Thorgal - Młodzieńcze lata #05: Slivia kontynuuje historię, w której kluczową rolę odgrywają młody Thorgal i Aaricia, czasem wręcz z naciskiem na tą drugą postać, bo sam Thorgal – czego zresztą byliśmy świadkami w głównej serii jego przygód – akurat w tym okresie znajdował się na cenzurowanym w społeczeństwie wikingów. W piątym tomie jeden z najlepiej znanych bohaterów komiksowych w naszym kraju będzie się odrobinę miotał w poszukiwaniu mędrca Hierulfa, Aaricia będzie ratowała dziewczynę, na którą uwziął się jej okrutny i niewyżyty brat, a na scenie pojawi się także wiedźma oraz tytułowa postać, która jest więziona przez Gandalfa Szalonego. Fabuła rozbita jest na kilka dość luźno powiązanych wątków, które mają pchnąć przedstawione wydarzenia w zamierzonym kierunku – który, dodajmy, jest przez czytelników oryginalnej serii z grubsza znany. Stąd też lektura albumu niespecjalnie dostarcza emocji, a jedynie uzupełnia pewne braki w wiedzy o wydarzeniach. W Slivie sporo jest nawiązań do znanych historii, pojawiają się też wydarzenia – szczególnie w końcówce – które dla Thorgala i przyjaciół miały kluczowe znaczenie i napędzały jedne z lepszych historii z Thorgali. Czy w takim razie mogło coś pójść źle? Okazuje się, że tak. Jak w wielu obecnie wydawanych komiksach z różnych thorgalowych serii, tak i tutaj scenarzyście zniknęła z pola widzenia kluczowa sprawa, czyli takie poprowadzenie fabuły, by sam komiks był interesujący. Tymczasem mamy raczej zlepek kilku wątków, które może i dodają – albo dodadzą w przyszłości – informacji do znanych już historii, ale między nimi znajduje się pustka. Ani postaci nie potrafią przykuć uwagi, ani wydarzenia. Nawet o zwrotach akcji niespecjalnie może być mowy: wszak generalnie wiemy w jakim kierunku to wszystko zmierza. Pozostają pojedyncze sceny, czasem wręcz szokujące (jak na thorgalowe standardy), ale nie wystarcza to, by uznać cały album za udany.
Źródło: Egmont
Niespecjalnie udane są także rysunki Roman Surżenko. Do jego stylu mogliśmy się już przyzwyczaić dzięki Młodzieńczym latom i Louve, choć szczerze powiedziawszy nie było do czego, bo starał się naśladować wczesną kreskę Rosińskiego. Wydaje się jednak, że tutaj poszło to jeszcze dalej – rysunki są miejscami wręcz schematyczne.
Oryginalni twórcy Thorgala, choć czasem (szczególnie w pierwszych albumach) nawiązywali do ich lat młodości, to jednak pozostawili sporo luk, które można było kreatywnie wypełnić. Jednakże na wszystko trzeba mieć pomysł. Seria Młodzieńcze lata, choć miała niezłe fragmenty, to jednak wydaje się mocno rozciągniętą historią, którą można byłoby spokojnie zmieścić w jednym lub dwóch albumach bez straty istotnych treści. Szkoda, że zdecydowano się na rozwlekanie wątków, a nie dynamiczne zaprezentowanie przygód: wszak można było ich zamieścić naprawdę wiele, bez kolidowania z główną osią fabularną serii.
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj