Ze smutkiem stwierdzam, że z serialu, który jeszcze rok i dwa lata temu wprost uwielbiałem, teraz nie zostało już nic. Tym bardziej dziwię się stacji USA Network, która bez wahania zamówiła piąty sezon Kamuflażu, nie wspominając nawet, że będzie to finałowa seria. Producenci twierdzą, że cały czas mają na czym budować fabułę kolejnych odcinków. Są jednak w ogromnym błędzie, a czwarty sezon w precyzyjny sposób to potwierdza, zupełnie zapominając o koncepcie obecnie emitowanej serii i wątku Teo Bragi. Co gorsze, z wytrawnej i świetnie wyszkolonej agentki CIA, która w bezkompromisowy sposób rozprawiała się z przeciwnikami, nie zostało już nic. Annie jest teraz tłem dziewczyny, którą mieliśmy okazję oglądać w poprzednich sezonach.

Głównej bohaterce brakuje instynktu szpiega. Jej decyzje i zachowanie naprawdę trudno jest zrozumieć, a powrót do Stanów Zjednoczonych tylko pogorszył sprawę. Romans z Auggiem rozczarował i okazał się zupełnie niepotrzebny do rozwoju fabuły. Annie nadal ugania się za Henrym i szuka sposobu, by ponownie wsadzić go do więzienia. Prościej, taniej i szybciej można by załatwić sprawę w inny, nieco bardziej bezpośredni sposób. Nie byłoby to jednak poprawne politycznie i nie pasowałoby do stosunkowo łagodnej konwencji sezonu, gdzie każdy wątek przeciągany jest do granic możliwości. Udowadnia to choćby zupełnie "przypadkowe" spotkanie z Joan.

[video-browser playlist="634029" suggest=""]

W czternastym odcinku miała miejsce idiotyczna sytuacja, którą słusznie podsumował agent Calder. W rozmowie ze swoimi przełożonymi stwierdził, że Henry zabił agentkę, która uznawana była za martwą od siedmiu lat, z kolei jedynym świadkiem zabójstwa jest agentka uznawana za martwą od kilku miesięcy. Smutne jest to, jak mocno scenarzyści zakopują się we własnym bagnie i nie potrafią z niego wyjść. Co gorsze, taka sytuacja utrzymuje się niemal przez cały sezon i powoli staje się irytująca dla każdego widza.

Bohaterowie Kamuflażu z każdym kolejnym odcinkiem zachowują się coraz bardziej irracjonalnie. Sprawiają wrażenie ludzi z łapanki, a nie poważnych agentów CIA starających się ostatecznie zamknąć sprawę Henry’ego. Najmądrzejszy z nich wszystkich jest właśnie sam Wilcox (co ciekawe, zupełnie nieobecny w tym epizodzie) - bez skrupułów eliminuje wszystkie ślady, które do niego prowadzą, podkłada wabiki, a do tego na własny użytek korzysta z pieniędzy CIA. Ostatni rozdział jego historii rozegra się w Hongkongu. Czy azjatycka sceneria cokolwiek zmieni w poziomie całego serialu? 

To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj