„Uprowadzona 3”: Czkawka Neesonem – recenzja
Data premiery w Polsce: 9 stycznia 2015Gdzie ostatnio nie spojrzeć, wszędzie jest pełno Liama Neesona: w lutym zeszłego roku w „Non-stop”, w październiku w „Krocząc wśród cieni”, teraz w filmie "Uprowadzona 3", zaś w kwietniu premiera „Run All Night”. Aktor nie daje odetchnąć widzom, ale czy każdy jego kolejny występ wart jest entuzjastycznej uwagi?
Gdzie ostatnio nie spojrzeć, wszędzie jest pełno Liama Neesona: w lutym zeszłego roku w „Non-stop”, w październiku w „Krocząc wśród cieni”, teraz w filmie "Uprowadzona 3", zaś w kwietniu premiera „Run All Night”. Aktor nie daje odetchnąć widzom, ale czy każdy jego kolejny występ wart jest entuzjastycznej uwagi?
"Uprowadzona 3" ("Taken 3") jest kontynuacją historii o byłym agencie rządowym posiadającym niezwykły talent i szczęście do wpadania w wybuchowe tarapaty, które najczęściej odciskają piętno także na jego rodzinie. Ułuda „sielankowego” żywota, jakie towarzyszy Bryanowi Millsowi po powrocie ze Stambułu, jest z początku silnie zaakcentowana: córka zachodzi w ciążę, była żona wpada na kolację w poszukiwaniu wsparcia, zaś pomiędzy kawami i kolejnymi lunchami w barach naleśnikowych były żołnierz chadza na golfa ze swoimi starymi kumplami. Sceny przyprawiają o prawdziwy melodramatyczny zawrót głowy, podkreślając jedynie niebywałą sztuczność tego, co widz właśnie widzi. Do czasu, aż z tego marazmu wyciąga głównego bohatera śmierć jego byłej miłości, o której zabicie zostaje posądzony. Bez większego namysłu, za to z większym naciskiem na masakrowanie kolejnych funkcjonariuszy, bohater postanawia uciec, aby udowodnić swoją niewinność. Trudno nie westchnąć, bowiem fabuła opiera się na modelowym przykładzie wrobienia jednej postaci w zabójstwo drugiej. Wiedzą to widzowie, wie to Mills, jednak nie wie tego arcyprzebiegły detektyw Dotzler (Forest Whitaker), który rusza w ślad za Bryanem.
Bohater grany przez Neesona znowu jest zaszczuty, ponieważ pomimo zdroworozsądkowego podejścia detektywa nie uznaje on działań wymiaru sprawiedliwości. Tak po prostu – dla zasady, ponieważ „wygodniej” jest zdemolować pół miasta w pogoni za zemstą. Męczy i nieco nuży to, że były wojskowy bardziej skupia się na wymyślaniu kolejnych sposobów na jeszcze bardziej widowiskowe ucieczki przed stróżami prawa, zamiast starać się rozwiązać zagadkę śmierci swojej żony, która w postaci twistu zostaje wyjaśniona na poczwórnym przyspieszeniu pod koniec filmu. Spowodowane jest to tym, że fabuła obfituje w masę dziur logicznych, zaś scenariusz sprawia wrażenie spłodzonego na zajęciach z (nie)kreatywnego pisania. Teoretycznie są wszystkie najważniejsze sceny z kina akcji: pościgi, bijatyki, strzelaniny – niemal cały kościec gatunkowy. Problem jednak tkwi w tym, że wszystko to jest podane nieświeże, na zimnym talerzu i sprawia wrażenie mdłego. Nie pomaga w tym także fetysz reżysera polegający na mnogości ujęć wielu kamer z różnych kątów, co wymusza cięcia z częstotliwością szybszą niż tętno maratończyka i prowadzi do chaotycznego montażu wzbogaconego o roztrzęsioną kamerę – szybsze sceny akcji są zupełnie nieczytelne.
[video-browser playlist="614869" suggest=""]
Gra aktorska w "Uprowadzonej 3" nie wybija się ponad przeciętność. Bo cóż więcej można powiedzieć o Maggie Grace, której jedyną bronią w arsenale aktorskim jest na zmianę płacz i zatroskana mina? Liam Neeson jest tym samym Neesonem z poprzednich części „Uprowadzonej” – albo się go lubi w tej roli, albo po prostu toleruje. Najbardziej jednak boli nieumiejętność wykorzystania aktora, w DNA którego wręcz zakodowana jest gatunkowość thrillerów i filmów sensacyjnych, czyli Foresta Whitakera. Postać detektywa, którą gra, ma potencjał na pełnowartościowego bohatera, jednak niestety z uwagi na źle rozpisany scenariusz po prostu nie dostaje szansy wybrzmieć.
Zobacz także: Liam Neeson sieje zniszczenie! Zwiastun filmu akcji "Run All Night"
Ostatnie filmy z Liamem Neesonem powoli zaczynają się odbijać czkawką. Trudno nie zgodzić się z tym, że aktor, który niegdyś uświetniał swoim udziałem takie produkcje jak „Kinsey” czy „Lista Schindlera”, spadł teraz do zupełnie innej ligi, gdzie - jak się okazało - odnajduje się niczym ryba w wodzie i w swoisty sposób sprawdza się ciągle w tej samej roli. Niestety, stał się on nieodłącznym elementem ekspozycji gatunku kina akcji, które wyraźnie potrzebuje rewitalizacji, zaś on mu w tym nie pomaga, a wręcz wywołuje niechciany efekt znużenia i irytacji – niczym czkawka właśnie.
Poznaj recenzenta
Jan StąporDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1962, kończy 62 lat
ur. 1968, kończy 56 lat
ur. 1988, kończy 36 lat
ur. 1980, kończy 44 lat
ur. 1965, kończy 59 lat