"Wiedźmin: Dom ze szkła" to składająca się z 5 części przygoda Geralta z Rivii, który przemierzając Czarny Las, spotyka myśliwego. Strudzony podróżą Wiedźmin postanawia przysiąść się do niego i zamienić z nim kilka słów – w końcu od dawna nie miał okazji z kimś porozmawiać, a jedynym stworzeniem, do którego od czasu do czasu coś powiedział, jest Płotka, jego wierzchowiec. Jednak nie jest ona zbyt rozmowna i jak sam Wiedźmin mówi: "Pobiega, poskubie trawę, potem w nią napaskudzi – tyle jej wystarcza". Znudzony podróżowaniem i samotnością Geralt nie wie jeszcze, że spotkanie Jakuba – bo tak ma na imię myśliwy, który przypadkowo pojawił się na trasie Wiedźmina – będzie trwało znacznie dłużej, niż trwa zjedzenie strawy i skosztowanie napitku.
Racząc się czerwonym winem i świeżą rybą złowioną przez myśliwego, Wiedźmin wsłuchuje się w opowieść, którą Jakub ma do powiedzenia. Historia jest z gatunku tych romantycznych, o szczęśliwej miłości, która nagle zostaje w bestialski sposób przerwana przez istoty będące celami dla Wiedźminów. Jednak od samego początku coś w tej opowieści nie gra. Kłamstwo? Obłuda? Geralt i czytelnik nie wiedzą tego jeszcze; dopiero finałowy zeszyt wyjawia wszystkie sekrety, jakie pojawiają się na łamach wcześniejszych ponad 100 stron komiksu.
[video-browser playlist="633505" suggest=""]
Nie chcąc się pożegnać z towarzyszem, Wiedźmin proponuje mu wspólną wyprawę przed siebie. Jakub niechętnie się na nią zgadza, ale ostatecznie nie trzeba go przekonywać. Dwaj mężczyźni przemierzają wiedźmiński świat, trafiając najpierw do pełnego niebezpieczeństw Czarnego Lasu, a następnie do tytułowego Szklanego Domu, który skrywa mnóstwo tajemnic, ale posiada także odpowiedzi na wiele pytań, jakie przez ten czas zrodziły się w głowach czytelników.
Szklany Dom nie jest tym, czy wydaje się być na początku. Chata ma swój określony cel i spełnia jego założenia, no bo po co w innym przypadku stawiać dom w środku Czarnego Lasu, w którym rządzą Lesze – leśne stwory – a w ciemnościach panoszy się Cmentarna Baba. Kto raz wejdzie na teren zajęty przez Leszego, ten ma małe szanse na jego opuszczenie, czy to w pełni sił, czy jako trup. No, chyba że jest się Wiedźminem albo razem z nim się podróżuje – wówczas szanse na to są o wiele większe.
[image-browser playlist="583218" suggest=""]
Fabularna warstwa komiksu, za którą odpowiada Paul Tobin (ma na swoim koncie sporo komiksów m.in. dla Marvela), nie jest najlepszą, jaką można dostrzec w jego portfolio. Szczególnie jak na opowieść o Wiedźminie, do których Andrzej Sapkowski nas przyzwyczaił. Scenariusz "Domu ze szkła" można spłaszczyć do rangi "misji pobocznej", której nie musimy wykonać, bo nic ciekawego nie wnosi, jednak z drugiej strony warto ją poznać ze względu na interesujące lokacje. Komiks jest mocno przegadany, skupia się bardziej na relacjach łączących Jakuba i Martę - jego byłą żonę. Mało "Wiedźmina" w "Wiedźminie", w dodatku poskąpiono ciekawych i epickich pojedynków, w jakich Geralt niejednokrotnie miał okazję uczestniczyć. W zasadzie większość z nich sprowadza się wyłącznie do rzucenia kilku zaklęć i dania nogi w bezpieczne miejsce. Finał również lekko rozczarowuje, chociaż dopiero w ostatnim zeszycie "Domu ze szkła" zaczyna tlić się w głowie czytelnika iskierka niepewności i zaciekawienia, która sprawia, że zastanawia się on, jak Wiedźmin rozwikła tę zagadkę.
Jeśli chodzi o kreskę, to wcześniej nie miałem styczności z pracami Joe Querio. Przeglądając jego portfolio, można zauważyć, że jest dopiero początkującym artystą i brakuje mu doświadczenia, jakie posiada chociażby Mike Mignola, twórca "Hellboya" i autor okładki do pierwszego numeru komiksu "Wiedźmin: Dom ze szkła". W rysunkach widać, że ponury i ciężki klimat "Wiedźmina" nie jest rysownikowi obcy. Na sporej liczbie kadrów brakuje detali, a wszystko prezentuje styl bardziej zbliżony do niechlujstwa niż artystycznej twórczości. Całe to niechlujstwo i "brud" nie przeszkadza w tym, aby komiks czytać, przeglądając wyłącznie obrazki. Joe Querio postarał się, żeby rysunek opowiadał i napędzał akcję, zaś słowo pisane ma ją tylko dopełniać. W tym aspekcie współpraca scenarzysta-autor rysunków zadziałała perfekcyjnie.
[image-browser playlist="583219" suggest=""]
"Wiedźmin: Dom ze szkła" jako całość prezentuje się zupełnie nieźle. Nie jest to może najwspanialsza opowieść o Wiedźminie, ale z pewnością nie jest to także gniot, którego trzeba zmieszać z błotem. Fabuła jest słaba, jednakże dobrze poprowadzona i nie zdradza za dużo przed samym finałem. Spośród wszystkich wcześniejszych komiksowych opowieści osadzonych w wiedźmińskiej sadze ta wyrasta na jedną z jaśniejszych gwiazd. Szkoda tylko, że cena za wydanie nie jest zachęcająca - $3,99 za jeden 24-stronnicowy zeszyt to lekka przesada.
"Wiedźmin: Dom ze szkła" Dostępny jest po polsku na oficjalnej stronie wydawcy - Dark Horse Comics. Każdy zeszyt w formie cyfrowej kosztuje $3,99. W przygotowaniu jest także wydanie zbiorcze zawierające wszystkie 5 zeszytów. Jego cena to $17,99. Podobnie jak w przypadku "Wiedźmina: Domu ze szkła" #1 okładkę będzie zdobił szkic Mike'a Mignoli. Zbiorcze wydanie komiksu ukaże się 24 września. Polskie wydanie zbiorcze w wersji papierowej planowane jest na 3 listopada tego roku. Komiks w naszym kraju ukaże się w sztywnej oprawie nakładem wydawnictwa Egmont. Jego cena to 49,99 zł.