Autor nowej serii o Thorze, scenarzysta Donny Cates, potrafi zbudować intrygującą fabułę, która z jednej strony obficie korzysta z wcześniejszych klasycznych przygód superbohatera, z drugiej udowadnia, że można jeszcze na ten temat wymyślić coś oryginalnego. Donny Cates coraz mocniej zaznacza swoją pozycję w Marvelu i – po seriach, takich jak Doktor Strange, Venom, Thanos, a szczególnie po świetnym one shocie Silver Surfer. Czarny – wyrasta na jednego z bardziej wpływowych twórców tego superbohaterskiego uniwersum. Kombinuje, przetwarza, sięga po, wydawałoby się, zastałe motywy i wywraca je na nice, zaskakując inwencją nie tylko czytelników, ale też swoich bohaterów, którzy muszą się mierzyć z całkiem nowymi, niespodziewanymi wyzwaniami. Tak jak Thor w pierwszej odsłonie nowej serii, w nowoczesnym, dynamicznym stylu narysowanej głównie przez Nica Kleina. Pisanie przygód o nordyckim bogu po bardzo długim runie Jasona Aarona, w którego finale po Wojnach Światów Thor zostaje królem Asgardu, to także spora nobilitacja i oznaka zaufania włodarzy Marvela w zdolności scenarzysty. Bo czym można jeszcze zaskoczyć? W jakie przygody pchnąć postać, która doświadczyła już praktycznie wszystkiego? Cates wydaje się niezrażony oczekiwaniami i rozpoczyna tę historię od wysokiego C, stawiając ogromne wyzwanie nie tylko przed Thorem, bo oto nadchodzi zagrożenie mogące unicestwić cały wszechświat. Owszem, niby nic nowego, ale w tej historii scenarzysta ma kilka asów w rękawie (na czele z przewodnią rolą Galactusa), które sprawiają, że czytamy o tym zagrożeniu – nazwanym  Wieczną Zimą (analogia do eventu w DC jak najbardziej wskazana) – z wypiekami na twarzy.
Co więcej, nie jest tak, że po całej tej zawierusze wszystko wraca do porządku dziennego. Thor w roli króla psychologicznie i emocjonalnie ewoluuje, a jeszcze mierzy się ze skutkami pewnej wizji, której doświadczył podczas dotknięcia Wiecznej Zimy. Wizji, która będzie miała reperkusje w przyszłości. I nie, Cates wcale nie zamierza się spieszyć z jej spełnianiem, bo w środku tomu proponuje nam krótką, acz niezwykle ważną opowieść o młocie Thora, który zaczyna ciążyć bohaterowi. I jako zwolennik wywracania motywów i zastałych schematów na nice scenarzysta sprawia, że nagle każdy (tak, dosłownie każdy człowiek) może dzierżyć młot.
Źródło: Egmont
Ten dwuzeszytowy przerywnik między dwoma dłuższymi opowieściami to świadectwo pomysłowości Catesa, który bawi się ważnymi marvelowskimi wątkami, tak jak choćby bawił się w Thanosie postacią Cosmic Ghost Ridera. To także preludium do jeszcze większej i, trzeba przyznać, okrutnej zabawy losem Thora, bo na scenę w ostatniej opowieści z tego tomu (“Łowy”) ma wejść zawsze sympatyczny i prawy Donald Blake, czyli alter ego nordyckiego boga. I wtedy Cates idzie w swej historii na całość, bo Donald Blake, którego pamiętamy choćby z Thora Straczyńskiego pokazuje tutaj całkiem nowe oblicze. Jest w tych pomysłach Catesa coś wyjątkowo świeżego, intrygującego i zarazem nieprzypadkowego. Aby o dobrze znanych postaciach powiedzieć coś zupełnie nowego i odwrócić zastane schematy, trzeba to wszystko doskonale poznać, a do tego uwolnić wyobraźnię, by postawić bohaterów w sytuacjach, które wcześniej byłyby nie do pomyślenia. Amerykański scenarzysta nie boi się takich fabularnych eksperymentów (bo koniec końców wychodzi, że służą fabule jak najlepiej) i po prostu wierzy w swój pisarski instynkt. Aby Thor nadal ewoluował, potrzebny jest mu wstrząs. I Cates takie wstrząsy w tym pierwszym tomie funduje swojemu bohaterowi - ku radości czytelnika wynudzonego innymi marvelowskimi historiami. Mówiąc wprost: udało się! Thor po wieloletnich przygodach Jasona Aarona – jednych lepszych, drugich nie za bardzo – zalicza pewnego rodzaju restart. Cates, wychodząc od nowej, królewskiej roli nordyckiego boga, wyciąga z niej to, co najciekawsze, i skutecznie popycha fabułę do przodu. Scenarzysta nie zawiódł swoimi pomysłami i na dodatek narobił czytelnikom apetytu na kontynuację tych przygód, które po pamiętnej wizji głównego bohatera zapowiadają się naprawdę epicko. Czekam!
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj