Robert Harris to bardzo poczytny pisarz, który specjalizuje się w powieściach historycznych i thrillerach szpiegowskich. Przyznam jednak, że jego powieść Pompeje nieco mnie rozczarowały. Po Wielką ucieczkę sięgałam więc z lekką obawą, ale na szczęście było warto. W 1649 w Anglii stała się rzecz niesłychana, król Karol I Stuart został postawiony w stan oskarżenia o zdradę stanu, osądzony i skazany na śmierć przez ścięcie głowy. Pod wyrokiem podpisało się aż 59 mężczyzn. Jak to się dalej potoczyło, wiemy dobrze z lekcji historii. Rewolucja, restauracja Stuartów, a na koniec powrót do monarchii. Jeśli o powrotach mowa. Po dziesięciu latach zgodnie z postanowieniami Aktu Zapomnienia 59 mężczyzn, którzy podpisali wyrok śmierci dla króla i uczestniczyli w jego egzekucji, zostało uznanych za winnych zdrady stanu. Co ciekawe, powieść w oryginale nosi tytuł właśnie Akt zapomnienia. Czyżby wydawnictwo uznało, że nie będzie to wystarczająco chwytliwy tytuł?
Źródło: Albatros
Niektórzy sygnatariusze, na czele z samym Cromwellem, zdążyli spokojnie umrzeć. Pozostałych jednak wyłapano i skazano na okrutną śmierć. Kilkorgu z nich poszczęściło się i zostali skazani na dożywotnie więzienie. Ale dwóm udało się uciec. Generał Edward Whalley i jego zięć, pułkownik William Goffe, musieli porzucić swoje rodziny i odpłynąć do Nowego Świata. Tak rozpoczyna się tytułowa wielka ucieczka. Śladami mężczyzn rusza Richard Nayler. Jest to pozbawiony skrupułów pies gończy Tajnej Rady, która zajmuje się ściganiem królobójców. Nie kieruje nim nic poza chęcią zysku, a trzeba przyznać, że nagroda jest bardzo pokaźna. Tego bohatera akurat trudno polubić, nie mogłam dojrzeć w nim niczego pozytywnego.
Akcja powieści niemal w całości rozgrywa się w Ameryce. Jest to znakomity thriller o ucieczce i pogoni. Whalley i Goffe próbują zgubić pościg i jednocześnie jakoś odnaleźć się w nowych realiach. Harris doskonale oddał atmosferę wiecznej niepewności. Uciekinierzy tak na dobrą sprawę nigdy nie mogli być pewni, czy ktoś, kto akurat udziela im pomocy, nie jest tajnym agentem lub nie doniesie na nich Naylerowi, który zajmie się resztą. Harris jest mistrzem przenoszenia historii do książek. W jego powieściach da się zauważyć gigantyczną pracę badawczą, która akurat w przypadku Wielkiej ucieczki przynieść może także pewne odkrycia. Autor pisze o nich w przedmowie. Pisarz dba także o rzetelność przekazu i w książce dokładnie informuje czytelników, kto został zmyślony na potrzeby fabuły, a kto jest prawdziwą postacią historyczną. Powieść czyta się błyskawicznie. Plastyczność opisów, wartka akcja i bardzo przyjemny język zapewnią dobrą rozrywkę na kilka wieczorów. Spodoba się zarówno miłośnikom powieści historycznych, jak i fanom thrillerów.
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj