Jak chyba każdy komiksowy złoczyńca, również Bliźnięta Apokalipsy realizują przesadnie skomplikowany plan. Otóż z pomocą Jarnbjorna, topora Thora, zabili Celestianina, czym ściągają na Ziemię gniew tych kosmicznych gigantów, a wszystko w celu wywarcia zemsty na wychowującym ich Kangu, podróżniku w czasie. Ponieważ jednak sami są mutantami, postanowili wpierw zabrać z Ziemi swoich braci i siostry, co uczynić chcą z pomocą Scarlett Witch, która miałaby wypowiedzieć zaklęcie, czerpiąc z mocy Wonder Mana. Proste, prawda? W sumie sprowadza się to do tego, że herosi stają przed wyjątkowo trudnym zadaniem, bo czas godni (Scarlett Witch pracuje nad zaklęciem, a kat Celestian już zbliża się do Ziemi), a wrogowie są potężni – Bliźnięta wspomagają ożywieni Sentry, Grim Reaper, Daken i Banshee, czyli upiorne wersje tych postaci. Fabuła to w zasadzie kolejne pojedynki z nimi, prowadzące do starcia z ich szefami.
Źródło: Egmont
Ciekawe jest to, że w Uncanny Avengers Volume 3: Ragnarok Now rzeczone starcia to nie kolejne mordobicia bez konsekwencji, ale bardzo krwawe pojedynki, niekiedy z „grobowymi” skutkami. Zresztą, sam tytuł zdradza już nam, że w tym konkretnym albumie wesoło nie będzie. I faktycznie, panuje raczej poczucie beznadziei, bohaterowie zaś są poobijani i okrwawieni (Swoją drogą, można iść o zakład, że w kolejnym albumie zacznie się wielkie odkręcanie tego, co pokazano w Czasie…, bo bez takiego „sprzątania” uniwersum Marvela zachwiałoby się w posadach.). Szkoda więc tym bardziej, że ta momentami zaskakująca, a nieustanie dynamiczna opowieść jest tak fatalnie napisania. Mnóstwo tu teatralnych przemówień, roztrząsania sporów, związków i fochów rodem z telenowel. Chęć pokazania wielu walk i efektownych wybuchów rzutuje zaś na konstrukcję – cały album to sekwencja szarpanych przeskoków między kolejnymi mordobiciami. Bliźnięta natomiast… to złoczyńcy tak sztampowi i irytujący, tak napuszeni i kochający pompatyczne przemowy, że sprawiają wrażenie, jakby urwali się z komiksu z lat 60.
Źródło: Egmont
Mamy więc w Uncanny Avengers #03: Czas na Ragnarok klasyczny przykład źle poprowadzonej historii z grupą herosów, gdzie efekciarskość i gonienie za rozmachem wpływa negatywnie na fabułę, niepotrzebnie ją rozbijając i redukując w zasadzie do sekwencji pojedynków.
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj