Recenzja nie zawiera spoilerów z finału 4. sezonu White Collar

Co tu dużo mówić, finałowa scena mocno zszokowała, ale odcinek zaczął się od zupełnie czego innego. Mogliśmy się spodziewać pewnego dysonansu pomiędzy głównymi bohaterami po wydarzeniach z zeszłego tygodnia. Jednak sposób, w jaki to zmieszanie pomiędzy Nealem a Peterem zostało przedstawione było iście w stylu White Collar. Może nie na samym początku w biurze, ale już przekomarzania i dogryzanie sobie nawzajem na konferencji, gdzie mieli wypaść jako idealny duet, to niewątpliwy smaczek odcinka, do którego twórcy wracali kilkukrotnie.

Niewątpliwie, relacja pomiędzy tymi dwoma panami i jej ewoluowanie, w związku z rozgrywanymi wydarzeniami była jednym z najmocniejszych punktów finału lata. Niby nic nowego nie zostało pokazane, bo te rozstania i powroty widzieliśmy już wielokrotnie, a mimo to świetnie się to oglądało. Szczególnie w samej końcówce, kiedy zdaje się, że znowu zaczęli sobie ufać i na konferencji tryskali wręcz humorem, sprawiając wrażenie dobrze zgranego zespołu, którym niewątpliwie są. Ta sinusoida w ich relacji została naprawdę nieźle przedstawiona, bowiem czerpała z całego dorobku czterech sezonów, wyciągając na pierwszy plan to, co najciekawsze, w tych dwóch postaciach.

[image-browser playlist="598746" suggest=""]©2012 NBCUniversal, Inc.

Również sprawa, jaka została nam zaoferowana przez twórców prezentowała przyzwoity poziom. Zgadza się! Nie było to nic nowego, nic niekonwencjonalnego, ale też szczególnie się nie dłużyło. Widz mógł z przymrużeniem oka oglądać szalejącego po samochodach Neala, czy Petera goniącego sprawcę. Wszystko to zgrabnie uzupełniło fabułę odcinka, aczkolwiek śmiem twierdzić, że dużo ważniejszy był występ Neala z Peterem na konferencji, a nie pogoń za łowcą supernowoczesnych technologii. I to udało się moim zdaniem idealnie przedstawić twórcom.

Te wydarzenia były jednakże zaledwie preludium do tych naprawdę ważnych. Sprawa rodziny Caffreya przewijała się z mniejszym, bądź też większym natężeniem przez prawie wszystkie odcinki. Także w finale lata było podobnie. Jednak letni cliffhanger musiał należeć do tego wątku. I w sumie co tu pisać. W 100% spełnił swoją rolę. O ile można było narzekać, że ten wątek był słabo eksploatowany przez twórców w poprzednich odcinkach, o tyle teraz scenarzyści wynagrodzili nam te wcześniejsze rozczarowania z nawiązką. Pozostaje jedynie pytanie, czy bomba, która została odpalona w finałowej scenie, będzie kontynuowana dalej w końcówce sezonu, czy też uświadczymy powrotu do szarej rzeczywistości? Sprawia to bowiem wrażenie, jakby twórcy nie mieli za bardzo pomysłów na ten wątek, a jedyny dobry właśnie obejrzeliśmy. Obym się mylił.

[image-browser playlist="598747" suggest=""]
©2012 NBCUniversal, Inc.

"Family Business" należy niewątpliwie zaliczyć do tych lepszych odcinków. Był jednocześnie lekki i przyjemny, czerpał z dorobku poprzednich sezonów, jeśli chodzi o relację Neala z Peterem i miał cliffhanger, jakiego można było się spodziewać. Czemu jednak taki poziom, bądź zbliżony prezentuje zaledwie parę odcinków początkowych i finałowy? Wiadomo, że po czterech sezonach formuła serialu siłą rzeczy ulega wyczerpaniu, ale przecież można trzymać chociaż taki poziom jak w finale lata, a przecież nie jest on nawet zbliżony do tego, co White Collar prezentował, kiedy był w szczytowej formie. Mimo wszystko, trzeba wierzyć, że będzie dobrze i razem z Nealem Caffreyem pozostać w szoku do stycznia.

Ocena: 7/10

To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj