Pisanie biografii tak znanego pisarza jest z pewnością zadaniem niełatwym, nawet jeśli autor miał zaszczyt osobiście rozmawiać z profesorem, Humphrey Carpenter jednak wywiązał się z niego doskonale. Może wpływ miał na to fakt, że sam był cenionym pisarzem; może dlatego, że jako biograf innych wybitnych pisarzy (E. Pounda czy C. S. Lewisa) miał już odpowiednie doświadczenie; może wreszcie dlatego, że tak dużo czasu spędził na zbieraniu materiałów do książki. Carpenterowi udało się stworzyć opowieść o życiu wybitnego człowieka, utrzymując narrację w przyjemnej, lekkiej nawet dla niedzielnego czytelnika konwencji. Zwłaszcza początek książki, opisujący pochodzenie oraz dzieciństwo profesora, ma w sobie coś z Hobbita – zielony krajobraz, swego rodzaju dziecięcą beztroskę, nieco baśniowy styl. Biografowi udało się ukazać życie i pasje młodego Tolkiena, nie szczędząc jednak ciemniejszych epizodów, zwłaszcza konfliktów religijnych (które ciągnąć się będą jeszcze długo po ślubie profesora) czy problemów finansowych. Już w tym okresie oraz okresie młodości widać pierwsze zdarzenia mające wpływ na późniejsze urzeczywistnione wizje Tolkiena – jego przeżycia, marzenia, zabawy oraz fascynacje znajdą poczesne miejsce w dalszej pracy. Wraz z dorastaniem marzenia i zabawy odeszły w cień, a naczelne miejsce w życiu Johna Ronalda zajęły nauka oraz żona, Edith. Za ogromnie ważną uznał biograf właśnie kwestię nauki - całkiem słusznie, jak się okazuje. Miłość do słów, do języków, które zawsze fascynowały Tolkiena - to właśnie ona dała początek światu, który pokochały miliony czytelników na całym świecie. Wokół niej w zasadzie krzepły początki mitologii, potem przeradzające się w Silmarillion.
źródło: materiały prasowe
J.R.R. Tolkien: A Biography mocno skupia się na naukowych oraz społecznych kwestiach pracy na Oxfordzie, bowiem w tamtym towarzystwie profesor czuł się najlepiej i właśnie podczas pracy tam powieści nabierały realnego kształtu. Ważną kwestią były kluby uczelniane i ludzie, z którymi profesor przy kuflu piwa i fajce (które uważał za męskie przyjemności i był gotów walczyć z kobietami o ich zachowanie) potrafił spierać się do późnych nocy. Okres ten zajmuje sporo kart książki, w przeciwieństwie na przykład do opisu wojny, o której pisze się niewiele. Nieco jedynie suchych faktów historycznych i tę część, prócz kilku ważnych momentów, czyta się jak suchą kronikę. Zaraz potem jednak znów nabiera rozpędu i aż do samego końca, aż do jesieni życia profesora, czyta się ją doskonale. Pod koniec oczywiście pojawia się konieczna w tej konwencji nostalgia, ale Carpenterowi udało się nawet ją opisać w sposób wywołujący na twarzy lekki uśmiech. Wśród wszystkich tych zachwytów Carpenter nie popełnił błędu, bowiem biografia nie skupia się jedynie na jasnych stronach i na talencie profesora. Nie wybiela kwestii małżeństwa Tolkienów, które miało zdecydowanie lepsze i gorsze dni, choć John Roland zawsze starał się uszczęśliwiać swoją żonę; nie milczy o niechęci do wojska, walce z wydawnictwami, chorobie czy w końcu starości i nieszczęśliwych, samotnych dniach. Co silnie ujmuje czytelnika, w książce ożywa, bowiem poznajemy przyzwyczajenia Tolkiena, niechęci, podejście do dzieci i wiele innych pozornie nieznaczących informacji, które przedstawiają nam człowieka z krwi i kości, który nie dotrzymywał terminów, zapominał o sprawach ważnych i nade wszystko żył w dwóch światach – w tym drugim pozostaje nawet po śmierci jako jego niezaprzeczalny Stwórca. Ogromny wkład, jaki Carpenter wniósł w przedstawienie światu życia Tolkiena, sprawia, że pozycja ta dla fanów twórczości Johna Ronalda jest obowiązkowa. Zapoznać się z nią jednak powinien każdy, bowiem życie tego nietuzinkowego naukowca i pisarza, słynącego z inteligencji i otwartości, z pewnością warte jest poznania.
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj