Malala Yousafzai to pakistańska działaczka na rzecz praw kobiet, a w szczególności ich prawa do edukacji. W wieku niespełna 12 lata zaczęła prowadzić blog, w którym opisywała swoje szkolne doświadczenia. W dystrykcie Swat w północnym Pakistanie Talibowie wprowadzali właśnie zakaz edukacji dziewcząt i zamykali lub palili kolejne szkoły. Malala nie potrafiła się temu bezczynnie przyglądać i głośno demonstrowała swoje zdanie. Za takie postępowanie w wieku 15 lat została dwukrotnie postrzelona. Jej stan był na tyle ciężki, że została przetransportowana do Wielkiej Brytanii i tam przez długie miesiące dochodziła do siebie. To zdarzenie uczyniło ją tylko silniejszą i mimo ciągłych gróźb śmierci Yousafzai kontynuuje swoje dzieło. Jej wysiłki zostały w 2014 roku nagrodzone Pokojową Nagrodą Nobla. W dokumencie He Named Me Malala Davis Guggenheim przedstawia światu tę niezwykłą, inspirującą kobietę poprzez rozmowy z nią samą i jej rodziną. Dużo czasu poświęca silnej więzi, jaką dziewczyna ma z ojcem, który zawsze był dla niej wielkim oparciem i motywacją do tego, by pomimo wszelkich przeciwności trwać przy swoich przekonaniach. Forma dokumentu niczym się nie wyróżnia, jeśli nie liczyć animowanych wstawek, które wyjaśniają miedzy innymi genezę imienia Malali. No url Guggenheim miał doskonałą okazję, by swoim filmem pokazać Malalę z innej strony – dużo bardziej intymnej niż ta, którą mamy okazję zobaczyć w telewizji czy o której możemy przeczytać w gazetach. Zamiast tego nakreślił ją jako postać idealną, pozbawioną wad, przyszłą męczennicę i nieomal kandydatkę do beatyfikacji. Momentami starał się jej osobę zdystansować choćby przez pokazanie jej codziennych obowiązków czy zachwytu nad graczami krykieta, ale nawet takie momenty zaprezentowano w sposób, który gloryfikował dziewczynę. W ten sposób z ekranu spogląda osoba, którą można podziwiać, ale która jest tak daleka, że nie da się z nią identyfikować. Film nie pogłębia postaci Malali i jest całkowicie jednostronny. Nie próbuje też stworzyć szerszego kontekstu, ukazać zawiłości i poziomu skomplikowania problemu. Stoi z boku, czyli zupełnie przeciwnie do tego, co robi sama Malala. Guggenheim w żaden sposób nie ryzykuje, nie prowokuje, nie zmienia perspektywy. Jego wyraźnym celem jest stworzenie hagiograficznej opowieści o bohaterce i jej przejmującej misji. Jego Malala to symbol, nie człowiek. He Named Me Malala to poprawny dokument, który sprawia, że widz czuje do Malali sympatię, ale zupełnie nie rozumie jej zaangażowania. Co czyni tę dziewczynę tak wyjątkową? Dlaczego jej charyzma zahipnotyzowała połowę świata? Co ma w sercu? To pytania, które wciąż czekają na odpowiedzi. Malala Yousafzai zasłużyła na lepszy film.
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj