Artyści komiksowi dość często eksplorują Dziki Zachód, wprowadzając interesujące, dwuznaczne postaci do tej morderczej krainy. Wystarczy przywołać legendarną serię Blueberry ze scenariuszem Jeana-Michela Charliera i ilustracjami Jeana Girauda, cykl Durango belgijskiego scenarzysty Yvesa Swolfsa czy utrzymaną w konwencji westernu serię W.E.S.T. Xaviera Dorisona, Fabiena Nury’ego oraz rysownika Christiana Rossi. W przytoczonych komiksach pojawiają się stałe elementy owego gatunku, choćby: samotny rewolwerowiec, banda groźnych złoczyńców, pasjonujące strzelaniny, jasny podział na dobrych i złych czy kobiety typu femme fatale. Na tym tle recenzowany album prezentuje się nieco inaczej. Rosiński/Van Hamme serwują nam bowiem swoisty antywestern, który w wielu elementach różni się od słynnych produkcji rozgrywających się na Dzikim Zachodzie.     Niniejsze dzieło otwiera dramatyczna scena rozgrywająca się w duszny lipcowy dzień 1868 roku, która na dobre odmieniła życie dwójki dzieciaków, będących świadkami rozgrywającej się tragedii. Bogaty właściciel ogromnego rancza i hodowca bydła Abrosius Van Deer przebywa czterodniową podróż pociągiem z Kansas do Wyoming, w celu odnalezionego swego czternastoletniego bratanka Edwina. Po zabójstwie rodziców przez Siuksów chłopaka wychowują Indianie. Szybko wychodzi na światło dzienne oszustwo uzurpatora oraz mroczne knowania Abrosiusa. Całe zdarzenie, zakończone śmiercią przedsiębiorcy, obserwuje jego małoletnia córka (Cathy). Akcja wciągającej historii przenosi nas dziesięć lat później. Eddie (ukrywający się pod imieniem Nate Colton) stracił rękę, choć zyskał przy tym pewność siebie, celne oko, charyzmę i wielką odwagę. Młodzieniec znajduje pracę w miasteczku Wichita w stanie Kansas jako ochroniarz w tamtejszym banku. W okolicy mieszka Cathy Van Deer, która dość szybko wdaje się w płomienny romans z Nate’m, nie mając przy tym pojęcia, jaka jest jego prawdziwa tożsamość. Utrzymanie tajemnicy będzie niezwykle trudne, zwłaszcza że tropem rewolwerowca podąża skorumpowany szeryf oraz żądni krwawej wendety bracia Bass.  
Źródło: Egmont
Dziki Zachód w wizji Van Hamme’a praktycznie pozbawiony jest prawych postaci i kryształowych  bohaterów, do których przyzwyczaiły nas kultowe westerny. Ciekawie wypada główna postać rzeczonego woluminu, która przechodzi nagłą przemianę pod wpływem uroku pięknej Cathy. Tragedia na dobre napiętnowała strzelca wyborowego, a ucieczka przed zgubnym fatum będzie niezmiernie trudna. Plusem komiksu jest ciekawie poprowadzony wątek romansowy, zakulisowe działania podstępnego magnata, siła pieniądza stawiana ponad honor, braterstwo, a nawet miłość. Próżno oczekiwać na szczęśliwy finał całej historii, a odejście bohatera w stronę zachodzącego słońca jest praktycznie niemożliwe.
Grzegorz Rosiński ponownie nie zawiódł. Kreska rodzimego grafika jest niezwykle realistyczna, precyzyjna, a stroje postaci, wystrój domostw i bronie zgodne z prezentowaną epoką. Zachwycają dwustronicowe plansze ukazujące trudy życia w tamtych czasach – swoiste malarskie arcydzieła ilustratora Thorgala, które aż proszą się o powieszenie na ścianie w formie ogromnych plakatów. Należy pochwalić piaskowe i sepiowe barwy urzeczywistniające zatęchły świat Dzikiego Zachodu,  kojarzące się ze starymi, zmurszałymi fotografiami oraz galerię szkiców i etapów powstawania konkretnych kadrów.  Western należy do najlepszych komiksów Rosińskiego i Van Hamme’a, potwierdzając maestrię obu utalentowanych artystów. Jedna z najciekawszych graficznych wizji Dzikiego Zachodu. Swoista tęsknota za klasycznym światem kowbojów, który w zderzeniu z nowoczesnością odchodzi do lamusa.      
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj