Seria Wbrew naturze autorstwa Mirka Andolfo osadzona jest w świecie zamieszkałym przez antropomorficzne zwierzęta. To rozróżnienie na poszczególne gatunki pozwoliło autorce w pierwszym tomie zatytułowanym Contro Natura #1 ładnie uwypuklić kwestie związane z rasizmem, dyskryminacją mniejszości seksualnych i postępującym totalitaryzmem zachodzącym w mieście, w którym przyszło mieszkać bohaterom. Początek był obiecujący, ale niestety Contro Natura #2 już tak dobre nie jest, choć nadal jest w nim kilka elementów zasługujących na uwagę. Głównym problemem tego tomu wydaje się fakt, że wszystkie ważne, społeczne kwestie, które autorka miała do powiedzenia, pokazała już na planszach pierwszego tomu. W Polowaniu są również obecne, w kilku miejscach mocno zaznaczone, ale nie robią na czytelniku już takiego wrażenia. Być może już w danej formie się opatrzyły i spowszedniały, przez co nie odgrywają aż tak ważnej roli i nie skłaniają nas do momentu refleksji. Po części jest to również związane z faktem, że wydarzenia zaczynają nabierać tempa. W Przebudzeniu mieliśmy do czynienia z ekspozycją: zapoznaniem czytelnika ze światem przedstawionym, bohaterami i głównymi wątkami. W omawianym tu komiksie nie ma już takiej potrzeby, więc akcja nabiera tempa. Leslie coraz bardziej prześladowana jest w snach i wizjach przez pradawną siłę, a i na jawie nie jest prosto, bo wraz z kilkoma spiskowcami próbuje uciec przed prześladowcami i odkryć tajemnicę tkwiącą w dalekiej przeszłości. Autorka serwuje nam całkiem sporo scen akcji, scenerie szybko się zmieniają, a wątki zaczynają zazębiać… Chociaż pojawiające się coraz częściej elementy metafizyczne potrafią zbić z pantałyku.
Źródło: Non Stop Comics
To także wydaje się pewną wadą tego albumu. Wydaje się, że historia Leslie nie jest na tyle mocna, by w pełni udźwignąć tę opowieść. Im bardziej ją poznajemy, tym wyrazistsze są pewne schematy fabularne, od których – przynajmniej na razie – Andolfo niespecjalnie odbiega czy stara się je przełamać. Narracja staje się ponadto nieco chaotyczna, za co „zasługę” należy przypisać przede wszystkim elementom nadnaturalnym. Być może w tym szaleństwie jest metoda, a ostatnie kadry zdają się to potwierdzać (mamy rzecz jasna cliffhanger na końcu), ale nie wpływa to na wrażenia w trakcie lektury. Nadal na wysokim poziomie stoi strona graficzna. Postacie łączące cechy ludzkie i zwierzęce są bardzo ładnie oddane, a kadry i ujęcia interesujące, dzięki czemu stanowią mocny element tej opowieści, dając dodatkową wartość do samej opowieści. To wszystko znaliśmy już z Przebudzenia i jeśli trzeba by było wskazać jakieś różnice między oboma tomami, to chyba tylko taką, że w Polowaniu mniej jest scen erotycznych i generalnie golizny.
Druga część Wbrew naturze nieco rozczarowuje, choć na wielu poziomach jest to nadal dobry komiks. Po prostu, po udanym otwarciu, kontynuacja nie udźwignęła w pełni ciężaru, popadła miejscami w schematy i rozwiała nadzieję, że mamy do czynienia z czymś więcej, niż tylko sympatyczną przygodówką, choć niepozbawioną głębszego przekazu. Niemniej warto poczekać i przekonać się jak się cykl Mirki Andolfo rozwinie. Może autorce uda się nas jeszcze zaskoczyć?
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj