Hale i jej ludzie odkrywają, że Bernard jest hostem. Postanawiają wykorzystać jego wspomnienia, aby dowiedzieć się, gdzie znajdą moduł sterujący, który był ukryty w Peterze Abernathym. Chwilę później przesuwamy się w czasie do momentu rebelii hostów i ich ataku na Mesę. Okazuje się, że celem Dolores nie jest tylko uratowanie ojca, ale także doprowadzenie do czegoś, co znacznie przybliży jej gatunek do wygrania bitwy z ludźmi. W tym czasie dosyć niespodziewanie w działaniach Bernarda po raz kolejny objawia się myśl Forda i jego plan. Ta relacja Lowe'a i Forda jest według mnie najsilniejszym elementem najnowszego epizodu serialu HBO. Twórcy ukazali w interesujący sposób jak pozorna może wydawać się wolność. W tym wypadku została przedstawiona jako coś bardzo terminalnego, czekającego na jeden moment, w którym traci się kontrolę i reszta dzieje się już lawinowo. Ford stał się w tym odcinku bardzo ciekawym odpowiednikiem głosu sumienia Bernarda, jednak znacznie mroczniejszym i podpowiadającym te złe rzeczy. Twórcy użyli tutaj znakomicie bardzo ograny motyw ze swoistym rozdwojeniem jaźni i tę psychologiczną dwoistość udało się bardzo dobrze oddać na ekranie. Rozterki Lowe'a, jego zamartwianie się o innych tworzą świetny kontrast z momentami walki z samym sobą, aby nie dokonać brutalnych i niewybaczalnych czynów. Tak naprawdę na dobrą sprawę nie wiadomo, czy Ford spotkany przez Bernarda był hostem, do którego została przeniesiona świadomość współtwórcy parku, czy to tylko projekcja skomplikowanego kodu Lowe'a. Jestem bardzo ciekaw, jak rozwinie się ten wątek w kolejnych odcinkach. Wolna wola i możliwość kreowania własnego losu to tematy, które zostały mocno wyeksponowane przez twórców w tym epizodzie. Tutaj również otrzymaliśmy ciekawe zestawienie dwóch myśli dotyczących tego egzystencjalnego aspektu. Pierwsza z nich to wspomniana przeze mnie pozorna władza nad swoimi działaniami, którą możemy ujrzeć w wątku Bernarda. Natomiast równie interesująca jest wolna wola, o którą należy walczyć i stopniowo ją wypracowywać, co obrazuje element fabuły związany z Dolores. Tutaj rozterki hosta są w znacznym stopniu maskowane przez twórców obliczem okrutnej, kalkulującej wszystko na zimno liderki. Jednak z odcinka na odcinek, co doskonale widać w tym epizodzie, rebelia gatunku Dolores mocno odbija się na jej psychice. Scenarzyści ukazują jak usilnie Abernathy próbuje tłumaczyć swoje działania nadrzędnym, elementarnym celem, który zaważy na losie hostów. Twórcy pokazują w tym wypadku swoistą drogę gospodarzy parku do osiągnięcia tego wręcz boskiego czynnika, który sprawi, że będą oni rządzili ludźmi. Scenarzyści fantastycznie w tym odcinku skontrowali słabości gości z zyskaniem pełnej świadomości swoich możliwości przez hosty. Rebelia trwa i nie mogę doczekać się jej finału. Warto zauważyć w nowym odcinku także dwa ciekawe elementy. Pierwszy z nich to sposób działania mocy Maeve. Wynika z niego, że host może zapanować nad gospodarzami, którzy się nie przebudzili i nadal nie rozwinęli swojej samoświadomości, co doskonale obrazuje scena z Lawrencem i Williamem. Drugi aspekt to Mężczyzna w czerni, który wszędzie upatruje projekcje stworzone specjalnie dla niego przez Forda. To może świadczyć o tym, że William zupełnie zatracił się w grze Roberta i jego psychiczna granica między prawdą a rzeczywistością została kompletnie zatarta. Oczywiście zapewne Mężczyzna w czerni przeżyje atak hostów i zobaczymy go jeszcze wiele razy. Twórcy oferują nam również ciekawy cliffhanger, w którym Bernard wyrusza z pracownikami Delos do miejsca zaprojektowanego przez Roberta. Wyścig o kontrolę nad światem rozpoczął się już na dobre. Nowy odcinek Westworld utrzymuje bardzo dobry poziom poprzedników i zapewnia świetne połączenie aspektu psychologicznego, wręcz filozoficznego opowieści z elementem akcji.
fot. HBO
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj