W Westworld minęło trochę czasu, odkąd Dolores wydostała się z parku. Nasza bohaterka w świecie ludzi objęła sobie nową drogę, którą jest droga zemsty i próba dominacji. Dolores postanawia zinfiltrować technologicznego giganta, jakim jest koncern Incite, aby poznać tajemnice ich superprogramu. Jednak w końcu nie wszystko idzie zgodnie z planem hosta. W tym czasie poznajemy również Caleba, człowieka, który mimo posiadania wysokich kwalifikacji, nie może sobie znaleźć dobrej pracy przez wszechobecną technologię. Dlatego musi zajmować się nielegalnymi zadaniami, które są nadawane przez pewną apkę. Natomiast Bernard po wydarzeniach z poprzedniego sezonu zaszył się na odludziu i stara się skontaktować z Dolores. Twórcy przed premierą 3. sezonu zapowiedzieli, że nie będzie on tak bardzo zagmatwany jak poprzednia odsłona i póki co wywiązują się z tej obietnicy wręcz wzorowo. Intryga przez nich wprowadzona jest bardzo przejrzysta i rozwijana w odpowiednim tempie w tym odcinku. Jednak to, że nie ma zwrotów akcji i mieszania planów czasowych jak w poprzednim sezonie, to nie znaczy, że nie musimy uważać. Po prostu tutaj akcja jest prowadzona zdecydowanie płynniej. Bardzo podoba mi się wątek, jaki w tym sezonie zaserwowano Dolores. Trochę przypomina mi on futurystyczną wersję Jamesa Bonda. Podobnie jak w przygodach Agenta 007 Dolores również niczym szpieg podróżuje i wykonuje misje, które mają ją doprowadzić do celu, walczy ze złowrogą organizacją, na której czele stoi tajemniczy lider oraz posługuje się zdobyczami technologii. Naprawdę bardzo dobry futurystyczny thriller kroi się w tym elemencie fabuły i chętnie zobaczę dalszy rozwój Dolores, szczególnie, że jej drogi na koniec epizodu skrzyżowały się z Calebem. Co do wspomnianego bohatera, to w pierwszym odcinku bardzo podobała mi się ta kreacja Aarona Paula. Aktor świetnie czuje się w roli człowieka, który w świecie ogarniętym w całości przez technologię szuka tej odrobiny człowieczeństwa. Sama scena, w której po raz ostatni rozmawia z zapamiętaną na telefonie świadomością zmarłego kolegi, by powiedzieć mu, że musi znaleźć dla siebie coś bardziej realnego, była naprawdę mocna. Twórcy poprzez ten wątek bardzo zgrabnie podejmują się trudnej tematyki, jaką jest powolna utrata człowieczeństwa, gdy zdajemy sobie sprawę, że technologia może nas wyręczyć w każdym aspekcie życia. I właśnie postać Paula znakomicie komponuje się z tym problemem, staje się jego twarzą, a aktor świetnie radzi sobie z tą kreacją. Jestem ciekaw, jak rozwinie się jego relacja z Dolores, bo zapowiada się coś naprawdę dobrego, motyw podobny do filmu Ex Machina. Może wątek Bernarda nie został jakoś bardzo wyeksploatowany w tym odcinku, jednak jego nakreślenie przebiegło całkiem nieźle. Bardzo podoba mi się ten motyw a la Doktor Jekyll i pan Hyde, w którym to jednak ta jasna strona kontroluje mroczniejsze oblicze. Bardzo dobra była tutaj scena, w której dwaj pracownicy atakują Bernarda, a ten załącza swój zabójczy tryb. Naprawdę świetnie się to oglądało. Na razie ten aspekt fabuły porusza się gdzieś w tle, jednak na pewno będzie on pełnił ważną rolę w dalszej części sezonu, o czym świadczy ostatnia scena odcinka, w której Bernard udaje się do pewnego, bliżej nieokreślonego miejsca. Twórcy trochę ten wątek owiali w premierowym epizodzie aurą tajemnicy, ale na pewno będą powoli odkrywać poszczególne fragmenty układanki. Ja zostałem zaciekawiony i z tej roli wywiązał się element fabuły Bernarda bardzo dobrze. Premierowy odcinek 3. sezonu Westworld wywiązał się ze swoich zadań. Wprowadził ciekawą intrygę, interesujących, nowych bohaterów i zaostrzył apetyt na więcej. Polecam. 
Źródło: HBO
+9 więcej
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj