Finał sezonu Trust wcale nie musi oznaczać końca serialu. Już z początkiem roku mówiło się o drugiej, a nawet trzeciej serii. Wszystko oczywiście zależy od oglądalności. Decyzja co do losów formatu zapadanie wkrótce. W oczekiwaniu na nią zastanówmy się, czy ostatni odcinek pierwszego sezonu był satysfakcjonujący.
Gdy Fletcher Chase ponownie burzy czwartą ścianę i patrząc przenikliwym spojrzeniem, zwraca się prosto do Ciebie. Wiedz, że masz do czynienia z wybitnym odcinkiem Trust. Dobroduszny Teksańczyk jest narratorem finałowej odsłony i jej najmocniejszym punktem. Chase pokazuje nam konsekwencje wszystkich dramatycznych zdarzeń, które śledziliśmy w poprzednich dziewięciu epizodach. Dowiadujemy się między innymi, jak zareagowała Gale na informację o tym, że jej syn był współodpowiedzialny za kabałę z porwaniem, jaki stosunek do swojego wnuka ma teraz najstarszy Getty, co zrobili z pieniędzmi z okupu włoscy gangsterzy i czy zaistniała sytuacja nauczyła cokolwiek poszczególnych członków jednego z najbogatszych amerykańskich rodów.
„Wygooglujcie sobie”, mówi Fletcher do widzów przecierających oczy ze zdziwienia, nie mogąc odnaleźć nawet krztyny szczęśliwego zakończenia w prezentowanej historii. Chase zabiera widzów w podróż po życiu wszystkich najistotniejszych postaci dramatu, pokazując konsekwencje dokonanych wyborów. Całość ubarwia zabawnymi, miejscami ironicznymi komentarzami. Zawsze jednak trafia w punkt, dzięki czemu widz nie ma szans, aby niewłaściwie zrozumieć przesłanie serialu. Świadczyć o tym może końcówka, kiedy to Fletcher mówi wprost, że nie ma już ratunku dla tych, którzy nie wyciągnęli lekcji z błędów rodziny Gettych.
Brendan Fraser jest bardzo sugestywny w swojej roli. Ten niemłody już artysta z widoczną nadwagą, dużo lepiej sprawdza się tutaj, niż wtedy, gdy próbował wchodzić w buty klasycznych hollywoodzkich przystojniaków. Jest doskonałym aktorem charakterystycznym. Mimo że w przeciągu całego sezonu stanowił raczej drugi plan opowieści, udawało mi się zdominować każdą scenę, w której się pojawiał. Już niedługo zobaczymy go w serialu Trzy dni Kondora (remake filmu z 1975 roku z Robert Redford). Ciekawe, czy dzięki serialom artysta dostanie aktorskie drugie życie, bo jego kreacje w Trust, a wcześniej w The Affair, zdecydowanie świadczą na jego korzyść.
Fraser Fraserem, ale nikogo nie trzeba przekonywać, że Trust jest teatrem jednego aktora. W ostatnim odcinku Donald Sutherland ma dużo więcej do zagrania niż w poprzednich odsłonach. Jego postać dostaje obszerne segmenty, podczas których artysta ma okazję wykazać się aktorskim geniuszem. J.P. Getty w wykonaniu Sutherlanda jest przede wszystkim… prawdziwy. Można rozpisywać się o dualistycznym charakterze miliardera i błędach popełnionych w kwestiach rodzinnych. W serialu ważne jest to, że reżyserom i aktorowi udaje się stworzyć postać z krwi i kości. Getty nie jest ideałem, choć jak widzieliśmy w końcówce, potrafi zamienić w złoto wszystko, czego się dotknie. Tytułowe konsekwencje tyczą się przecież również jego, a pośrednie sfinansowanie narkobiznesu i nieświadome umocnienie włoskiej mafii są na to doskonałym przykładem.
Wszystko, co dzieje się w naszym życiu, jest konsekwencją wyborów, które podejmujemy. Mimo że Fletcher Chace mówi w kilku miejscach o przeznaczeniu, to nie da się oprzeć wrażeniu, że każdy z bohaterów zgotował sobie smutny los, świadomie się na niego decydując. Mimo że część postaci w finale przegląda na oczy i uwalnia się spod uroku mamony, to większość z nich marnuje życie, oddając się dobrowolnie w niewolę Getty’emu. Doskonałym przykładem są tutaj kochanki bogacza lub Khan – wrażliwy, rezolutny mężczyzna, niepotrafiący zdobyć się na niezależność.
Najbardziej żal oczywiście najmłodszego z Gettych. W tym miejscu kwestia konsekwencji jest jednak bardzo dyskusyjna. Bohater ten przecież jest dzieckiem we mgle – zagubionym, naiwnym, niefrasobliwym. Jest on oczywiście panem swojego losu, jednak ta lekkomyślność czyni z niego raczej liść, miotany wichrem wydarzeń, a nie kowala własnego życia. Mimo to można poczuć żal, obserwując radosne chwile Paula (ślub, oczekiwanie potomka), a później, idąc za radą Chace’a, googlując jego życiorys.
Pierwszy sezon Trust był wielce satysfakcjonującym doświadczeniem. Bardzo równy pod względem poziomu artystycznego, ze świetną oprawą audiowizualną i niebagatelną reżyserią. Finał serii jest wręcz książkowy. Mocne zakończenie, dobitnie podsumowujące wszystkie dotychczasowe wydarzenia z jasnym i klarownym przesłaniem. „Pieniądze to zło”, wydaje się krzyczeć serial jeszcze donośniej niż do tej pory. Na ten dydaktyczny, a momentami wręcz misyjny charakter, można jednak przymknąć oko. Tak mądrych idei nigdy za wiele, szczególnie jeśli wynikają one z opowieści opartej na faktach. Czy warto przedłużać Trust na kolejne sezony? Oczywiście, że tak! Przeszłość seniora rodu i jego relacje z ojcem stanowią świetny temat na opowieść fabularną. Również przyszłość młodego Paula i jego smutna śmierć idealnie nadawałaby się na dalszą część przypowieści o zgubnym wpływie pieniądza. Z pewnością już niedługo dowiemy się, którą drogę wybiorą producenci.