Piotr Biedroń w swoim fabularnym debiucie odważnie sięga po gatunek science fiction i komentuje nie tylko problemy klimatyczne, ale też działania Sztucznej Inteligencji. Poznajemy główną bohaterkę Ewę, która prawdopodobnie została jedynym człowiekiem na Ziemi. W rzeczywistości postapokaliptycznej przyjdzie jej zawalczyć o życie w starciu z mechanicznym wrogiem, stworzonym z myślą o jej bezpieczeństwie. Żebyśmy mieli jasność – W nich cała nadzieja pod kątem realizacji prezentuje się bardzo dobrze. Jest dużo pomysłów inscenizacyjnych i scenograficznych, a oddanie klimatu zniszczonego świata działa skutecznie na nasze receptory poznawcze. Jedynie problematyczny w odbiorze moim zdaniem może być robot Artur, który nie jest efektem komputerowym – faktycznie znajdował się na planie i "odgrywał" swoje sceny. Z narracji dowiadujemy się, że był maszyną bojową w trakcie wojen klimatycznych, ale dopisano do tego pewien wymyk fabularny. Artur jest bowiem podniszczony i nie zawsze wszystko u niego styka tak, jak powinno. Niestety tutaj dochodzi do pewnego załamania immersji. Biedroń stara się przekonać nas, że ten rzucający często bardzo bystre żarty robot to śmiertelne zagrożenie. Przydałaby się więc choćby jedna retrospekcja ze wspomnianych wielokrotnie wojen i konfliktów, w których maszyny te brały czynny udział i doprowadziły do masakry ludzi. Zabrakło sugestywnych obrazków podkreślających powagę sytuacji.
Materiały prasowe
Problematyczny jest też sposób ekspozycji, która ma oczywiście za zadanie pokazanie szerzej świata przedstawionego. Ponieważ zdecydowano się ograniczyć liczbę bohaterów, główna postać musi często w niezbyt naturalny sposób wspominać zdarzenia z przeszłości, aby widzowie lepiej połapali się w zaistniałej sytuacji. Na szczęście widoczne są w tym ciekawe cechy stylu Biedronia. Jego scenariusz ma wiele intrygujących pomysłów i kilka pamiętnych wersów dialogowych, które skutecznie przeplatane są z tymi bardziej ekspozycyjnymi i zaburzającymi tempo. Trzeba oddać Biedroniowi to, że wymiany zdań między Ewą a Arturem są bardzo pomysłowe. W takich momentach dobrze się ten film ogląda. Widać, że twórca starał się unikać w sferze dialogowej utartych tropów, a jeśli nawet ich dotykał, to próbował je ciekawie przetwarzać. Tym samym udało się wytworzyć poczucie wiarygodności zdarzeń, nawet jeśli po seansie została z nami cała masa pytań o założenia światotwórcze – jak choćby nie do końca wyjaśniona ogromna liczba talentów głównej bohaterki. Na szczęście jednak grająca ją Magdalena Wieczorek dobrze radziła sobie z zadaniami. Z ciekawością oglądałem jej nietypową relację z maszyną. Nieco gorzej wypada poprowadzenie samego konfliktu – czy raczej konfrontacji Ewy z Arturem. Wspomniałem wyżej, że nie do końca wierzyłem w siłę ciężko poruszającej się maszyny. Nie przemawiały do mnie też sposoby bohaterki na wygranie tego starcia. Skupienie się mocno na tych aspektach odbierało czas innym wątkom. Nie do końca wybrzmiewa ten związany z klimatem czy ten dotyczący Sztucznej Inteligencji. Z aspektem rozrywkowym jest trochę lepiej, ale aranżowanie przestrzeni lub planowanie w fabule konkretnych zdarzeń może momentami budzić wątpliwości. Próba Biedronia jest na pewno interesująca, bo twórca wykazał chęć wyłamania się z cech tożsamych choćby dla amerykańskiego kina. Mam nadzieję, że z czasem do poziomu realizacji dołączy też ciekawsza fabuła.
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj