końcu zdał sobie sprawę, że chyba bycie trzecią stroną w tym konflikcie nie ma większego sensu. Na razie postać grana przez Jamesa Remara jest bardzo stereotypowa, ale może dzięki takiemu zwrotowi akcji scenarzyści coś by z niej wykrzesali. Nie można narzekać na nudę w wydarzeniach w pałacu. Sceny druida z młodym jasnowidzem są zdecydowanie najbardziej klimatyczne, bo oferują nowe spojrzenie na świat magii. Przyznaję, że motyw jest zaskakujący, bo trudno było przewidzieć, że zwykłe szkolenie zakończy się tak tragicznie, a to duży plus. W gruncie rzeczy pozostała cześć pałacowego wątku także pod tym względem prezentuje się nie najgorzej. Dylemat moralny w związku z wykorzystaniem gnoma, który zabił syna króla, nakreślono przyzwoicie i rozpoczęto tak naprawdę kolejny intrygujący wątek, który może nieźle rozwinąć się w kolejnych odcinkach. The Shannara Chronicles to lekka, przyjemna i pięknie wyglądająca rozrywka. To po prostu świetnie się ogląda bez względu na przewidywalność historii czy prostotę niektórych rozwiązań. Nie spodziewam się po tym serialu fabularnych niespodzianek i z tego powodu tym bardziej pozytywnie zaskakuje cliffhanger z zabiciem króla. Oby to była obietnica większych emocji w przyszłości.
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj