Niestety ta historia w żadnym aspekcie nie jest interesująca. Oparta w większej części na dobrze znanych schematach nie wyróżnia się niczym nowym – tak na tle odcinka, jak i całego serialu. Możemy obserwować poświecenie rodzinne, brat dla brata, fałszywe podszywanie się pod kogoś innego, ekstrawagancką eskapadę Neala – chyba to wszystko skądś znamy? Tak w sumie mija całe 45 minut odcinka – bez większych emocji czy też niespodziewanych zwrotów akcji. Wszystko potoczyło się zgodnie z planem, praktycznie jak w szwajcarskim zegarku. Nie muszę chyba dodawać, że nasi bohaterowie oczywiście zwyciężyli? A szkoda, bo pomysł ustawienia Mozziego niejako w centrum wydarzeń zwiastował dużo ciekawszy odcinek niż zwykłego przeciętniaka, jakich mieliśmy już wiele.

Dużo lepiej za to prezentuje się Klub Cotton, który wznawia swoją działalność po wielu latach. Jednak nie jest to typ klubu, jaki znamy dziś. Jest on odniesieniem do lat, kiedy w takich miejscach królował jazz, a między stolikami przechadzały się tzw. cygarowe dziewczyny. Kiedyś bywanie w takich miejscach było stylem życia, jak to potwierdza żona Burke’a w jednej z scen. Dzięki temu widz mógł poczuć magię tamtych lat, a dobrze znany utwór „New York, New York” z pewnością nabrał nowego znaczenia, chociaż nie dane było go usłyszeć nam podczas tego odcinka. Za to prym wiodły inne piosenki z tamtych lat, równie dobre i stylowe, oczywiście jazzowe, w wykonaniu June. Dodając do tego świetną scenografię i klimat, był to jeden z najmocniejszych punktów „Empire City”.

[image-browser playlist="594864" suggest=""]
©2013 NBCUniversal, LLC

Za to słowa krytyki należą się twórcom za porzucenie po dwóch dobrych odcinkach wątku głównego i potraktowanie go iście po macoszemu. Zaledwie dwa związane z tajemniczym kluczem to zdecydowanie za mało. Wątek ten naprawdę sprawia, że zacząłem znowu wierzyć, iż przygody Neala i spółki mogą być emocjonujące. Tutaj jednak spotkała mnie taka niemiła niespodzianka. Mam nadzieję, że twórcy szybko się opamiętają i wrócą do poszukiwania dowodów, bowiem ucierpiał na tym nie tylko odcinek obecny, ale i forma całego serialu.

Bez wątpienia, po dwóch dobrych odcinkach, White Collar znacznie obniżyło loty. Jest to spowodowane zarówno niezbyt ciekawą historią zaproponowaną nam na ten odcinek, jak i odejściem od porywającego wątku głównego. Trudno powiedzieć nawet coś więcej o „Empire City”, bowiem był nad wyraz przeciętny i nieciekawy, a jego fabułę zabiły schematy.

Ocena: 5,5/10

To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj