W zmiksowaniu tym szukać należy największej siły, która jednocześnie jest największą słabością Terrarii. W grze można bowiem odnaleźć elementy charakterystyczne dla wielu gatunków, niestety żaden z nich nie został odpowiednio dopieszczony. Pierwsze chwile z Terrarią to przyglądanie się radosnej, kolorowej i przeniesionej żywcem z największych hitów z NES-a grafice. Stylistyka użyta w grze przywodzi na myśl oldschoolowe produkcje, w które zagrywaliśmy się w dzieciństwie. Jest to taki rodzaj retro, który cieszy od samego początku. W tle przygrywa muzyczka podana w równie odpowiednim klimacie.

Zabawę rozpoczynamy od stworzenia swojej postaci, której wygląd możemy zmodyfikować wedle naszego uznania. Tutaj również należą się brawa dla twórców, którzy podeszli do tematu z wyjątkowym poczuciem humoru. Podczas tworzenia bohatera decydujemy o kolorystyce różnych elementów garderoby tudzież ciała, nawet jeśli części te składają się z dwóch czy trzech pikseli, jak ma to miejsce w przypadku tęczówki oka czy kaloszy.

Gra jest sandboxem, co oznacza, że mamy dostęp do dość sporego, zamkniętego obszaru, po którym możemy swobodnie się poruszać. Wolność jest naprawdę spora, choć głównym kierunkiem ruchu zwykle będzie dół. Dzięki narzędziom (które, naturalnie, możemy wymieniać na lepsze w trakcie rozgrywki) nasz bohater będzie w stanie dokopać się do podziemnych kopalni i lochów, w których to poza lepszymi przedmiotami napotkamy również i coraz mocniejszych przeciwników.

Jeśli już przy stworkach jesteśmy, to w Terrarii panuje naprawdę duża różnorodność. Od skaczących żelusiowatych glutów poprzez latające robale i inne potwory (nawet bossów) – wszystko udowadnia bogatą wyobraźnię twórców, za co należą się słowa pochwały. Aby uchronić się przed stworkami, które najaktywniejsze są oczywiście nocą, należy wybudować dom. W nim dodatkowo znajdą schronienie postacie niezależne, u których będzie można się uleczyć czy zrobić zakupy. Nawiązanie do Minecrafta jest aż nazbyt oczywiste. Dodać należy, że nie jest ono jedyne.

Trzeba zwrócić uwagę, że w Terrarii również mamy do czynienia z craftingiem, czyli wykonywaniem przedmiotów za pomocą łączenia ze sobą innych. Materiały budowlane wydobywamy podczas "wykopków", zabieramy pokonanym potworkom lub też najzwyczajniej w świecie znajdujemy. Wraz z postępem gry dostajemy możliwość tworzenia nowych, bardziej złożonych przedmiotów. Szkoda, że proces ten robi się skomplikowany z uwagi na dość mało czytelne menu. Siatka zawierająca posiadane przez nas materiały budowlane składa się z małych okienek, a pikselowe ich przedstawienie często utrudnia szybkie odnalezienie potrzebnego elementu.

Wróćmy jednak na chwilę do planszy, po której przyjdzie nam się poruszać, gdyż wart odnotowania jest jej rozmiar. Nawet mała mapa okazuje się być rozmiarów na tyle okazałych, że wkopywanie się w głąb poziomu zajmuje sporo czasu. Powierzchnia różni się znacząco od podziemnych korytarzy, kopalni itp. Część budulca odnaleźć można wyłącznie w charakterystycznych miejscach, co wymusza podróże po planszy – i tu natrafiamy na kolejny kamyczek w pięknym ogrodzie.

Sterowanie w Terrarii nie należy do najprzyjemniejszych i na początku sprawia nieco trudności. Nie chodzi tu o stopień skomplikowania, ale raczej o pewną nienaturalność. Za ruch odpowiada lewa gałka, prawa natomiast za celowanie. Rozwiązanie to, tak doskonale sprawdzające się w grach 3D, w płaskim, dwuwymiarowym świecie powoduje nieco zamieszania i trzeba się do niego po prostu przyzwyczaić. Jak już wspomniałem, Terraria obejmuje dość duże obszary, eksploracja  i zwiedzanie planszy zajmuje przez to sporo czasu. Ma to swoje wady i zalety. Ogrom świata robi wrażenie, ale przez swoje rozmiary i fakt, że podróże bywają długie, gra potrafi najzwyczajniej w świecie nużyć.

Podczas zabawy z Terrarią nie można pozbyć się wrażenia, że twórcy chcieli zrealizować ambitny plan połączenia kilku gatunków gier, niestety ze skutkiem nie do końca pozytywnym, albowiem trudno jest zdecydować się, czy mamy do czynienia z udziwnioną platformówką, nowym rodzajem RPG czy osobliwą piaskownicą. Gra próbuje iść we wszystkich tych kierunkach jednocześnie, co powoduje, że raczej stoi w miejscu, zezując we wszystkie strony i nie wiedząc, gdzie postawić pierwszy krok. Mieszanie gatunków nie jest rzeczą nową, dzięki niemu w wielu produkcjach osiągano już bardzo fajne rezultaty, w Terrarii niestety to nie się nie udało – trudno stwierdzić, czy przez nadmiar ambicji, czy też może jej brak.

Ten miszmasz gatunkowy niestety nie sprzyja dobrej zabawie z uwagi na zupełnie niepotrzebne wydłużanie rozgrywki. A szkoda, bo pierwsze, jakże niesamowicie radosne i pozytywne wrażenie z czasem zacierane jest (na szczęście nie całkowicie) przez wkradające się powoli znużenie.

PLUSY: + oprawa graficzna, + zabawne tworzenie postaci, + urozmaicony bestiariusz i plansze. MINUSY: - dla osób posiadających dużo czasu, - gatunkowa schizofrenia, - nieczytelne menu craftingu, - potrafi znużyć.
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj