Po długim okresie oczekiwania ulubiony duet prawników ubranych w nieskazitelne garnitury powrócił do ramówki USA Network. I trzeba przyznać, że był to powrót w dobrym stylu. Otrzymaliśmy to, co było od zawsze wizytówką Suits, czyli: dobre dialogi, charakterystyczne postacie oraz porywająca fabuła, która wciągnęła po raz kolejny niczym dobry odkurzacz.
Widać, że to już drugi rok przygód bohaterów i wiele się zmieniło. Szczególnie w warstwie fabularnej można być pozytywnie zaskoczonym. Nadal kontynuowane są wątki z poprzedniego sezonu, jak walka Rossa o przetrwanie w Pearson Hardman czy sprawy jednoodcinkowe, ale też się pojawiają nowości. Co ciekawe, wątek związany z pojawieniem się Daniela Hardmana w firmie, zwiastuje wiele kłopotów dla naszych ulubionych bohaterów i elektryzuje od pierwszych minut. Ponadto wyrasta z niego nowa scieżka fabularna, która będzie się przeplatać z tym, co widzieliśmy dotychczas. Takie zagranie ze strony twórców należy niewątpliwie zaliczyć na plus. Widać, że podczas oglądania Suits nie będzie wiało nudą.
[image-browser playlist="601616" suggest=""]
©2012 NBCUniversal, Inc.
Tym razem na nieco dalszym planie została przedstawiona sprawa jednoodcinkowa, która dobrze uzupełniała fabułę i były świetnym łącznikiem pomiędzy pierwszym, a drugim sezonem. Czuć, że scenarzyści panują nad wszystkim i umiejętnie dozują widzom kolejne elementy. Przykładem tego jest powrót wątku trójkąta miłosnego: Rachel - Mike - Jenny. Nie zapomniano o nim! Przy czym nie uwypuklono go, dzięki czemu świetnie odegrał swoją rolę podczas premiery. Wydaje się, że niebawem do niego powrócimy, jeśli tylko będzie ku temu okazja. Drzemie w tej trójce bowiem olbrzymi potencjał.
Na osobny akapit zasługują główni bohaterowie - Harvey i Mike. Obaj panowie się zmienili, ich postacie się rozwinęły, co jest kolejnym miłym zaskoczeniem. Co prawda, już nie raz widzieliśmy Spectera, który pokazuje ludzką twarz, ale nigdy dotąd w takim stopniu. Poświęcenie, pasja z jaką bronił i walczył o Mike’a, to było coś tak nieoczekiwanego i zaskakującego w obliczu rozgrywanych wydarzeń. Z drugiej strony Ross zaczął wyznawać filozofię Harveya i dbać o własny tyłek – widać, że starzy bohaterowie mają nam wciąż wiele do zaoferowania i ciągle się rozwijają. Jest to zapewne w takiej samej mierze zasługą dobrze napisanego scenariusza, jaki i ich talentu aktorskiego. Na uwagę zasługuje też sama relacja łącząca obu panów czyli przekomarzania, dogryzanie sobie nawzajem, ale jest i coś nowego, co sprawia, że ich znajomość jest wciąż szalenie emocjonująca i zaskakująca dla widza. Jednak to chyba nic nowego, przecież jest to domeną stacji USA, której hasło promocyjne brzmi „characters welcome”.
[image-browser playlist="601617" suggest=""]
©2012 NBCUniversal, Inc.
Sporo było też nawiązań do pilotażowego odcinka serialu. Ostatnia scena, która była wręcz kopią tej, kiedy to Specter i Ross się poznali – aż trudno było się nie uśmiechnąć kiedy Mike powiedział do Jessiki: „odpali pani laptopa”. Taki zabieg w Suits jest nowym rozwiązaniem, ale trafionym i o ile nie będzie stosowany za często, doda serialowi jeszcze większego uroku.
Premiera drugiego sezonu była udana. Co prawda nie jest to może jeszcze poziom najlepszych odcinków z poprzedniego sezonu, ale było to dużo lepsze otwarcie, niż średni finał. Zaskoczyła nadal świetna fabuła, trafione nowe pomysły i wciąż rozwijające się postacie. Oby tak dalej, bo potencjał jaki dała premiera jest ogromny.
Ocena: 8+/10