"Mary, królowa Szkocji" – tak zaczyna się Reign. Dużo lepiej brzmiałoby "Katarzyna, królowa Francji". To ona powinna być główną bohaterką tego serialu. Młodzi, piękni bohaterowie są po prostu nudni, a Katarzyna przeżywa drugą młodość. Czaruje, knuje, oszukuje i jest gotowa na śmierć. Nie ma nic do stracenia.

Scenarzyści w kolejnym odcinku próbują opowiedzieć o problemach najmłodszych synów królowej Katarzyny. Według twórców po zaakceptowaniu przez Watykan statusu Sebastiana dzieci będą mogły zostać zabite. Sebastian próbuje zapewnić im bezpieczeństwo i wysyła je do klasztoru, w drodze porywa je jednak Clarissa, córka Katarzyny, która od dłuższego czasu ukrywa się w tajemniczych pałacowych przejściach. Chce zemścić się na matce za to, że nie zaopiekowała się nią w dzieciństwie.

To w wielkim skrócie, bo w tle pojawiają się jeszcze dwa wątki – pierwszy to brzydota Clarissy, którą chowa pod maską, a drugi to ponowne pojawienie się w serialu Franciszka. Książę spotyka się z Lolą w kasynie i spędzają tam upojną noc. Nad ranem, tuż przy pożegnaniu, Franciszek dowiaduje się jednak, że jego matka ma być stracona. Postanawia wrócić na dwór i uratować Katarzynę.

[video-browser playlist="634413" suggest=""]

Znowu jesteśmy przy tej nieszczęsnej Katarzynie. Megan Follows tworzy najlepszą kreację ze wszystkich aktorów w serialu i to ona kradnie całe show. Może pojawiać się na ekranie jedynie przez kilka minut, ale i tak serial jest już jej. Wystarczy przez chwilę usłyszeć, jak zmienia się jej głos, gdy spiskuje albo gdy błaga Mary o pomoc. Wiemy, że pod tą maską troski o dzieci kryje się też bezwzględna kobieta, która w każdej chwili może nas zaskoczyć. Scenarzyści nie wiedzą nawet, jaki skarb mają przy sobie. Prawdopodobnie, zgodnie z historią, nie pozbędą się Katarzyny, ale zrobią to raczej nieświadomie. Potencjał tej postaci marnuje się wśród młodych, marnych bohaterów.

Zamiast spoglądać na losy odsuniętej królowej, będziemy musieli znowu zmagać się z obyczajowymi i miłosnymi problemami przeraźliwie smutnej trójki Sebastian-Mary-Franciszek. Nie możemy się spodziewać niczego innego, bo wątpię, żeby ktoś odważył się pójść w fantasy. A może przydałby się im George R.R. Martin, który jak nikt inny potrafi rozkręcić królewskie waśnie.

Na razie pozostaje nam mierzyć się z upiorem na francuskim dworze. Nie tym w postaci Clarrisy, ale w postaci scenarzystów, których król Henryk już dawno wsadziłby do celi.

To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj