Ucho Prezesa wraca na właściwe tory. Najnowszy odcinek serwuje nam celną satyrę polityczno-medialnej sytuacji w kraju. Pstryczka w nos dostaje również pewien uczony, który jakiś czas temu zadziwił Polskę brawurowymi tezami na temat przyczyn zawetowania ustaw o sądownictwie przez Prezydenta.
Oglądając kolejny epizod serialu, w którym tytułowy bohater przyjmuje pozę wszechwiedzącego, statecznego ojca narodu, można odnieść wrażenie, że internetowe teorie o tym, że Ucho Prezesa ma za zadanie ocieplić wizerunek Prezesa, mają pewną zasadność. Pomijając pierwsze minuty premiery 2. sezonu, kiedy to tytułowy bohater dał się ponieść emocjom na wieść o zawetowaniu ustaw przez prezydenta, Szef wszystkich szefów jest milczący, zdystansowany i zatopiony w myślach. Gdy coś już powie natomiast, jest to zawsze celna riposta albo brutalna prawda. Twórcy jak do tej pory zdecydowanie wolą „robić idiotów” z jego podwładnych. Ostrzem satyry traktowana jest oczywiście polityka prowadzona przez rządzących, ale z Prezesem jako osobą, serial obchodzi się bardzo łagodnie.
Trudno posądzać tak krnąbrnego artystę jak Robert Górski o jakieś zakulisowe flirty z grupą trzymającą władzę, więc taki zabieg jest raczej narzędziem artystycznym, mającym za zadanie skupić uwagę widzów na wizytujących gabinet na Nowogrodzkiej. Tak barwne postacie zasługują na szczególne zainteresowanie, dlatego też Prezes i Mariusz są chwilowo w cieniu.
W najnowszym epizodzie powracają dwaj bohaterowie z pierwszego sezonu. Prezes Jacek i przewodniczący Krzysztof to niezbyt zgodny tandem, walczący między sobą o dominację w mediach publicznych. Obecność tego duetu na Nowogrodzkiej zwiastuje oczywiście, że na ruszt trafi tematyka medialna. Dostaje się więc Wiadomościom, Czerwonym paskom zagłady, Festiwalowi w Opolu i wszechobecnej propagandzie politycznej w mediach publicznych.
Ta tematyka to istny „samograj” – twórcy nie muszą się natrudzić, aby wyszło zabawnie. Oczywiście Robert Górski i pozostali nie idą na łatwiznę, dzięki czemu dostajemy satyrę na najwyższym poziomie. Przełączanie na zmianę informacji z mediów publicznych na prywatne czy końcowe wspólne odsłuchiwanie taśm prawdy opozycji jest pierwszorzędną parodią rzeczywistych wydarzeń. „Merytorycznie u nas jest lepiej, tylko te Beatoidy…” miał powiedzieć Prezes, kontestując warstwę estetyczną mediów publicznych. Twórcy memów czekają już w blokach startowych.
fot. Showmax
To już 19 odcinek Ucha Prezesa, a nadal zaskakuje lekkość, z jaką Robert Górski żartuje ze współczesnej Polski. Jak on to robi? Jest to zarówno dosadne i celne, jak i delikatne i nie przekraczające granicy dobrego smaku. Cynizm, sarkazm i groteska to dla niego narzędzia, które nie służą do bezpardonowych brutalnych ataków, tylko nadają prześmiewczego (czasem radosnego) charakteru bezwzględnej rzeczywistości, w której żyjemy.
Nic więc dziwnego, że współcześnie rządzący przymykają oko na wygłupy Górskiego. Jeśli sprawiają one, że naród się śmieje, a nie wychodzi rozzłoszczony na ulicę, to można to tolerować. Nie dziwi też fakt, że opozycja nie jest zadowolona z takiego stanu rzeczy. Ostatnio prominentny polityk największej partii opozycyjnej w programie Kuby Wojewódzkiego wyrażał rozżalenie, że Ucho Prezesa uspokaja przeciwników partii rządzącej. Bieżący odcinek pokazuje jednak, że nie ze wszystkimi osobami publicznymi twórcy serialu obchodzą się w delikatny sposób.
Wisienką na torcie omawianego epizodu jest debiut Jerzego, sympatyzującego z partią rządzącą, doktora historii. Uczony ten jakiś czas temu zasłyną wywiadem, podczas którego postawił tezę, że bezpieka steruje prezydentem przez jego ego, a głównym narzędziem jest właśnie Ucho Prezesa. Ten bezpardonowy atak na serial został odparty w omawianym odcinku. Nie dość, że twórcy zarzucili naukowcowi partyjną przeszłość w poprzednim ustroju, to pokazali go jako osobę niespełna rozumu. Jak widać, gdy trzeba, Robert Górski zdejmuje białe rękawiczki i kończy z subtelnościami. Inna sprawa, że wstawki z doktorem Jerzym są rozbrajające, a żart pani Basi na temat Kennedy’ego „niszczy system”.
Ociepla czy nie ociepla wizerunek Prezesa? Jest narzędziem walki politycznej czy raczej zmyślną parodią naszej smutnej rzeczywistości? Te pytania, wbrew pozorom, nie są bez znaczenia. O ile jednak do polityków trzeba mieć ograniczone zaufanie, to Robert Górski jest człowiekiem, któremu można wierzyć w ciemno. Niewykluczone, że poszczególne strony konfliktu politycznego chcą ogrzać się w ciepełku jego twórczości, jednak tego artystę trudno podejrzewać o złe intencje. Dlatego też Ucho Prezesa jest nadal godne polecenia, zwłaszcza jeśli reprezentuje tak wysoki poziom artystyczny, jak w omawianym epizodzie.