Koniec 2. sezonu Timeless jest poprawny. Zaprezentowane niespodzianki nie są w stanie jakoś szczególnie wywołać emocji.
9. odcinek jest typową przygodą w stylu
Timeless, do której twórcy przyzwyczaili w tym sezonie. Znowu sięgają po mniej znaną postać z amerykańskiej historii, podkreślając walory edukacyjne serialu. W tym aspekcie rozrywka jest przednia, acz prosta i momentami dość przewidywalna, jak cały ten serial, który niespodzianek nie serwuje nam zbyt wielkich. Przyjemna przygoda postaci, których trudno nie lubić i wątki stworzone z dużą dozą kreatywności sprawiają, że całość nabiera kształtu. W motywie osadzonym w czasach wojny secesyjnej trochę scenariusz kuleje, nie brak dziur (jak przekonali żołnierzy, by wrócili?) i trochę to naciągane. Bardziej niż większość historii tego serialu.
Ważna w obu odcinkach jest Jiya i jej moc przewidywania przyszłości. Do tej pory sądziliśmy, że to efekt uboczny wypadku ze skokiem w czasie z pierwszego sezonu. Jednak kwestia kobiety z przeszłości, która mówiła, że w wizji widziała Rufusa wychodzącego z metalowej kuli, pokazuje, że tutaj jest coś więcej na rzeczy. Czy to oznacza, że ten dar rozdaje jakaś siła wyższa? W gruncie rzeczy ta kwestia nie jest konieczna do wyjaśnienia, bo nic to nie zmieni, a nawet jest ryzyko popsucia. Dobrze wypada spotkanie Jiyi ze swoim poprzednikiem oraz nowe informacje o tym, czym tak naprawdę są te wizje. Podróże w czasie bez wehikułu to pomysł intrygujący, choć jak na razie zaledwie zarysowany. Warty rozwoju w przyszłości, jeśli serial dostanie 3. sezon.
Jessica jest agentką Rittenhouse. Szok i niedowierzanie! Twórcy spaprali ten wątek, jak tylko mogli. Brak dobrego zbijania widza z tropu i odwracania uwagi sprawił, że w momencie odkrycia jej zdjęć, wiedzieliśmy już, jaka jest prawda. Informacja o ciąży i bracie Jessiki to tylko kropka nad i, która wszystko potwierdza. Niby wprowadza to jakiś dylemat warty rozwoju, ale nie mogę pozbyć się wrażenia, że całość to banalna i przewidywalna klisza. Coś, co stworzono po linii najmniejszego oporu. Bez krzty kreatywności.
Finałowy odcinek potrafi zaskoczyć pozytywnie tylko jedną kwestią. Zabicia matki i dziadka Lucy jest czymś nieoczekiwanym, a zarazem rozczarowującym. Emma jest stereotypowym czarnym charakterem bez historii, z miałkimi motywacjami i irytującą manierą. Ona ma tworzyć duet z Jessicą, który miałby napędzać 3. sezon? Nie czuję w tym żadnego potencjału i cały zamysł wielkości Rittenhouse w tym momencie traci swój sens. Ten bunt, który teoretycznie był sugerowany kilka odcinków temu, jest mało ciekawym zabiegiem fabularnym i przeciętnym pomysłem.
Biorąc pod uwagę formułę tworzenia
Timeless, jakoś nie jestem zdziwiony śmiercią Rufusa. Nie czuję w tym emocji, bo w przypadku serialu opartego na podróżach w czasie, trudno akceptować to jako permanentną śmierć. Dlatego koniec końców to, co miało być sercem finału, wywołuje jedynie obojętność. A szkoda, bo to akurat był motyw z potencjałem na więcej. A tak przez cały wątek Rufus stał się postacią często irytującą, bo jego zachowanie było sztuczne i przegięte.
Problemem 2. sezonu był mdły i zbyteczny trójkąt miłosny Wyatt-Jessica-Lucy. Teraz, gdy on jest zakończony, twórcy serwują nam kolejny. Coś, co kompletnie im nie wychodzi i jest w tym serialu totalnie niepotrzebne, najwyraźniej dla scenarzystów jest ważne. A trójkąt Flynn-Lucy-Wyatt nie ma w sobie żadnego potencjału i na wstępie wywołuje obojętność.
Cliffhanger z pojawieniem się Lucy i Wyatta z o wiele dalszej przyszłości to pomysł z potencjałem i zarazem rozczarowujący. Z jednej strony kapitalny, bo zmieniają reguły gry z tym, że nie mogą skoczyć do momentu, w którym już byli. Z drugiej potwierdzenie tego, że próba uratowania Rufusa będzie ważna dla tego serialu. A to koniec końców doprowadza do wniosku, że całość nie idzie torem atrakcyjnym i ciekawym. Cały wątek z Rittenhouse i walki o uratowanie czasu jest przyjemny, a skupienie się na Rufusie jest błędem, który nie pozwala emocjonować się finałem. Gdzieś podświadomie towarzyszy pewność, że on wróci. I nie jestem pewien, czy tego chcę, bo choć serial jest przyjemny, to twórcy zbyt często marnują jego potencjał. To mogłoby i powinno być coś lepszego.
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
⇓
⇓
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h