Elizabeth Lim zaczęła pisać w wieku 10 lat, gdy zafascynowała się światem Czarodziejki z księżyca oraz Gwiezdnych wojen. Była twórcą filmów i gier wideo oraz uzyskała doktorat z kompozycji muzycznej, ale zawsze tęskniła za pisaniem. Kiedy potrzebowała wytchnienia od zajęć szkolnych, uciekała w pisarstwo. Swoją pierwszą powieść napisała dla zabawy. Tkając świt to historia Mai Tamarin, która marzy o byciu najlepszą krawcową w kraju. Kiedy królewski posłaniec wzywa jej schorowanego ojca do wzięcia udziału w wielkim konkursie, Maia zajmuje jego miejsce, aby spełnić swoje marzenie i uratować rodzinę przed biedą. Wie, że może zginąć, jeśli ktoś odkryje jej sekret. Książka opisywana jest jako retelling Mulan. Owszem nie brakuje tutaj nawiązań, które od razu rzucają się w oczy. Maia w przebraniu mężczyzny wyrusza na swego rodzaju misję. Przez cały czas musi się pilnować, aby nikt nie poznał jej tajemnicy, co nie jest łatwe, bo od swojego przybycia do pałacu jest obserwowana przez nadwornego magika – Edana. Na szczęście Tkając świt ma do zaoferowania coś więcej niż tylko opowiedzenie na nowo znanej wszystkim historii. Nawiązania pojawiają jedynie na początku. Później autorka tworzy już własną historię i świeży świat, który jest luźno oparty na chińskim cesarstwie. Całość powieści nie opiera się tylko na opisywaniu kolejnych konkursowych zmagań. W Tkając świt mamy również do czynienia z motywem podróży. Drugą połowę książki Lim poświęciła na niewykonalną misję, której poddana zostaje bohaterka. Maia musi udać się do najdalszych zakątków królestwa, by szukać słońca, księżyca i gwiazd. Dzięki wspomnianej wędrówce autorka ma okazję pokazać czytelnikowi większość świata, w którym rozgrywa się Tkając świt. Rzuca bohaterów na gorące pustynie, niebezpieczne szlaki, tajemnicze wyspy i wiele innych.
Źródło: We Need YA
Co ciekawe, miałam wrażenie, że czytam dwie różne historie, zamknięte w jednej książce. Nie jest to jednak minus opowieści. Wręcz przeciwnie. Lim serwuje czytelnikom wciągającą historię, przez którą się płynie i nie zauważa upływu stron. Mamy tu wszystko elementy polityczne, pałacowe intrygi i pełną przygód podróż. Oczywiście nie brakuje również magii. Tkając świt to również fantastycznie wykreowane postaci. Lim stworzyła bohaterkę, która nie czeka na ratunek "księcia z bajki" ani też nagle nie odkrywa w sobie mocy, dzięki której ma zbawić świat. Maia to jedna z lepszych protagonistek w młodzieżowych powieściach ostatnich lat. To zdeterminowana dziewczyna, która nie boi się walczyć o swoje, chociaż życie nie raz rzuca jej kłody pod nogi.
Nie można zapomnieć również o drugim bohaterze, który odgrywa w tej historii ważną rolę. Mowa o Edanie, który od początku jest intrygującą postacią. Cesarski czadziej owiany jest tajemnicą, na pałacowych korytarzach krążą o nim różne legendy i ani Maia, ani czytelnik nie wie czego można się po nim spodziewać. Dopiero z czasem zaczynamy poznawać jego historię, ale mimo tego ma się wrażenie, że ten bohater ma jeszcze wiele do zaoferowania. Autorka wykorzystuje w swojej książce wszystkie znane motywy z młodzieżowego fantasy, jednak robi to w taki sposób, że nie ma się wrażenie, że gdzieś już się to kiedyś czytało. Przede wszystkim czytelnik dostaje bardzo udaną relację pomiędzy bohaterami. Z przyjemnością czyta się ich docinki i przekomarzania. Tkając świt nie jest kolejnym młodzieżowym romansem skrytym pod płaszczem fantasy. Plusem powieści jest również nieoczywiste zakończenie, które na pewno przypadnie do gustu osobom, które nie lubią przewidywalnych rozwiązań. Końcówka z pewnością zachęca do sięgnięcia po kolejny tom.
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj