"Uprowadzona 3" ("Taken 3") jest kontynuacją historii o byłym agencie rządowym posiadającym niezwykły talent i szczęście do wpadania w wybuchowe tarapaty, które najczęściej odciskają piętno także na jego rodzinie. Ułuda „sielankowego” żywota, jakie towarzyszy Bryanowi Millsowi po powrocie ze Stambułu, jest z początku silnie zaakcentowana: córka zachodzi w ciążę, była żona wpada na kolację w poszukiwaniu wsparcia, zaś pomiędzy kawami i kolejnymi lunchami w barach naleśnikowych były żołnierz chadza na golfa ze swoimi starymi kumplami. Sceny przyprawiają o prawdziwy melodramatyczny zawrót głowy, podkreślając jedynie niebywałą sztuczność tego, co widz właśnie widzi. Do czasu, aż z tego marazmu wyciąga głównego bohatera śmierć jego byłej miłości, o której zabicie zostaje posądzony. Bez większego namysłu, za to z większym naciskiem na masakrowanie kolejnych funkcjonariuszy, bohater postanawia uciec, aby udowodnić swoją niewinność. Trudno nie westchnąć, bowiem fabuła opiera się na modelowym przykładzie wrobienia jednej postaci w zabójstwo drugiej. Wiedzą to widzowie, wie to Mills, jednak nie wie tego arcyprzebiegły detektyw Dotzler (Forest Whitaker), który rusza w ślad za Bryanem. Bohater grany przez Neesona znowu jest zaszczuty, ponieważ pomimo zdroworozsądkowego podejścia detektywa nie uznaje on działań wymiaru sprawiedliwości. Tak po prostu – dla zasady, ponieważ „wygodniej” jest zdemolować pół miasta w pogoni za zemstą. Męczy i nieco nuży to, że były wojskowy bardziej skupia się na wymyślaniu kolejnych sposobów na jeszcze bardziej widowiskowe ucieczki przed stróżami prawa, zamiast starać się rozwiązać zagadkę śmierci swojej żony, która w postaci twistu zostaje wyjaśniona na poczwórnym przyspieszeniu pod koniec filmu. Spowodowane jest to tym, że fabuła obfituje w masę dziur logicznych, zaś scenariusz sprawia wrażenie spłodzonego na zajęciach z (nie)kreatywnego pisania. Teoretycznie są wszystkie najważniejsze sceny z kina akcji: pościgi, bijatyki, strzelaniny – niemal cały kościec gatunkowy. Problem jednak tkwi w tym, że wszystko to jest podane nieświeże, na zimnym talerzu i sprawia wrażenie mdłego. Nie pomaga w tym także fetysz reżysera polegający na mnogości ujęć wielu kamer z różnych kątów, co wymusza cięcia z częstotliwością szybszą niż tętno maratończyka i prowadzi do chaotycznego montażu wzbogaconego o roztrzęsioną kamerę – szybsze sceny akcji są zupełnie nieczytelne. [video-browser playlist="614869" suggest=""] Gra aktorska w "Uprowadzonej 3" nie wybija się ponad przeciętność. Bo cóż więcej można powiedzieć o Maggie Grace, której jedyną bronią w arsenale aktorskim jest na zmianę płacz i zatroskana mina? Liam Neeson jest tym samym Neesonem z poprzednich części „Uprowadzonej” – albo się go lubi w tej roli, albo po prostu toleruje. Najbardziej jednak boli nieumiejętność wykorzystania aktora, w DNA którego wręcz zakodowana jest gatunkowość thrillerów i filmów sensacyjnych, czyli Foresta Whitakera. Postać detektywa, którą gra, ma potencjał na pełnowartościowego bohatera, jednak niestety z uwagi na źle rozpisany scenariusz po prostu nie dostaje szansy wybrzmieć. Zobacz także: Liam Neeson sieje zniszczenie! Zwiastun filmu akcji "Run All Night" Ostatnie filmy z Liamem Neesonem powoli zaczynają się odbijać czkawką. Trudno nie zgodzić się z tym, że aktor, który niegdyś uświetniał swoim udziałem takie produkcje jak „Kinsey” czy „Lista Schindlera”, spadł teraz do zupełnie innej ligi, gdzie - jak się okazało - odnajduje się niczym ryba w wodzie i w swoisty sposób sprawdza się ciągle w tej samej roli. Niestety, stał się on nieodłącznym elementem ekspozycji gatunku kina akcji, które wyraźnie potrzebuje rewitalizacji, zaś on mu w tym nie pomaga, a wręcz wywołuje niechciany efekt znużenia i irytacji – niczym czkawka właśnie.
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj