W 1936 roku Torpedo był bezwzględnym cynglem mafii. Od tego czasu minęło jednak wiele lat. Czy gangster zachował dawny charakter?
Wydawnictwo Non Stop Comics przybliżyło czytelnikom dwa komiksy
Enrique Sanchez Abulio gangsterze kryjącym się pod pseudonimem Torpedo. Pierwszy z nich to znany już z wcześniejszej polskiej edycji
Torpedo 1936, natomiast drugi jest premierowy.
Torpedo 1972 to opowieść o Luce Torellim, który… no cóż, nie ukrywajmy, znacząco posunął się w latach. I właśnie na tym drugim albumie się skoncentruję.
Abuli powrócił do postaci Torpado po kilkunastu latach, a jego losy zyskały nowego rysownika – Eduardo Risso – a także kolor. To nie jedyne zresztą zmiany – to komiks znacznie krótszy, jeśli uwzględnimy łącznie wszystkie zeszyty z historii dziejącej się w 1936 roku. Te kwestie są jednak drugorzędne w stosunku do rzeczy najważniejszej: czy udało się podtrzymać klimat wcześniejszych części? Odpowiedź jest niestety negatywna.
Nie można odmówić Abulemu chęci wywołania tych samych emocji, które towarzyszyły lekturze wcześniejszego tomu… tyle, że w przypadku historii o podstarzałym gangsterze po prostu się to już nie sprawdza. Torpedo jest na emeryturze i tam powinien pozostać: jego próba wciągnięcia go z powrotem w wir wydarzeń nie do końca się sprawdza. Owszem, zmobilizowany działa w starym stylu, bezwzględnie wykorzystuje kobiety i frajerów, a z wrogami się nie patyczkuje, ale całości brak zęba i tła: nawet znając wcześniejsze losy Torpedo ma się wrażenie, że zawarta tu historia jest pozbawiona kontekstu.
Należy też wspomnieć, że Torpedo wcale nie jawi się jako główny bohater tego albumu; raczej jako postać drugorzędna lub ewentualnie jedna z kilku równorzędnych. Bardziej wyrazisty wydaje się jego pomocnik, także dwójka młodych, dość mydłkowatych postaci będących kołem zamachowym fabuły częściej pojawia się na planszach. Czy to wada? Niekoniecznie, bo w założeniu odsunięcie Torelliego na boczny tor byłoby zgodne z jego podeszłym wiekiem, ale nowe (lub stare, ale powracające) postacie nie spełniają oczekiwań i nie potrafią pociągnąć fabuły.
Niespecjalnie na korzyść komiksu wpłynęła też zmiana rysownika. Co prawda
Eduardo Risso jest uznanym twórcą, ale w tym przypadku obrana przez niego metoda, wpadająca nieco w karykaturę, nie pasuje do treści, która z humorem ma niewiele wspólnego – choć zapewne nieco więcej, niż miało to miejsce w
Torpedo 1936.
Torpedo 1972 jest komiksem raczej przeciętnym, mającym niezłe momenty i miejscami przywołującym echa wcześniejszych przygód Torpedo. To jednak zbyt mało, by w pełni delektować się lekturą i z wypiekami na twarzy czytać o brutalnym, ale już leciwym przestępcy.
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
⇓
⇓
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h