Przeniesienie akcji na wyspę wniosło wiele świeżości, jeśli chodzi o krajobraz, do jakiego przywykliśmy w tym serialu. Oczywiście w pozytywnym znaczeniu tego słowa. Co prawda, pewnie już nie wrócimy do tych pięknych pejzaży, po tym jak bohaterowie opuścili nieco za szybko to miejsce. Jednak dzięki odmianie scenerii, ponowne powitanie starego, dobrego Nowego Jorku wypadło równie dobrze. Sprawiło, że wszystko wróciło na swoje miejsce. No, prawie wszystko.
Na pochwałę zasługuje również fabuła. Znów dobrze rozplanowana, jak w pierwszych sezonach. Wszystko miało sens, było zgrabnie ułożone i tworzyło integralną całość. Były też momenty, które mogły zaskoczyć widza. Jak choćby ukazanie Dobbsa jako jednego z najbardziej poszukiwanych osób przez FBI. Nie wypadało się również nie uśmiechnąć przy próbie ucieczki Neala z klatki, czy jego niefrasobliwości podczas wykonywania akcji "fałszywego pieca". To wszystko zostało podane w wyważony sposób, dzięki czemu nie dało się nudzić podczas tej przygody dobrze znanych bohaterów.
[image-browser playlist="600722" suggest=""]
©2012 NBCUniversal, Inc.
Każdy z nich miał swoje pięć minut. Genialny Peter jako barman, Neal grający sam siebie oraz Mozzie, który jak zwykle pozostał nieuchwytny. Co jednak dla mnie jest w dużej mierze zaskakujące, to fakt, iż ostatni z bohaterów, mimo że często jest głównym mózgiem akcji, nigdy jeszcze nie był na celowniku FBI. W przeciwieństwie do swojego kolegi. Aż prosi się, żeby pokazać go w roli zbiega, by mógł błysnąć swoimi nieszablonowymi pomysłami.
Wypada również zwrócić uwagę na relacje łączące poszczególnych bohaterów. W szczególności Neala i Petera – nie ma tu już wątpliwości czy niejasności. Ostatnie odcinki potwierdzają, że ostatecznie obaj panowie są po tej samej stronie. Jednocześnie są wielkimi przyjaciółmi, którzy są w stanie zrobić dla siebie wszystko. Jest to relacja wyjątkowa. Zwłaszcza, że widać diametralną różnicę, jeśli porówna się ją z tym, jak Mozzie bez żalu żegna Caffreya.
[image-browser playlist="600723" suggest=""]
©2012 NBCUniversal, Inc.
Wypada także pochwalić twórców za to, że nie zapomnieli o wątku rodziny Caffreya i będą chcieli go kontynuować. Jest to bardzo dobry znak, że wraz z powrotem do Nowego Jorku, nie utkniemy w sprawach jednoodcinkowych, ale będziemy mogli śledzić większą fabułę. Poza tym finałowa scena przynosi wielkie zmiany. Burke przeniesiony, Neal znowu zakuty – kto więc będzie teraz jego oficerem prowadzącym? Na odpowiedzi na te i inne pytania, które zrodziły się podczas seansu przyjdzie nam zapewne jeszcze trochę poczekać. Jednak powinny się pojawić, gdyż scenarzyści lubią kończyć większość otwartych wątków pod koniec sezonu.
White Collar jak na razie trzyma dobry poziom znany z pierwszych sezonów. Zaskakuje, czasami rozśmiesza, ale co chyba najważniejsze sprawia, że widz dobrze się bawi podczas seansu. Oby ten czar nie znikł zbyt szybko po powrocie na stare śmiecie.
Ocena: 7+/10