Na celowniku w tym odcinku znajduje się haker, który pożyczył sobie z banku paręset milionów dolarów. Zespół FBI już zaciera ręce, przygotowuje się do akcji, ale jak to zwykle nam jest pokazane - ich sposoby niekoniecznie muszą być najskuteczniejsze. Na lepszy pomysł odzyskania pieniędzy wpadają Mozzie i Neal, a jako że nie należą oni do zbyt cierpliwych, nie czekają na federalnych i biorą sprawy we własne ręce. No, we własne i Sary ręce. Postać grana przez Hilarie Burton bowiem zaczyna zyskiwać w serialu coraz ważniejszą rolę. Nie jest już tylko nieświadomą niczego partnerką Caffreya - powoli dociera do prawdy. A niestety dla niej, ta może być bolesna, choć to dopiero pokażą zapewne kolejne odcinki.

Po tym jak ostatnio więcej czasu ekranowego dostał Peter i Elizabeth oraz Neal, tym razem postawiono w świetle reflektorów przestępczy duet, Mozziego i Neala, oraz trzecie koło u dwukołowego wozu, Sarę. Peter i FBI odgrywają raczej symboliczną rolę, co wcale jednak nie przeszkadza - oglądanie relacji wspomnianego trio to sama przyjemność. Związek Caffreya i panny Ellis był traktowany na początku sezonu nieco po macoszemu, teraz zyskał trochę więcej miejsca. I całe szczęście, bo póki co stanowi jeden z najmocniejszych punktów tego serialu. Choć konfrontacje na linii Peter-Neal początkowo stanowiły siłę napędową White Collar to po kilkudziesięciu odcinkach już się trochę przejadły. A co może smakować lepiej, niż piękna kobieta?

[image-browser playlist="609482" suggest=""]

Ostatnimi czasy próbowano odświeżyć nieco serial pod względem technicznym. Część tych zmian wyszło na dobre, inne... trochę mniej. Na szczęście w przypadku tych drugich szybko się zrehabilitowano - fani już doskonale wiedzą, że mowa o czołówce. Wraz z "Taking Account" wraca stare, ale wciąż świetne intro wprowadzone na początku sezonu drugiego. To, co zaprezentowano kilka odcinków temu, jakkolwiek sensowne i mające większe przesłanie, w żaden sposób nie wpasowywało się w klimat serialu. Teraz jednak znów z radością możemy słuchać dynamicznego gitarowego riffu. Na plus wypada także zaliczyć zmodernizowany sposób łączenia scen - montaż w tym serialu zawsze stał na wysokim poziomie i na tym polu twórcy grają, jak na domowym boisku.

Michaela Smitha, reżysera odcinka, należy pochwalić za świetną sekwencję wydawania pieniędzy przez Neala i Sarę. Była bardzo pomysłowa, oryginalna i przy tym świetnie zrealizowana. Znakomita odskocznia od tradycyjnych ujęć.

[image-browser playlist="609483" suggest=""]

Po raz kolejny błyszczał Mozzie, który został wciągnięty w główny wątek odcinka. Wydawało się, że żart z tym, kto jest najprzystojniejszy z bohaterów został już wyczerpany przy okazji śledztwa w sprawie czarnej wdowy, ale scenarzyści pokazali, że mają w rękawie jeszcze parę asów. Łysy kolega w okularach dostarczył jak zwykle sporo śmiechu, tym razem do spółki z Leną Headey, znanej chociażby z Gry o tron, czy Terminatora: Kronik Sary Connor. Gościnne występy to kolejny mocny punkt serialu stacji USA Network.

Trzeci sezon początkowo mocno zawodził, scenarzyści osiedli nieco na laurach, odgrzewając znane już schematy i pomysły. Teraz jednak znów powróciła dawna magia tej produkcji, znów czeka się z niecierpliwością na następny odcinek - niekoniecznie dla poznania dalszej fabuły, ale chociażby dla zobaczenia ponownie ulubionych postaci.

Ocena: 8+/10

To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj