W pierwszym odcinku przede wszystkim zapoznajemy się z bohaterami i tłem środowiskowym całej opowieści. Poznajemy Westworld, nowoczesny park rozrywki stylizowany na świat Dzikiego Zachodu, gdzie każdy z gości może być kim chce. Może zostać stróżem prawa i tropić z innymi złoczyńców, napić się w saloonie i spędzić czas w towarzystwie prostytutek czy nawet zabijać i grabić, sam stając się przestępcą. Wszystko to zostało stworzone przez naukowego geniusza dr. Roberta Forda oraz jego współpracowników, programistę Bernarda Lowe'a, autora fabuły Lee Sizemore'a i Therese Cullen. Wszystko wydaje się dla gości spełnieniem marzeń. Postacie stworzone przez doktora, zwane hostami, są po każdym dniu czyszczone ze swej pamięci i ponownie wchodzą do tzw. pętli fabularnej ku uciesze gości. Każdy aspekt parku działa doskonale, dopóki sztuczne twory doktora nie zaczynają się psuć i buntować przeciwko rzeczywistości, w której funkcjonują. Przede wszystkim Westworld wygrywa całą paletą barwnych, świetnie napisanych postaci. Ciekawą, dobrze zapowiadającą się bohaterką jest między innymi Dolores Abernathy, twór doktora w postaci pięknej dziewczyny, mieszkająca w tytułowym parku postać cechująca się pewnym rodzajem niewinności, trochę niepasująca do otaczającego świata. Codziennie rano w swojej pętli żegna się z ojcem i oddaje artystycznym pasjom. Teddy to tajemniczy przybysz także będący hostem, jest przewodnikiem gości po całej krainie. Między nim a Dolores dochodzi do pewnej romantycznej relacji, co mogłoby się wydawać niemożliwe w przypadku androidów. Bardzo intrygującą postacią jest także Mężczyzna w czerni grany przez Eda Harrisa, pozujący na czarny charakter całej produkcji, niemający skrupułów wobec hostów, pragnący wycisnąć wszystko z możliwości Westworld, jednak przy tym kierujący się swoim własnym planem, którego znamy tylko zalążek. Gdy Mężczyzna w czerni zabija i skalpuje jeden z hostów, odnajduje pod jego czaszką wzór labiryntu, którego znaczenie poznamy najpewniej w następnych odcinkach. Wśród postaci pracowników wyróżnia się dr Robert Ford w wykonaniu Anthony'ego Hopkinsa, twórca hostów, mający z nimi bardzo osobistą relację, o czym świadczy scena, w której pije i żegna się z jednym z nich. Swoją cegiełkę do bardzo dobrego przyjęcia serialu dołożył także Jeffrey Wright, grający Bernarda Lowe'a, główny programista, wiernie pracujący dla Forda. W każdej, nawet najtrudniejszej sytuacji zachowuje zimną krew, jest pewny swojej dobrze wykonanej pracy, w której nie widzi błędu, lecz tylko małą niedogodność. Gdy jeden z hostów wychodzi ze swojej fabularnej pętli i robi masakrę w saloonie, Lowe twierdzi, że to tylko drobny bug w aktualizacji. Ciekawa jest również relacja Sizemore'a i Cullen, którzy ewidentnie chcą zmian w firmie i będą starać się usunąć Forda ze stanowiska. To właśnie takie doskonałe budowanie sieci intryg i relacji jest największą zaletą Westworld. Bardzo dobrze, że twórcy postanowili zrównoważyć punkty postrzegania historii, umiejętnie rozdzielając prowadzenie narracji pomiędzy hostów i gospodarzy. Przez to tak naprawdę nie wiemy, kogo zaliczyć do głównych bohaterów, którzy będą mieli istotny wpływ na fabułę - i właśnie to sprawia, że wciągamy się w ten świat bez reszty. Każda z postaci ma do zaoferowania jakąś rozbudowaną głębię, którą otacza mgła tajemnicy. Sceny przemocy, które przez wielu były krytykowane, według mnie nie przeszkadzają. Nie są brutalnością dla samej bezsensownie pokazanej brutalności, mają swoje drugie dno. Scena bestialskiej napaści bandytów i Mężczyzny w czerni na rodzinę Dolores, zakończona gwałtem na niej samej, tak naprawdę pokazuje załamanie rzeczywistości zastanej, drastyczne wkroczenie w świat hostów; goście stają się tutaj, praktycznie rzecz biorąc, bogami, dla których hosty są nic nieznaczącymi namiastkami człowieczeństwa. Natomiast o zalążku buntu wśród tworów Westworld świadczy wspomniana już wcześniej scena masakry w saloonie, a eskalację zjawiska potwierdzają słowa hosta grającego ojca Dolores, które do niej wypowiada, a także jego późniejsza rozmowa z doktorem Fordem, kiedy to pan Abernathy dostaje się do swojej poprzedniej konfiguracji, w której był przywódcą sekty i kanibalem. Mamy wrażenie, że host zdaje sobie sprawę z istnienia prawdziwej rzeczywistości, przez co skazuje się na odesłanie do tzw. chłodni - miejsca, w którym przechowuje się zepsute modele. Twórcy na koniec odcinka zostawiają widza w napięciu. Drobny gest w ostatniej scenie zamienia się w spory cliffhanger. Dolores zabija muchę, która chodzi po jej szyi. Nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie fakt, że inne hosty w ogóle nie reagowały na takie bodźce zewnętrzne. Jeżeli jeszcze dodamy do tego, że jest ona najstarszym hostem w parku, możemy zacząć podejrzewać, iż nabrała samoświadomości. Westworld jest serialem, który zachwyca klimatem i wielowątkowością. Twórcy zadbali o każdy, nawet najmniejszy element, począwszy od doskonałego skontrastowania dwóch światów przedstawionych, na świetnych dialogach kończąc. Czy trafiliśmy na nowy fenomen w historii telewizji? Czas pokaże, ale od dawna żaden serial nie zapowiadał się tak dobrze, a to dopiero pierwszy odcinek.
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj