Protagonistką opowieści "1000 sztormów" jest nastoletnia Lisa – tajemnicza dziewczyna posądzana przez rówieśników o konszachty z diabłem i uprawianie czarnej magii. Niezłomna bohaterka ma osobliwe hobby: z iście badawczym zacięciem przemierza okolice w poszukiwaniu drobnych kości i niespotykanych kamieni do swej kolekcji. Lisa mieszka w nadmorskim miasteczku wraz z podejrzliwą matką chrzestną i nienawidzącym ją kuzynem, Bruno. Jej rodzona matka zmarła, a ojciec zniknął w tajemniczych okolicznościach. Dziewczyna najlepiej czuje się w towarzystwie swych lalek, choć z czasem spotyka bratnią duszę w osobie młodego Juana. W trakcie eksploracji pustkowia odnajduje wiekowy hełm wojownika, czaszkę rogatego zwierza oraz rozwidlone drzewo, prowadzące do przeklętego wymiaru demonów. Tajemnicze znaleziska doprowadzą do wniknięcia do naszej rzeczywistości legionu kreatur dowodzonych przez przerażającego Ojdre. Pod fantasmagoryczną powłoką zdolny Meksykanin ukrywa ludzkie dramaty, traumę po utracie rodziców, samotność i niezrozumienie przez równolatków. Lisa to typowa bohaterka romantyczna, rozdarta między swymi dziwadłami, nastoletnim buntem, miłością i pożądaniem. Sandoval z dużym wyczuciem ukazał relacje protagonistki z innymi nastolatkami oraz powracającym do miasteczka ojcem, który wspiera ją w walce z porywającymi młode osoby potworami. Wraz z jego przybyciem na światło dzienne wychodzą wszystkie rodzinne sekrety, przede wszystkim okoliczności śmierci ukochanej matki. Szkoda tylko, że nie uświadczymy w niniejszym komiksie wyrazistych postaci drugoplanowych, co było mocnym punktem innych dzieł utalentowanego autora (choćby „Doomboya”). "Tysiąc sztormów" ze względu na poruszaną tematykę można uznać za udaną kontynuację wcześniejszej opowieści Meksykanina, czyli „Węża wodnego”. Momentami Lisa swym zachowaniem przypomina Agnieszkę, charyzmatyczną bohaterkę wspomnianego komiksu.
Źródło: Timof Comics
Szata graficzna recenzowanego woluminu to istna wirtuozeria. Charakterystyczny sposób ilustrowania postaci (drobne ciała, wychudzone sylwetki i głowy o gargantuicznych rozmiarach), częste odwoływanie się do dziecięcej kreski i karykatury (twarze dwóch staruszków komentujących akcję opowieści) oraz ludyczne ujęcia piekielnych maszkar (wizerunek Ojdre, będącego udaną kalką szatańskiego, uczłowieczonego kozła) – to elementy świadczące o maestrii Sandovala. Uwagę przykuwają całostronicowe rysunki podkreślające tragizm sytuacyjny, choćby widok szatańskiego pomiotu nawiedzającego świat żywych czy niezwykle poetycki kadr ukazujący niewinną Lisę na tle złowieszczego, rozwidlonego drzewa. W kolorystyce przeważają barwy zimne i ciemne, z wielką pieczołowitością wykonane farbami wodnymi. Klasę meksykańskiego mistrza podkreśla symboliczne ujęcie zdruzgotanej dziewczyny tuż po odrzuceniu przez ukochanego (ciało protagonistki brutalnie przecięte na pół przez olbrzymie nożyce), a także jej przemiana w bestię walczącą z krwiożerczymi demonami. Oczywiście można zarzucić pogodnemu twórcy trzymanie się utartych schematów i zwykłe odcinanie kuponów od sławy. W tym jednak przypadku mamy do czynienia z wiarygodnymi historiami, baśniową estetyką, doskonałą psychologizacją postaci i dopieszczonymi pod każdym kątem, nowatorskimi rysunkami. "1000 sztormów" to czysta rozkosz, od której wprost trudno się oderwać. Czekam na więcej, panie Sandoval.
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj