Może i główne The Walking Dead dobiega końca, ale AMC nie pozwoli na to, by zarżnięto kurę znoszącą złote jaja. Na Amazona trafia nowy serial osadzony w tym świecie - The Walking Dead World Beyond. Jak się prezentuje? Przeczytajcie naszą recenzję.
The Walking Dead World Beyond zagłębia się w nową mitologię. Dostajemy historię, która podąża za pierwszym pokoleniem wychowanym w ocalałej cywilizacji postapokaliptycznego świata. Od wybuchu apokalipsy minęło 10 lat. W powstałej na terenie campusu uniwersyteckiego w Nebrasce enklawie życie toczy się w miarę normalnie. Dzieci chodzą do szkoły, rodzice pracują, nie brakuje jedzenia. Gdyby nie to, że za murami miasta grasują zombie, można by pomyśleć, że nic się nie wydarzyło i świat dalej jest normalny. Mało tego, nie ma tu jakiś większych nieporozumień i buntów. Wszyscy się dostosowali i są szczęśliwi. Nie ma też tyrana jak Gubernator czy Negan. Takich miejsc jest ponoć więcej, a wszystkie je jednoczy tajemnicza Civic Republic. To organizacja posiadająca m.in. helikoptery, które widzieliśmy już w innych serialach z tej serii. Owa republika ma nieść pokój. Ludzie w to wierzą i dlatego pracują na jej rzecz. Jedną z takich osób jest ojciec Iris (
Aliyah Royale) - Hope Bennett (
Alexa Mansour), który opuścił kolonię, by jako naukowiec pomóc w znalezieniu lekarstwa na panującego wirusa. I niby wszystko idzie w dobrym kierunku, tak przynajmniej twierdzi wysoka przedstawicielka republiki Elizabeth (
Julia Ormond), która wpadła z wizytą. Nie wie ona, że profesor potajemnie za pomocą faksu utrzymuje kontakt z córkami i mówi im, że jest inaczej. Jego życie jest w niebezpieczeństwie. Siostry postanawiają wyruszyć mu na ratunek. W tej podróży będzie im towarzyszyć dwóch kolegów chcących zobaczyć, jak wygląda życie poza murami. Krótko mówiąc, szukają wrażeń. Jak nietrudno się domyślić, pani z republiki szybko orientuje się, że młodzież za dużo wie i wyrusza za nimi w pościg, tak samo jak ich opiekunowie: Felix (
Nico Tortorella) i Huck (
Annet Mahendru).
Jeśli oczekujecie serialu chociażby lepszego od
Fear the Walking Dead, to muszę was zmartwić. Jest jeszcze gorzej.
The Walking Dead: World Beyond to nic innego jak serial skierowany do nastolatków. Przynajmniej w pierwszych dwóch odcinkach. Brak tutaj wyrazistych postaci, dramaturgi, akcji... w sumie wszystkiego tu brakuje. Jak rozumiem, założeniem było, że dwie siostry, które na razie wyrastają na główne bohaterki, miały być swoimi przeciwieństwami pod każdym względem. Niestety, już pod koniec pierwszego odcinka widz orientuje się, że są one takie same. Do tego już od samego początku wiemy, co stanie się główną kością niezgody w grupie i z jakiego powodu prędzej czy później się ona rozpadnie. Ten planowany twist jest tak banalny i tak wiele razy użyty w wielu produkcjach, że nawet nie chce się widzowi na niego czekać. Scenariusz jest zresztą naszpikowany sztampowymi rozwiązaniami.
Scenarzyści nie mają też pomysłu, jak z przytupem rozpocząć nową historię, więc dostajemy sporą dawkę flashbacków pokazujących nam życie bohaterów przed wybuchem apokalipsy lub w czasie jej kulminacji. I gdyby przynajmniej te historie miały w sobie jakąś dramaturgię czy opowiadały o czymś ciekawym, to mógłbym na to przymknąć oko. Weźmy wątek Felixa, który został żołnierzem tylko dlatego, że miał w sobie nieograniczone pokłady złości, bo rodzice nie akceptowali tego, że jest gejem. Zabijanie zombie pozwala mu choć na chwilę wyzbyć się tego gniewu. Mamy też młodego Eltona, który postanawia opuścić bezpieczną enklawę, ponieważ czuje, że w jego życiu brakuje ekscytacji. Ma się za człowieka nauki i chce zobaczyć, jak wygląda świat. Nie ma kompletnie przygotowania fizycznego do tego, by stawić czoła niebezpieczeństwu, ale to go nie powstrzymuje. Chęć zobaczenia czegoś więcej niż kampus, na którym żyje, jest silniejsza. Zresztą chłopak wyznaje zasadę wpojoną niegdyś przez matkę, że los pokieruje jego życiem zgodnie z przeznaczeniem.
Jeśli to ma być serial o młodzieży, to twórcy kompletnie jej nie rozumieją. Wszyscy młodzi bohaterowie są tacy sami. Nie ma tutaj subkultur. Nikt się niczym nie wyróżnia. Wszyscy noszą podobne spodnie, sprane koszulki, mają nawet te same zainteresowania. Brak tu młodzieńczego buntu czy chęci bycia kimś innym. Nie ma miejsca na indywidualność. Nawet towarzysze naszej bohaterki są bezbarwni. Jeden jest klasycznym nerdem, który oczywiście pod względem fizycznym musi być słaby i zniewieściały. Jego kolega za to jest wielki i chodzi z ogromnym kluczem hydraulicznym, którym w założeniu będzie rozwalał głowy zombie. Problem polega na tym, że brzydzi się on przemocą. Tak więc dostajemy czwórkę nastolatków, z których tylko jedna postać ma w sobie tyle odwagi, by zabić napastnika. Co oznacza, że w dwóch pokazanych mi odcinkach bohaterowie po prostu większość czasu uciekają przed zagrożeniem, z rzadka stawiają mu czoła.
Gdyby
The Walking Dead: World Beyond miało przynajmniej jakichś charyzmatycznych bohaterów lub aktorów, którzy nawet ze słabego scenariusza są w stanie coś wyciągnąć i przykuć naszą uwagę. Niestety, nie ma w obsadzie nikogo takiego. Mało tego, nie zapowiada się nawet, by ktoś taki się pojawił. Kompletnie nie wiem, do kogo ten serial jest kierowany. Niby dla nastolatków, ale oni nie znajdą w nim nic ciekawego i prędzej sięgną po oryginalne
The Walking Dead czy
Stranger Things. Fani zombie też będą rozczarowani, bo (przynajmniej na razie) ten serial nie wnosi nic nowego i interesującego do głównego kanonu. Dalej Civic Republic pozostaje zagadką. Choć to, mam nadzieje, się niedługo zmieni. Niemniej Amazon nie dostał chyba takiego hitu od AMC, jak się spodziewał. Serial startuje w dziesiątą rocznicę głównej produkcji Roberta Kirkmana jako ukłon w stronę fanów, mający dać im nadzieję na ciekawy rozwój tego uniwersum. Są to jednak bardzo złudne nadzieje.
The Walking Dead: World Beyond będzie można obejrzeć na Amazon Prime Video od 5 października.
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
⇓
⇓
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h