Fabuła serialu skupia się na grupie przyjaciół po trzydziestce mieszkających w Detroit, a jego akcja rozgrywa się w barze, do którego uczęszczają. Na pierwszy rzut oka wygląda to na odmianę podstawowego schematu kultowych Przyjaciół. Podobieństwa widać w zachowaniu niektórych postaci oraz w relacjach jednego z bohaterów z kobietą, które w pewien sposób wydają się być echem związku Rossa z Rachel. Tylko że twórcy opierają się na złej podstawie. Tutaj bohaterowie poznają się w pierwszym odcinku, by w drugim być najlepszymi przyjaciółmi, dlatego też ich zachowania względem siebie nie przekonują, bo są nieprawdziwe - nie ma wiarygodności, nie ma emocjonalnego związku pomiędzy postaciami, a ich relacje są powierzchowne i sztuczne.
Sami bohaterowie są nieciekawi, sztampowy, nudni i momentami irytujący. Najgorsza jest główna para - Danny Button i Justin Kearney grani przez, odpowiednio, Chrisa D'Elię i Brenta Morina. Pierwszy denerwuje sposobem bycia, niesamowitą sztucznością w egzekucji gagów i prowadzeniu dialogów z innymi postaciami. Kearney potrafi zbudować większą sympatię do swojego bohatera, ale próby rozśmieszania są równie słabo realizowane.
[video-browser playlist="634067" suggest=""]
Pozostali w grupie to postacie papierowe, z podstawowymi cechami charakteru i brakiem umiejętności rozśmieszania. Tak naprawdę w tym serialu nie ma nikogo, kto mógłby pociągnąć Undateable i potrafiłby rozbawić. Brak tu charyzmatycznej osobowości i wyjątkowego talentu komediowego, który zaoferowałby gagi na poziomie przynajmniej przyzwoitym, a jakość tego, co Undateable widzom prezentuje, jest naprawdę niska. Problem polega też na tym, że na przestrzeni trzech recenzowanych odcinków nic się w tym temacie nie zmieniło.
Wprawdzie serial ma swoje momenty, które potrafią wywołać uśmiech i spełniają jako tako swoją rolę, ale jest ich niewiele i przytłaczane są przez czerstwe żarty, które nie bawiłyby w telewizji nawet dwadzieścia lat temu. Undateable to zapychacz ramówki niepotrafiący zaoferować rozrywki nawet na przeciętnym poziomie.