W niniejszej serii (z linii wydawniczej Marvel NOW!) zaszły spore zmiany. Włodarze marki sygnowanej nazwiskiem Stana Lee ostatecznie zrezygnowali ze współpracy z Danielem Wayem, którego na stołku scenarzysty zastąpił Charles Soule. Po drugim tomie współpracę z tym tytułem zakończył popularny ilustrator Steve Dillon (Preacher: Gone to Texas), a obecnie rozstano się również z Philem Noto, który narysował wyłącznie pierwszy rozdział recenzowanego dzieła. Nowym rysownikiem Thunderbolts został Jefte Palo, wspierany przez Gabriela Hernandeza Waltę. Niestety wspomniane przemeblowanie nie wpłynęło zanadto na jakość rzeczonej serii – jednego z najsłabszych komiksów superbohaterskich wydawanych obecnie w Polsce. Album rozpoczyna historia skoncentrowana na osobie enigmatycznej wojowniczki, Mercy. Posiadająca niszczycielskie moce heroina to bezduszna morderczyni, całkiem słusznie nazywana aniołem śmierci. W rzeczonej noweli poznajemy jej genealogię, los naznaczony piętnem przekleństwa, motywy kierujące jej działaniami, a także mocno napięte relacje z Czerwonym Hulkiem. Charles Souse udanie ukazał przemianę owej postaci oraz jej burzliwe interakcje z generałem Thaddeusem Rossem. Szkoda tylko, że amerykański scenarzysta ponownie po macoszemu potraktował, przedstawionego w mocno niekorzystnych świetle, Venoma.
Źródło: Egmont
Najbardziej obszerna opowieść zebrana w recenzowanym woluminie związana jest z nową misją oddziału do zadań specjalnych. Prolog owej historii to zacięta konfrontacja zabijaków z gigantycznym stworem przypominającym potwora z Loch Ness. Generał postanawia wykorzystać osobiste porachunki swych podwładnych. Los pada na Franka Castle’a, który wysyła oddział w celu eksterminacji mafijnej rodziny Paguro zarządzającej przestępczym światkiem Nowego Jorku. W trakcie wypełniania zadania nad metropolią pojawiają się zastępy drapieżnych kosmitów należących do armii Thanosa. Thunderbolts stają do boju z nowym zagrożeniem, choć nie wszystkim jest to na rękę. Deadpool na przykład decyduje się porzucić drużynę i udać do ulubionej pizzerii. Warstwa fabularna opowieści razi wtórnością, schematycznym potraktowaniem znanych kilerów, a także żartami wyjątkowo niskich lotów. W natłoku postaci mocno ucierpieli Venom i Elektra, którzy są słabo zarysowani i niesatysfakcjonująco przedstawieni. Miernie wypada także niepotrzebne wrzucenie do fabuły nieporadnej trójki gangsterów oraz relacje i rozmowy pomiędzy poszczególnymi postaciami. Komiks zamyka nowela prezentująca mroczne marzenia pokracznego Leadera względem jego tymczasowych sprzymierzeńców. Ową historię należy uznać za najmocniejszy punkt recenzowanego albumu, wyróżniającą się na tle pozostałych, miernych opowieści.
Źródło: Świat Komiksu
Rysunki zebrane w Thunderbolts, vol. 3 pozostawiają również wiele do życzenia. Kreska Phila Noto i Jefte Palo jest wyjątkowo niekorzystna, wykoślawiona i pozbawiona wyraźnych elementów drugiego planu. Nieprzejrzyście wypadają niektórzy bohaterowie, zwłaszcza pokraczna Elektra i wychudzony, anemiczny Punisher. Lepiej prezentują się ilustracje Gabriela Walty, a w szczególności apetyczne okładki autorstwa Juliana Totino Tedesci, oddające kwintesencję wystrzałowych bohaterów. Rzeczone dzieło to komiks, który czyta się bez większych emocji i zapomina się o nim zaraz po lekturze. Nudna, przewidywalna i mało urozmaicona opowieść, która spodoba się tylko zagorzałym miłośnikom owych charakternych postaci.
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj