Michael Apted to niegdyś dobry reżyser z kilkoma mocnymi tytułami na koncie. Od lat jednak to tylko przeciętny rzemieślnik, a jego najnowszy film Tożsamość zdrajcy potwierdza, że nie ma już ręki do opowiadania historii. Wyszedł mu bardzo słaby film.
W filmie Unlocked dostajemy typową, schematyczną historię, jakich wiele. Agentka CIA specjalizująca się w przesłuchaniach zostaje wplątana w intrygę związaną z zamachem terrorystycznym w Londynie z użyciem broni biologicznej. Coś, co na papierze może wydawać się sensowne i z potencjałem, w praniu wychodzi po prostu wtórnie. Dostajemy fabułę, która jest sztampową historią, jakich wiele. Takich, w których każdy zabieg fabularny jest przewidywalny, wręcz oczywisty, a rozwój akcji typowy, mało porywający i momentami nudny. Cała fabuła osadzona jest w ogranych schematach, dlatego nie ma mowy o niespodziankach. Co nie oznacza, że Michael Apted się nie stara, są to jednak podejścia nieudolne, bo widz szybko odkryje, kto jest tytułowym zdrajcą.
Tak naprawdę ten film ma dwa problemy. Po pierwsze – kiepski scenariusz oparty na gatunkowych kliszach, które nie są w stanie zaskoczyć, wywołać emocji czy w jakikolwiek sposób zaciekawić. Pod tym względem trudno dostrzec różnice pomiędzy tym dziełem a akcyjniakami tworzonymi na DVD z Jeanem-Claude'em Van Damme'em czy Stevenem Seagalem. Jest to ta sama oczywista i banalna sztampa. Różnica polega na tym, że poziom realizacji lepszy, bo budżet większy oraz nazwiska bardziej znane. Po drugie – pomimo solidnego budżetu realizacyjnie jest zaledwie poprawnie. Niby wszystkie klocki są na swoim miejscu, ale nie ma napięcia, nie ma nic, co zaangażowałoby w oglądaną historię. Trudno się emocjonować, gdy dosłownie żaden zwrot akcji nie działa na ekranie, bo jest tak pokazany, że łatwo przewidzieć, co się stanie z dużym wyprzedzeniem.
W zasadzie wszystkie postacie to chodzące gatunkowe stereotypy. Nie ma tutaj nikogo, kto by wyróżniał się, był w jakimś stopniu ciekawy, inny, czy miał cokolwiek do zaoferowania ponad z góry ustalony schemat. Dlatego tym bardziej szkoda nazwisk, które tutaj zebrano. Każdy w zasadzie wpisuje się w ustaloną kliszę i zbytnio się nie wysila. Noomi Rapace w głównej roli jest poprawna, a reszta? Reszta wywołuje obojętność, a niektórzy pojawiają się w filmie zaledwie na chwilę.
Unlocked to typowy produkcyjniak, gdzie twórcy biorą oklepaną do granic możliwości fabułę, kilka znanych nazwisk i mają nadzieję, że to się sprzeda. Problem w tym, że rozrywka to niskiej jakości. Ogląda się to poprawnie, początek nawet jest w stanie zaciekawić, ale im dalej, tym gorzej. Szkoda czasu.